Zmiany w prawie pracy - takie są propozycje. Sześć godzin i fajrant - czy to możliwe?

Czytaj dalej
Fot. www.pixabay.com
Dorota Witt

Zmiany w prawie pracy - takie są propozycje. Sześć godzin i fajrant - czy to możliwe?

Dorota Witt

Ci, którzy przekonują, że czas pracy trzeba skrócić do sześciu, może siedmiu godzin dziennie, podkreślają, że szef byłby z tego zadowolony nie mniej niż ten, który wykonuje jego polecenia: bo wypoczęty pracownik, który po wykonaniu zawodowych obowiązków ma czas dla rodziny i na realizację swoich zainteresowań, jest efektywniejszy w pracy, potrzebuje mniej przerw w ciągu dnia i rzadziej bierze urlop na żądanie.

Takie argumenty już od lat trafiają do ustawodawców w wielu krajach. Francuzi pracują 35-godzin w tygodniu, czyli po 7 godzin dziennie, tyle samo co Portugalczycy (ale jedynie ci, którzy pracują w sektorze publicznym). 38 godzin tygodniowo pracuje się w Danii. Szwedzkie pielęgniarki opiekują się pacjentami po 6 godzin dziennie, a w Niemczech czas pracy jest w niektórych branżach elastyczny - dłuższy w miesiącach letnich, krótszy w zimowych. Średnio Europejczyk zatrudniony na pełnym etacie pracuje 40,3 godziny w tygodniu. Polak - 41,2 godziny.

Przerwy w czasie pracy

Ale czy na pewno ci, którzy pracują krócej są wydajniejsi?

- Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku - zastrzega prof. Elżbieta Kasprzak, która kieruje Zakładem Psychologii Pracy i Organizacji Wydziału Psychologii UKW w Bydgoszczy. - Dla pracowników perspektywa szybszego wyjścia do domu jest często motywująca - starają się wypełnić obowiązki w czasie, którym dysponują: sprawnie i efektywnie. Ale nie uciekniemy od naszych fizjologicznych możliwości: jesteśmy w stanie w pełni, z maksymalnym zaangażowaniem skupić się na wykonaniu zawodowych zdań przez 40-45 minut, potem - tak jesteśmy biologicznie skonstruowani - następuje naturalne wycofanie naszej uwagi z bieżącej aktywności: albo się rozprężamy i pracujemy wolniej, albo robimy krótką przerwę. W osiągnięciu optymalnej wydajności pracownika pomoże nie tylko skrócony czas pracy, ale i czynniki, które leżą po stronie pracodawcy: np. wyposażenie pracownika w efektywne narzędzia pracy, uproszczenie procedur, właściwe zaprojektowanie sposobu realizacji zadań.

Czy szef mnie śledzi?

Pytania o czas pracy wybrzmiewają jeszcze częściej, odkąd wielu z nas przeszło w tryb home office. Bo jak tu skupić się od rana do popołudnia na pracy, skoro na fotelu obok biurka czeka sterta prania do złożenia?

- To, czy umiemy zorganizować sobie pracę w domu, kiedy szef nie patrzy, to kwestia osobowościowa i jeśli ktoś nie umie skupić się na zawodowych obowiązkach, będąc w domu, nie pomoże mu skrócony czas pracy - mówi prof. Elżbieta Kasprzak. - Ten problem wielu pracodawców rozwiązuje dość łatwo - do dyspozycji mają bardzo wiele programów śledzących właściwie każdy krok pracownika w sieci. Szef ma na bieżąco dostęp do danych na temat odwiedzanych przed pracownika stron czy wykonywanych na służbowym komputerze zadań w czasie pracy.

Wciąż mamy rynek pracy pracownika i to pracodawca (o ile zależy mu zbudowaniu silnego, lojalnego zespołu) musi być otwarty i gotowy na realizację wymagań stawianych przez pracownika, jak np. elastyczny czas pracy.
- Daje się zaobserwować dwie grupy osób, które z jakichś względów rezygnują z robienia spektakularnej kariery zawodowej. Chcą pracować, by żyć, a nie żyć, aby pracować - mówi prof. Elżbieta Kasprzak.

Młodym nie zależy na karierze, chcą żyć

Pierwsza grupa to nonkonformiści spod bandery opt out revolution. A właściwie nonkonformistki.

