Wulkan energii, czyli społecznik na motocyklu

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Jakuba Korżyńskiego
Anna Rimke

Wulkan energii, czyli społecznik na motocyklu

Anna Rimke

Zawsze było mnie wszędzie dużo. Ale nauczyciele chyba się na mnie nie skarżyli - mówi o sobie Jakub Korżyński z Kostrzyna. Jednak zamiast opowiadać, zdecydowanie woli pokazywać zdjęcia z domów, które odwiedza.

Korżyńskiego w Kostrzynie kojarzą chyba wszyscy. - To jest wulkan energii. Świetny społecznik. Wszystko robi bezinteresownie. Tylko po to, żeby coś dobrego działo się w naszym mieście - podkreśla Łukasz Dombek, znajomy pana Jakuba. Jako sztandarową akcję wymienia przejazdy MotoMikołajów przez miasto. I z tym przedsięwzięciem Korżyńskiego kojarzy najwięcej osób.

Od trzech lat kilkudziesięciu motocyklistów w czerwonych strojach obdarowuje dzieci słodkościami. Ale nie tylko dzieci. Odwiedzają też Dom Seniora. - I to chyba najfajniejszy moment, jaki można sobie wyobrazić. Bo ci ludzie autentycznie są wzruszeni, że ktoś ich odwiedza - opowiada z przejęciem pan Jakub. Ale akcje świąteczne to nie wszystko. Klub motocyklowy Free Riders, który założył Korżyński, przygotowuje też wyprawki szkolne dla dzieciaków, organizuje konkursy plastyczne, w których nagradzani są wszyscy uczestnicy, a nawet... wstawia drzwi frontowe w domu rodziny, której pomaga na co dzień.

I wtedy zobaczyłem tę biedę

Jak to się stało, że mąż, ojciec dwóch małych chłopców i - jak sam o sobie mówi - niezbyt zamożny człowiek zajął się działalnością charytatywną? - Zaczęło się dość prozaicznie. Siostra żony poprosiła mnie, żebym się przebrał za Mikołaja i rozdał prezenty dzieciakom w jednej wsi. I wtedy zobaczyłem tę biedę. Nie miałem pojęcia, że może być tak tragicznie - wspomina 34-letni pan Jakub.

Pomaganie potrzebującym okazało się dla niego bardzo proste. Wystarczyło skrzyknąć kolegów i koleżanki z klubu i znalazły się słodycze, potem plecaki, zeszyty, kredki, mazaki... Kiedy to już się rozkręciło, zaczął też pomagać rodzinom. A to usłyszał, że dawnej koleżance ciężko się wiedzie, a to ktoś podpowiedział, że w innej rodzinie jest straszna bieda. I tak uzbierało się osiem rodzin, którym motocykliści pomagają na co dzień.

Pomaganie potrzebującym okazało się dla niego bardzo proste

- Proszę sobie wyobrazić, że ta dziewczynka nie miała ani jednej zabawki - Korżyński pokazuje zdjęcie słodkiej, na oko może trzylatki. Kolejne zdjęcie - nowiutkie drzwi frontowe zamontowane w starym budynku. - Stare się rozsypywały, więc załatwiliśmy nowe - w oczach mężczyzny widać iskierki radości, że się udało.

A jak udaje się załatwić aż tyle? - Częściowo zbieramy sami, część dostajemy od sponsorów. Wbrew pozorom nie trzeba wiele - stwierdza pan Jakub. I opowiada o ostatnim konkursie plastycznym, który zorganizował. Dzieciaki (wszystkie chętne, gdziekolwiek mieszkają i ile mają lat) miały narysować swojego ulubionego bohatera na motocyklu. Przyszło 150 prac. Oglądamy misie, spidermany i inne bajkowe postacie na motocyklach. - Podzieliliśmy dzieciaki na pięć grup. Znajoma, która ma salę zabaw, udostępniła ją. Właściciel pizzerii ufundował kilka pizz. Do tego słodycze. I 150 dzieci miało zabawę - wylicza Korżyński. Jak szacuje, na całość wydał raptem 450 złotych.

