Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje. Koszty polityczne

Wódz nadaje. Koszty polityczne
Tȟašúŋke Witkó

Jest bardziej przebiegły, wyrachowany, sprytny i bezwzględny, niż oni wszyscy razem wzięci. Tak, prawda – pierwsze zdanie niniejszego felietonu zestawia Władimira Władimirowicza Putina z politykami Zachodu. Absolutnie nie jest ono hymnem pochwalnym rosyjskiego satrapy, a realną oceną możliwości fizycznych i intelektualnych kremlowskiego władyki.

To on dorastał w zmaltretowanym działaniami wojennymi Leningradzie, wśród ludzi, którzy dawali żywe świadectwo okrucieństwom II Wojny Światowej. Opowieści o ciężkich walkach, śmierci, głodzie i kalectwie były dla niego chlebem powszednim i czymś praktycznie normalnym. Przemoc fizyczna i psychiczna towarzyszyła mu od dziecka w każdej grupie rówieśniczej i ukształtowała sposób postrzegania świata.

Szkolenie i służba w Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego, znanym w Polsce pod złowieszczym skrótem „KGB”, pozwoliły profesjonalnie ukształtować sposób myślenia i reagowania na otrzymywane bodźce zewnętrzne. Niedemokratyczne środowisko Związku Radzieckiego, a także działalność szpiegowska w Niemczech Wschodnich zatarły w jego umyśle jasną granicę pomiędzy dobrem i złem. Liczy się tylko zwycięstwo, bez przebierania w środkach pozwalających na jego osiągnięcie, zaś w tej rozgrywce nie ma najmniejszego znaczenia rachunek kosztów politycznych.

Koszty polityczne są kalkulowane jedynie w demokracjach, ponieważ tylko w nich decydenci są poddawani okresowej weryfikacji za pomocą kart wyborczych. Dodatkowo – przynajmniej w modelu teoretycznym – niezależna prasa czujnie patrzy władzy na ręce i jest gotowa rozszarpać na swoich łamach każdego oficjela, który uchybi literze prawa lub odstąpi od przyjętych norm. Dlatego wachlarz środków, jakie mogą zostać wykorzystane jest o wiele węższy niż w Rosji, której służby specjalne i resort spraw zagranicznych mogą działać praktycznie dowolnie, nie oglądając się na echa swoich czynów.

Opisane powyżej „okowy”, skompilowane z fajtłapowatością polityków Europy Zachodniej powodują, że Kreml staje się coraz bardziej zdecydowany i agresywny w swoich posunięciach. Użyte przez Moskwę instrumentarium jest tak różnorodne, że wciąż zaskakuje jej oponentów. Galopujące ceny kopalin wywołują strach od Lizbony po Kijów, więc ludzie skupiają się na zapewnieniu sobie spokoju socjalnego, a w tym czasie pododdziały rosyjskich najemników zdobywają kolejne przyczółki w Afryce. Wypchnięcie Francuzów z Mali i zainstalowanie tam moskiewskich doradców wydaje się majstersztykiem, ale jedynie dlatego, że postępującej degrengoladzie ulegają siły zbrojne V Republiki. Kiedy generał Pierre de Villiers, szef sztabu znad Sekwany, nawoływał w lipcu 2017 roku do zwiększenia nakładów na armię i krytykował politykę cięcia kosztów forsowaną przez Emmanuela Macrona, wtedy został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska, a życie potoczyło się swoim torem. Obawiam się, że to dopiero początek kłopotów, jaki czeka starokontynentalną wspólnotę.

Starokontynentalna wspólnota jest winna sama sobie. Wewnętrzne tarcia i rozgrywki o dominację spowodowały wypchnięcie poza nawias Londynu i osłabienie Paryża. Berlin, stający się apodyktycznym ośrodkiem decyzyjnym, zagarnia dla siebie najbardziej łakome kąski ekonomiczne, wasalizując pozostałe stolice. Problem w tym, że nad Sprewą muszą obawiać się bandyckiej pały Kremla i w ten sposób kanclerstwo Angeli Merkel przerodziło się w festiwal dyplomatyczno-siłowych wymuszeń korzystnych dla Putina. Po półtorej dekady dotarło to nawet do niemieckiego społeczeństwa i odbiło się na wyniku wyborczym partii chadeckich, ale jestem pewien, że Moskwa poradzi sobie także z kolejnym berlińskim rządem. Przecież finalnie, to nie ona poniesie jakiekolwiek koszty polityczne.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.