- Młode kobiety, świetnie wykształcone, z cennymi na współczesnym rynku pracy umiejętnościami, młode talenty, świadome swojej wartości dla pracodawców, które w pełni świadomie i dobrowolnie decydują się zadbać o balans między życiem zawodowym a prywatnym - tłumaczy prof. Elżbieta Kasprzak. - Nie marzą o takiej ścieżce kariery, jaką przetarli starsi koledzy z korporacji: nie chcą szybko i kosztem życia rodzinnego zdobywać kolejnych szczebli awansu zawodowego, często w ogóle nie mają potrzeby starania się o kierownicze stanowiska. Zawodowe obowiązki wypełniają świetnie, ale potem chcą mieć czas na rodzinę i rozwój osobisty. Balans między pracą i rodziną staje się na pewnym etapie życia tych kobiet priorytetem. Widać już taki trend wśród młodych Polek. Pracodawca musi respektować te wybory i tę życiową postawę, bo jeśli nie, utalentowane pracownice zrezygnują z pracy w jego firmie. A na zaprzepaszczenie ich potencjału pracodawcy nie mogą sobie pozwolić.

Druga grupa to najmłodszy narybek na rynku pracy - generacja Z.

- Najmłodsi pracownicy stawiają przede wszystkim na autentyczność na rynku pracy - szukają zajęcia, które ich rzeczywiście interesuje, które jest poniekąd realizacją ich pasji, a jednocześnie - stawia przed nimi kolejne wyzwania. Chcą pracować tyle tylko, ile trzeba, by po pracy mieć czas na hobby, podróże, uprawianie sportu, spotkania z przyjaciółmi. Oni także nie są skłonni, by siedzieć przez cały dzień w korporacyjnym biurowcu rodem z lat 90. czy początku XXI wieku - kiedy to w siedzibie firmy zapewniano dostęp do basenu, siłowni, strefy relaksu, po to, by pracownik nie chciał i nie miał po co jej opuszczać. Młodzi z pokolenia Z chcą wyjść z pracy i żyć według własnego pomysłu - mówi prof. Elżbieta Kasprzak.

Dwie godziny dla rodziny

Przedstawiciele obu tych grup nie rezygnują z pracy, chcą po prostu pracować inaczej - chcą satysfakcjonującego zajęcia, ciekawych wyzwań w pracy, ale nie ślęczenia w niej od rana do wieczora. Są w stanie zrezygnować z większych zarobków, by móc pracować krócej. - To zresztą także korzystne z punktu widzenia makroekonomii - generalnie pracy jest coraz mniej: wiele czynności jest automatyzowanych, pracowników w różnych branżach mocno wspierają rozwiązania IT, dzięki którym pracuje się szybciej, lepiej. Warto więc tę pulę pracy, która pozostaje do dyspozycji, rozdzielić na większą liczbę osób, skracając czas pracy.

Co roku 15 maja przypada finał globalnej społecznej akcji „Dwie godziny dla Rodziny” promowanej przez Fundację Humanites. Pracodawcy, którzy biorą udział w akcji (a w ciągu dziewięciu edycji przeprowadzanych w 18 krajach zebrało się ich już tysiąc), skracają tego dnia o dwie godziny czas pracy swoim pracownikom (w tym roku pracownicy wyszli z pracy szybciej w piątek, 14 maja).

- Polityka prorodzinna jest dziś oceniana jako najważniejsza w przeciwdziałaniu kryzysowi demograficznemu w krajach Europy. Wiele osób nie jest szczęśliwych i spełnionych, jeśli praca uniemożliwia im pełnienie ważnych ról społecznych: ojca czy matki. Badania pokazują zależność - usatysfakcjonowany pracownik jest bardziej przywiązany do firmy, lojalny wobec pracodawcy. Ale życiowe zadowolenie nie przekłada się już wprost na wydajność pracy - różne badania dowodzą, że taki związek nie jest silny - zastrzega prof. Elżbieta Kasprzak.

Komu zależy na skróceniu czasu pracy?

A czy pracodawcy mogą być zadowoleni z tego, że pracownik pracuje krócej?

- To już zależy od świadomości pracodawców. Jeśli chcą zyskać lojalnego pracownika, który czerpie satysfakcję z pracy, będą. Ale jeśli miarą efektywności pracownika jest dla szefów tylko czas pracy (a ci stanowią wciąż duża grupę), raczej nie dostrzegą korzyści takiego rozwiązania - mówi prof. Elżbieta Kasprzak. - Pracodawców wychowują pracownicy - to oni stawiają granice, to oni wpływają na reguły relacji z szefem. Młodzi pracownicy mają tę siłę: są kreatywni, świadomi swojej wartości, zinformatyzowani, potrafią szybciej dotrzeć do informacji potrzebnych do wykonania służbowych obowiązków, a to argumenty, które mogą przekonać pracodawcę do pewnej elastyczności. Szef, któremu zależy na takich pracownikach, musi respektować ich warunki.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.