Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Makowska
Lucyna Makowska

Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki

Lucyna Makowska

Ryszard Klisowski rządzi gminą już 18 lat, uważa, że ciągłość władzy to recepta na rozwój. Strażak - to jego drugie „ja”. Nic dziwnego, że ma fuchę w zarządzie wojewódzkim OSP.

„Król lew” tak mówią o nim mieszkańcy gminy. Nie bez powodu, rządzi niepodzielnie Przewozem już 18 lat.

- Bo wszystkie Ryśki to najlepsze chłopaki - żartuje Ryszard Klisowski.- Takich jak ja, długoletnim stażem „wójtowania” w województwie jest przynajmniej 40 procent. Cóż mieszkańcy darzą nas zaufaniem. W gminach w których nie ma zmian wójtów więcej się dzieje. Ciągłość władzy jest ciągłością inwestycji - dodaje, a tam gdzie gospodarze zmieniają się co kadencję, jest stagnacja. Walka o władzę nic nie daje. Prowadzi tylko do podziałów między mieszkańcami, a z ludźmi trzeba umieć żyć - dodaje - to najlepsza recepta na wygrywanie wyborów. Trzeba też być stanowczym.

Tego R. Klisowski uczył się pracując najpierw w zakładzie budowlanym w Mielnie, potem kierował spółką komunalną, więc gminę zna od podszewki.

„Swój chłop”

W każdej z 13 miejscowości zna każdego po nazwisku, no chyba że ktoś nowy „wżeni” się w rodzinę.

Wójt pochodzi z Dobrzynia, małej wsi w gminie, ale w Przewozie się ożenił, wybudował i tu został.

- Swój chłop, zawsze drzwi ma otwarte, każdego wysłucha - słyszymy od Kazimierza Ryski. - Dobry gospodarz, jak trzeba to sam zakasuje rękawy i pracuje. Moim zdaniem dobrze zarządza gminą.

A Arkadiusz Pasik dodaje, że to człowiek dusza, o ludzi dba, robi co może, jak ktoś przychodzi z problemem, jego drzwi są zawsze otwarte. - To człowiek do życia, taki powinien być wójt.

Żelazny wójt

Gdy w 1998 r startował w wyborach gmina miała w kasie 3 mln zł i 9 mln zł zadłużenia. Mówiło się nawet o jej likwidacji. - Cierpliwością, konsekwencją, dobrą współpracą z radnymi i sołtysami udało mi się ją wyciągnąć z dołka. Dziś gmina jest bardzo dobrze postrzegana głównie przez obcych. Widzą dużo pozytywnych rzeczy: porządek na ulicach, kwiaty, wyremontowany kościół, zabytki, zrobione ulice nawet w małych wsiach, nowe świetlice i remizy strażackie.

- Grzechem byłoby budować świetlicę na 100 osób i nie postawić tam remizy, gdy jeszcze unia dawała na to dofinansowanie w granicach 60 - 80 - procent - zauważa Klisowski. Mało która gmina w powiecie może się takimi poszczycić. Mają je Mielno, Piotrów, Dobrochów, Lipna, Bucze, Sobolice, wyremontowano świetlicę w Straszowie, i przygotowaną dokumentację na świetlice w Sanicach i Dąbrowie Łużyckiej.

R. Klisowski już jako młody chłopak działał w OSP , dlatego dobrze rozumie potrzeby druhów. Nic dziwnego, że Przewóz strażą stoi, a wójt jest w zarządzie wojewódzkim OSP.

