W urzędzie nie jestem rockmanem, na scenie nie jestem urzędnikiem [WIDEO]

Czytaj dalej
Paweł Szałankiewicz

W urzędzie nie jestem rockmanem, na scenie nie jestem urzędnikiem [WIDEO]

Paweł Szałankiewicz

Za dnia przykładny urzędnik, a nocą frontman coraz popularniejszego zespołu Chico ze Świętochłowic. Kuba Kirkowski, bo o nim mowa, to rodowity siemianowiczanin. Od dziesięciu lat jest wokalistą świętochłowickiej kapeli rockowej i mniej więcej tyle samo lat pracuje w Powiatowym Urzędzie Pracy w Siemianowicach Śląskich. I w obu rolach sprawdza się naprawdę dobrze

Za dnia przykładny urzędnik, a nocą frontman coraz popularniejszego zespołu Chico ze Świętochłowic. Kuba Kirkowski, bo o nim mowa, to rodowity siemianowiczanin. Od dziesięciu lat jest wokalistą świętochłowickiej kapeli rockowej i mniej więcej tyle samo lat pracuje w Powiatowym Urzędzie Pracy w Siemianowicach Śląskich. I w obu rolach sprawdza się naprawdę dobrze.

Qbenz, jak go nazywają w zespole, jest silnie związany z naszym miastem, a jego nazwisko zapisało się już w historii Siemianowic Śląskich. Jego ojciec, Janusz Kirkowski, był wiceprezydentem miasta w latach 1990-94. Jego mama była związana z zespołem "Śląsk", a następnie z Zespołem Pieśni i Tańca Siemianowice. Jego siostra również jest wokalistką i właśnie nagrywa płytę ze swoim nowym projektem Dipamp.

– Od kiedy pamiętam, muzyka zawsze mnie otaczała. W latach wczesnoszkolnych uczyłem się grać na pianinie. W szkole podstawowej uczęszczałem do klasy muzycznej, byłem również związany przez wiele lat z ZPiT Siemianowice. Pierwsze kroki stawiałem jako chórzysta i solista by następnie objąć rolę perkusisty, a w konsekwencji dzięki osobom, które w tamtym okresie mnie wsparły i uświadomiły, skończyć jako wokalista – podkreśla Kuba Kirkowski, na co dzień pracownik siemianowickiego PUP-u pełniący obowiązki zastępcy kierownika Centrum Aktywizacji Zawodowej. – Praca w tym miejscu, to odpowiedzialna metodyka, która uczy mnie porządku i systematyczności jednak w zestawieniu ze sceną, to dla mnie dwa odmienne światy. W urzędzie nie mogę być rockmanem, a na scenie nie jestem urzędnikiem – dodaje.

Chico - Long gone days

Siemianowiczanin pierwsze kroki za mikrofonem stawiał w czasach licealnych Jego pierwszym zespołem był post-rockowy JCP. Grupa wydała dwie autorskie płyty demo, grając w klimatach post rockowych, a sam zespół był kojarzony głównie z coverami The Police, Led Zeppelin i U2 – To były jednak początki. Byliśmy szczylami, raczkowaliśmy na scenie i nikt z nas nie myślał jeszcze wtedy o poważniejszym graniu. Graliśmy z pasji, dla frajdy, choć chyba każdy z nas myślał wtedy, że może jednak gdzieś, kiedyś uda się zaistnieć – wspomina Kirkowski.

Śpiewał również w zespole Tapta i był współzałożycielem projektu Generation Gap, prezentującego akustyczne wersje legend muzyki grunge, jak Alice in Chains, Pearl Jam czy Temple of the Dog. W 2005 roku Kuba dołączył do zespołu Chico, z którym jest związany po dziś dzień.

Chico - Niekompletnie

Zespół przez ten okres przeszedł sporą rewolucję muzyczną, i mniejszą jeśli chodzi o członków zespołu. – Na początku zespół miał inny kształt. Z czasem odszedł gitarzysta i DJ. W ich miejsce przyszli Wojciech "Vazon" Potrzebowski (gitara), niezwykle utalentowany wioślarz, z którym grałem w JCP, oraz Karol "Karlos" Kęsy (gitara), który jest naszym "mózgiem" technicznym – mówi Kirkowski. Ponadto zespół tworzą Tomasz "Yomasz" Szczygieł (gitara basowa) i Grzegorz „Mały” Imielski (perkusja). Chico w ciągu dziesięciu lat wydało dwie płyty LP oraz EP'kę. W tym czasie mieli okazję koncertować między innymi na Przystanku Woodstock oraz jako pierwszy polski zespół na festiwalu Rock for People w Czechach, gdzie na scenie wystąpili m.in. z Arctic Monkeys czy Placebo. Kuba Kirkowski na Woodstocku występował zresztą dwukrotnie, w projekcie symfonicznym z okazji 40-lecia Woodstocku w 2009 roku oraz solowo w 2010 wraz z Eweliną Flintą na otwarciu Przystanku.

Na początku Chico poruszało się w klimatach cięższej muzyki nu metalowej z elementami elektroniki, jednak w ostatnich latach słychać w ich twórczości rocka inspirowanego amerykańską sceną rockową. – Charakter naszej muzyki jest wypadkową naszych gustów. Obecny kształt jest dla nas progresem i naturalną ewolucją. Zawsze graliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Nasza twórczość jest i tak zróżnicowaną hybrydą stylów, a jeśli rock jest tego sumą i możemy dzięki niemu dotrzeć do szerszego grona słuchaczy, to niech tak będzie – przekonuje Kirkowski.

Chico na Woodstocku w 2009 roku

Efektem zmian jest ostatni album „In Limbo”, który został wydany w marcu. Singiel z tej płyty, „Niekompletnie”, w ostatnich tygodniach sporo miesza na liście Turbo Top Antyradia, znajdując się często między utworami takich zespołów, jak: Florence and the Machine, Faith No More, Muse czy U2. Co ciekawe, nikt w zespole nie wie, jak ich singiel tam trafił. – Staramy się dotrzeć do każdego medium, w Antyradio widać spodobaliśmy się. Kilka tygodni temu w czasie próby żona gitarzysty zadzwoniła do nas, że jesteśmy w propozycjach do Turbo Top. Ucieszyliśmy się i zdziwiliśmy jednocześnie bo na dobrą sprawę płytę wydaliśmy przecież w marcu. Najważniejsze jednak jest to, że singiel "Niekompletnie" podoba się słuchaczom i jakoś sobie na liście radzimy – cieszy się Kirkowski.

Jak zespół sprawdza się w czasie koncertów będziemy mogli przekonać się już dzisiaj o godz. 19, kiedy Chico zagra koncert z okazji reaktywacji speedwaya na stadionie OSiR Skałka. Ponadto zespół wystąpi 12 września w czasie Rock Nocy, gdzie poza nimi zagra m.in. Seven on Seven czy Luxtorpeda.

Paweł Szałankiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.