Aleksandra Miśków

Wszystko przeminęło. Zostały mi już tylko wspomnienia

Zdjęcie ilustracyjne Fot. fotopolska .eu Zdjęcie ilustracyjne
Aleksandra Miśków

Jechaliśmy na zachód siedem tygodni. Tak mówili rodzice, bo ja byłam za mała, żeby pamiętać tamtą podróż. Jak już dojechaliśmy do Jaworzyny, to czekaliśmy na skład do Dzierżoniowa, bo tam już brat miał gospodarstwo. Dostał je za wojnę, na której walczył. Ale składu nie było, więc tato z innymi załatwili bimber dla kolejarzy. I wtedy ruszyliśmy.

Urodziłam się w czasie wojny. Był styczeń roku 1940. Była nas szóstka rodzeństwa: cztery siostry i dwóch braci. Było bardzo ciężko wykarmić taką rodzinę, ale jakoś rodzice dawali radę. Najgorsze co pamiętam, to strach i lęk, jak strzelali i jak leciały samoloty i rzucały bomby. To był straszny huk i krzyk ludzi, bo byli zabici i ranni, a mnie jako małe dziecko któreś z rodzeństwa brało na ręce i uciekało.

Pozostało jeszcze 94% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Aleksandra Miśków

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.