Postawił straż na nogi

- W Lipnej Przewozie, Dąbrówce czy Piotrowie mieli kiedyś stare wysłużone samochody, zużytą odzież, musiałem postawić straż na nogi, wyposażyć w dobry sprzęt. Ludzie czasem krzyczą: po co inwestować w straż, ale to ochotnicy są pierwsi, do gaszenia ognia gdy komuś pali się łąka czy dom. Gdyby nie oni, wiele domów poszłoby z dymem. Do OSP garnie się młodzież, bo u nas być strażakiem jest dumą. W sumie w naszych jednostkach jest ok. 200 czynnych ochotników. Jak na tak małą gminę, to wcale nie tak mało. Strażacy to dziś potęga na wsi. Dziś nie tylko gaszą pożary, ratują ludzi z wypadków, jeżdżą zdejmują koty z drzew, można na nich liczyć Są niezawodni i wcale nie gorzej wyszkoleni od zawodowców. Współpraca z Niemcami też oparta jest na straży.

Rzeczywiściem gdy gminę nawiedziły w ostatnich latach trzy duże powodzie, to właśnie ochotnicy dzień i noc pomagali mieszkańcom w ratowaniu dobytku, workami z piaskiem wzmacniali wały na Nysie.

- Pechowe położenie na terenach zalewowych nas nie rozpieszcza. Podczas powodzi w 2009 i 2010 roku niektóre domy do połowy zalane były wodą.

Ochotnicza Straż Pożarna to najsilniejsza organizacja w gminie. Wójt może też liczyć na działające niemal w każdej wsi koła gospodyń. W sumie jest ich 10.

- A one na mnie, gdy trzeba załatwić autobus na konkurs śpiewaczy czy dożynki- dodaje. - To rodzaj symbiozy.

Marzy mu się turystyka przez duże T

Przewóz to specyficzna gmina, dwie stacje paliw, 13 wsi, 4 sklepy nie znajdziesz tu żadnych firm, za to lasy Borów Dolnośląskich to bogactwo, ale ciągle jeszcze do nie wykorzystane tak jakby tego chciał wójt. Wydawałoby się, że turystyka zacznie kwitnąć, po likwidacji granic. Niestety.

- Kiedyś była to strefa nadgraniczna, miejscowi nic nie robili, bo nie było wolno, a teraz promujemy się tymi pięknymi lasami, zalewami na Nysie, uruchomiliśmy spływy kajakowe, ale to mało na to jak się promujemy- ucina.

Wyremontował kilka gminnych dróg, ale dodaje, że sporo jeszcze jest do zrobienia.

- Pewnie, że chciałbym aby ludzie po błocie nie musieli chodzić, a w programach, z których mogę starać się o dotacje punkty są za lampy, ścieżki rowerowe, tego nie potrzebujemy.

Wójt chciałby też sfinalizować sprawę wału ochronnego na Nysie. Umowa jest już podpisana i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem w przyszłym roku stanie wał zabezpieczający Przewóz przed wylewami rzeki.

W wolnej chwili..

Łowi ryby, gra w siatkówkę, często też chodzi z żoną na kijki. Przyznaje, że na tych spacerach po lasach „dzika i wilka” czasem spotka.- Ludzie wiedzą, że muszą dobytku pilnować- dodaje.

Mówi się, że w gminie co trzeci to Klisowski. W samym urzędzie są dwa takie nazwiska, ( oprócz wójta) w Lipnej prezesem OSP był brat wójta. Tak samo nazywa się sołtyska tej wsi...Wymieniać można długo.-To zbiegi okoliczności, w urzędzie od lat pracuje moja żona, przyszła tu zanim ja zostałem wójtem- zastrzega wójt. - Większość z nas to nie rodzina, albo bardzo dalecy krewni.

Próżno szukać w gminie takich, co na wójta złe słowo powiedzą. Jedynym zarzutem może być szczerość. Zawsze mówi to co myśli. A to nie zawsze się podoba. Przyznaje, że gminie takiej jak Przewóz, położonej na uboczu trudniej zdobyć środki, niż miastom. A ludzie nie zawsze to rozumieją i czasem „psioczą” na wójta, że w kasie pustka.

- Oświata zżera 5 mln zł budżetu- wylicza R. Klisowski.- Nauczycielom trzeba płacić tak jak w mieście, a u nas dzieci jest jak na lekarstwo.

Lucyna Makowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.