Zbigniew Wodecki: Jest coś, co łączy mnie ze Stevie Wonderem

Czytaj dalej
Aleksandra Szatan

Zbigniew Wodecki: Jest coś, co łączy mnie ze Stevie Wonderem

Aleksandra Szatan

Byłem stremowany jak na początku kariery - tak Zbigniew Wodecki wspomina występ z Mitch & Mitch na OFFestivalu 2013. Odświeżony debiut płytowy pana Zbyszka z 1976 roku okazał się hitem. Teraz z tym materiałem powrócą na Śląsk. 18 września zagrają w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu.

Rozmowa ze Zbigniewem Wodeckim

Powspominajmy. OFF Festival 2013, kilkadziesiąt gwiazd muzyki alternatywnej ze świata, kilkanaście tysięcy fanów z całej Europy. I najbardziej niezwykły koncert pierwszego dnia tej edycji, czyli Zbigniew Wodecki z zespołem Mitch & Mitch. Jak pan się czuł na festiwalu?
Byłem ogromnie stremowany. Tak stremowany, jak zaczynałem swoją karierę. Dlatego, że nagle miało dojść do zderzenia mojej twórczości sprzed 40 lat z młodymi ludźmi. I to dla publiczności, której w większości wtedy nie było jeszcze na świecie. Mitch & Mitch wyciągnęli dźwięki, o których już zapomniałem. Im się to bardzo spodobało. Ale byłem przerażony, że młodzi słuchacze teraz tego nie kupią. Zwłaszcza w dobie, nazwijmy to, innej muzyki.

Kupili.
Okazało się, że niepotrzebnie się bałem. Ale dalej się boję, bo nie chce mi się wierzyć, że ludzie chcą słuchać. Dorośli do tych normalnych dźwięków. Bo to było pisane w czasach, gdy do studia trzeba było wejść z dobrą orkiestrą, a nie posługiwać się komputerem. Inaczej się tworzyło. Teraz jest wiele rzeczy gotowych, które można kompilować w różnego rodzaju kompozycje. Wtedy trzeba było się sprawdzić przed orkiestrą, dyrygentem, redakcją muzyczną w radiu.

Wiele osób mówi, że projekt z Mitch & Mitch to jest drugi debiut pana pierwszej płyty z 1976 roku, która niesłusznie została zapomniana.
Myślę, że ona nie została zapomniana, bo wcale nie została wylansowana. W tamtych czasach tryumfy święcił inny rodzaj muzyki. Nas kręciły dźwięki, których królem był Burt Bacharach, amerykański pianista i kompozytor. Ale muzykę z aranżami, pełnymi orkiestrami, czy też big-bandami przykryły brzmienia gitarowe. Wystarczyły 2-3 gitary elektryczne i już był numer. Więc to nie był czas na tego rodzaju kompozycje jakie znalazły się na tej płycie. Mam nadzieję, ja jako skrzypek orkiestrowy, muzyk studyjny, że te gitary się przeżrą, przejdzie ludziom fascynacja efektami elektronicznymi. I wróci era muzyki granej przez artystów zawodowych.

Pamięta pan moment, kiedy zaczął pracować nad debiutanckim albumem?
Chyba Wojtek Trzciński namówił mnie do nagrania tej płyty. Poznałem go w krakowskiej Piwnicy Pod Baranami, kiedy przyjechał z gitarą i solistką, młodą fajną dziewczyną. I grał sobie na gitarce taki chłopak w okularach (śmiech). Zakolegowaliśmy się, ja grałem wtedy z Ewą Demarczyk. Utrzymywaliśmy kontakt, nagrałem jakąś jego piosenkę. Po latach powiedział: „nagraj płytę”. Ja mu na to, że nie mam materiału. Usłyszałem: „To zrobimy, koledzy część napiszą, ty drugą część”. Napisałem chyba pięć numerów. Fajna była płyta, bo świetni muzycy ją nagrali, tylko to nie był dobry dla niej czas. Ale jest jakaś paralela. Jako ciekawostkę coś pani powiem... Ja mam 65 lat i dzięki Mitch & Mitch lansuję płytę sprzed 40 lat. A proszę sobie wyobrazić, że Stevie Wonder też kończy w tym roku 65 lat i zaczął promować pierwszą płytę także sprzed czterech dekad (śmiech).

To może jakiś duet?
Ależ z przyjemnością! Jesteśmy już w tym wieku, że możemy sobie pozwolić w zasadzie na wszystko (śmiech).

18 września w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca odbędzie się wyjątkowy koncert projektu
Zbigniew Wodecki with Mitch & Mitch Orchestra and Choir. Muzycy, którzy dwa lata temu podczas Off Festivalu uwiedli zgromadzoną w Katowicach publiczność, wracają na Śląsk z cudownym repertuarem z pierwszego albumu Zbigniewa Wodeckiego.

W muzycznej karierze Zbigniewa Wodeckiego zdarzył się kiedyś epizod, który mógł na długie lata określić jego artystyczną tożsamość i wyznaczyć szlak dalszych poszukiwań, a tymczasem został niemal całkowicie zapomniany. Namówiony przez przyjaciela, by nagrał solową płytę, Pan Zbigniew wszedł do studia z nieskrępowaną niczym wyobraźnią, głową pełną wspaniałych wzorców zza Atlantyku i przede wszystkim ze swoim fenomenalnym warsztatem kompozytora, aranżera, instrumentalisty i wokalisty. Wydana w 1976 roku płyta "Zbigniew Wodecki" jest niesłychanie spójna stylistycznie, oryginalna aranżacyjnie, wciągająca melodycznie i pamiętna w warstwie lirycznej. Trudno nie uznać jej za jedno z najlepszych wydarzeń w powojennej historii polskiej muzyki rozrywkowej.

Traf chciał, że ktoś ją kiedyś podsunął zespołowi Mitch & Mitch, którego członkowie zakochali się w debiucie pana Zbigniewa od pierwszego przesłuchania. Od drugiego zaczęli snuć wizje wspólnej pracy nad zapomnianym materiałem. Wizje rychło przerodziły się w plany, a te udało się zrealizować - najpierw w 2008 roku w radiowym Studiu im. Agnieszki Osieckiej, a pięć lat później na festiwalu Off w Katowicach. Efekt był piorunujący, co z pewnością potwierdziłoby 20 tysięcy osób, które pan Zbigniew i "the Mitchiz" w szesnastoosobowym składzie na godzinę oderwali od rzeczywistości.
W kwietniu ubiegłego roku muzycy powtórzyli fenomenalny występ w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego. Nagranie z tego koncertu trafiło już do sklepów muzycznych.

Początek zabrzańskiego koncertu: godz. 20.00
Bilety kosztują: 60zł, 100zł, 110zł, 120 zł

Aleksandra Szatan

Z Dziennikiem Zachodnim związałam się w 1997 roku. Już pierwszy tekst - relacjonujący europejskie spotkanie fanów z popularnym wówczas zespołem Spice Girls - był prawdziwym skokiem na głęboką wodę. Byłam reporterką, a przez 1,5 roku koordynatorem centralnym Budżet Alert (ogólnopolski projekt poświęcony budżetom obywatelskim). Najbliższa jest mi jednak kultura i publicystyka. Jestem dziennikarką muzyczną, członkiem Akademii Fonograficznej, przyznającej Fryderyki. Na moim muzycznym Olimpie od wielu lat jest Lenny Kravitz oraz zespół Red Hot Chili Peppers.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.