I znów sięga do komputera, wyszukuje kolejne zdjęcia. - Dziewczynka z wcześniejszego konkursu nie przyjechała na tę zabawę. Choruje, nie może się męczyć. Słodyczy też nie może jeść. To się skrzyknęliśmy i pojechaliśmy grupą motocykli do niej do domu - pokazuje fotografie. Albo kolejna spontaniczna akcja. Pani, lat około 70. Nigdy nie jeździła motorem. A bardzo chciała spróbować. Tyle usłyszeli członkowie Free Riders. I tyle tylko potrzebowali, by pojawić się przed domem kobiety i zabrać ją na przejażdżkę.

Pasję Jakuba Korżyńskiego do motocykli podziela jego żona Karolina. A i starszy syn Maksymilian już jeździ z tatą.
Archiwum Jakuba Korżyńskiego Pasję Jakuba Korżyńskiego do motocykli podziela jego żona Karolina. A i starszy syn Maksymilian już jeździ z tatą.

Uśmiech dzieci to wynagradza

Jak się rozmawia z panem Jakubem, wszystko wydaje się proste do zorganizowania. Nawet powitanie lata w Dąbroszynie. - Bo to naprawdę nie jest trudne. Dogadujemy się z gminą, dostajemy plac. Trzeba tylko załatwić zamki dmuchane dla dzieciaków, watę cukrową. Trochę sponsorów, trochę naszych pieniędzy i jest świetna impreza dla wszystkich - znów oglądamy zdjęcia z ubiegłego roku. Bo w tym powitanie lata w Dąbroszynie będzie 4 czerwca. - Co dwa dni dostaję SMS-y, co już udało się załatwić, ile pieniędzy już jest zebranych. To niezwykle aktywny człowiek - chwali Agnieszka Pundyk, prywatnie koleżanka Korżyńskiego, a oficjalnie radna Dąbroszyna i przewodnicząca rady miejskiej w Witnicy.

Skąd pan Jakub ma czas na to wszystko? Pracuje zawodowo (w biurze, ale jak twierdzi, nic takiego w tej pracy nie ma, żeby o niej opowiadać). Ma rodzinę. A przygotowywanie plakatów, załatwianie sponsorów, szykowanie paczek, wyjazdy - to wydaje się być czasochłonne. - W sumie tylko w weekendy tym się zajmuję. Bo rano wstajemy o 6. Wracamy z pracy o 18. A urlop też dzielę na pół. Pół dla rodziny, pół dla wypraw motocyklowych i naszych akcji - tłumaczy Korżyński.

Urlop też dzielę na pół. Pół dla rodziny, pół dla wypraw motocyklowych i naszych akcji

Bo w zasadzie cała jego „akcyjność” zaczęła się właśnie od motocykli. - To była, można powiedzieć, taka trampolina. Przyjeżdżając do ludzi na motocyklach, już sprawiamy im frajdę. Do tego dopiero dochodzi ta pomoc - zauważa pan Jakub. Na szczęście pasję do motocykli podziela jego żona Karolina. A i starszy syn, sześcioletni Maksymilian, już czasem jeździ z tatą. Młodszy, trzyletni Aleksander, na razie pomaga przy szykowaniu paczek. - Pięknie pakują. Starszy kontroluje młodszego, żeby w każdej wszystko się znalazło - śmieje się ojciec. A mają co pakować. Znów oglądamy zdjęcia, na których pół mieszkania Korżyńskich to magazyn ze słodyczami: ponad 200 kilo cukierków, pół tysiąca czekoladowych mikołajów...

- Ten uśmiech dzieciaków to wynagradza - pan Jakub ucina pytania, czy warto aż tak się angażować. - On ma wielką radość z tego, że pomaga innym. Ale jeszcze większą, gdy widzi radość u ludzi, dla których to robi. A poza tym ma w sobie coś takiego, że wszyscy mu ulegają. Nawet gdyby człowiek nie chciał się angażować w te jego akcje, to opowiada o nich z takim zapałem, że zaraża nim - podsumowuje Agnieszka Pundyk.

Free Riders. Kostrzyńska Grupa Motocyklowa Free Riders działa już od pięciu lat. Prezesem i założycielem klubu jest Jakub Korżyński. Wstąpiło do niego ponad 80 motocyklistów. W najbliższym czasie Free Riders wybierają się do Rokitna (24 kwietnia) i do Lichenia (30 kwietnia). A na 8 maja planują otwarcie sezonu. Impreza rozpocznie się w kościele przy ul. Jana Pawła II w Kostrzynie, a później kolumna motocykli przejedzie do Parku Drogowskazów w Witnicy, gdzie wszyscy będą się bawić przy ognisku.

Anna Rimke

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.