Szykują się obfite żniwa krakowskiej i małopolskiej turystyki. Polacy zaoszczędzili spore pieniądze i chcą wypoczywać, ale czy będą mogli?

Czytaj dalej
Fot. Joanna Urbaniec / Polska Press
Zbigniew Bartuś

Szykują się obfite żniwa krakowskiej i małopolskiej turystyki. Polacy zaoszczędzili spore pieniądze i chcą wypoczywać, ale czy będą mogli?

Zbigniew Bartuś

Prawie połowa Polaków, w tym zdecydowana większość dobrze zarabiających z dużych miast, zamierza w tym roku wyjechać na wakacje, przy czym dominują amatorzy wypoczynku krajowego – wynika z ostatnich badań opinii. W zasadzie tylko ów wypoczynkowy zapał rodaków trzyma przy życiu tysiące unieruchomionych od miesięcy firm w Krakowie i Małopolsce – nie tylko w branży turystycznej, ale też w gastronomii, transporcie, handlu i usługach oraz powiązanych sektorach budowlanych i produkcyjnych. Przedsiębiorcy mają nadzieję, że odrobią latem przynajmniej część gigantycznych strat spowodowanych wielomiesięczną nieobecnością turystów; w samym Krakowie szacuje się je dotąd na 5 miliardów złotych.

Jak będą wyglądać wakacje w 2021 roku? Jedni eksperci uważają, że tak, jak w 2020 – czyli z dużym poluzowaniem obostrzeń (oraz obyczajów). Inni – że znacznie lepiej, a to za sprawą masowych szczepień i upowszechnienia się tanich, a skutecznych testów. Jeszcze inni ostrzegają, że może być gorzej, ponieważ skala szczepień będzie do tego czasu zbyt mała, a w dodatku wredny wirus mutuje i jego kolejne warianty zdają się wymykać spod kontroli. Zatem: na troje babka wróżyła…

Skrajna niepewność co do tego, jak będzie wyglądała covidowa sytuacja za niespełna cztery miesiące (i czy nadal będzie równie covidowa jak dziś), doprowadza do rozpaczy wszystkich krakowskich i małopolskich przedsiębiorców, którzy przez ostatni rok liczyli straty z powodu braku turystów. Tak naprawdę jednak wiemy o przyszłości turystyki znacznie więcej niż może się na pierwszy rzut oka wydawać.

[polecane]21355527[/polecane]

Po pierwsze: permanentne testy i utrzymanie zasady 3D

To, w jakim kierunku zmierza organizacja turystyki, można wywnioskować z kilku źródeł. Jednym z nich jest… ZUS, który od połowy marca wznawia wyjazdy do ośrodków rehabilitacyjnych w systemie stacjonarnym. - Osoby, które będą z nich korzystać, muszą pamiętać o kilku ważnych rzeczach – podkreśla Anna Szaniawska, rzeczniczka ZUS w Małopolsce.

Najistotniejsza zmiana polega na tym, że warunkiem rozpoczęcia rehabilitacji leczniczej w systemie stacjonarnym jest negatywny wynik testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2. - Dlatego przed wyjazdem do sanatorium konieczne jest wykonanie testu. O jego zleceniu poinformuje ośrodek rehabilitacyjny – wyjaśnia Anna Szaniawska.

Co istotne, dla wszystkich kierowanych przez ZUS do sanatoriów test ów jest bezpłatny. Aby go zrobić należy zgłosić się do punktu pobrań nie wcześniej niż cztery dni przed terminem rozpoczęcia turnusu rehabilitacyjnego. Na badanie należy zabrać dokument tożsamości ze zdjęciem i zawiadomienie o skierowaniu na rehabilitację leczniczą. O wyniku testu poinformuje telefonicznie ośrodek rehabilitacyjny.

„Nie należy planować wyjazdu zanim sanatorium nie poinformuje o negatywnym wyniku testu. Osoby, które są w kwarantannie albo w izolacji muszą pozostać w domu. Ci, którzy nie mogą jechać na rehabilitację powinni poinformować o tym ZUS” – czytamy w covidowej instrukcji dla kuracjuszy.

[polecane]21328397[/polecane]

Przedsiębiorcy z branży turystycznej winni ją przeczytać wnikliwie, albowiem podobne zasady obowiązują od pewnego czasu i utrwalają się jako standard w podróżach zagranicznych, a coraz częściej także krajowych w wielu państwach Europy i świata. Można bez ryzyka popełnienia błędu założyć, że w tym roku, a zapewne i w kolejnych latach, testy na covid staną się obowiązkowe w całej turystyce: bez nich nie będziemy mogli korzystać z żadnego z publicznych środków transportu, ani gdziekolwiek zatrzymać się na pobyt (nocleg); nie będziemy mogli także pójść do restauracji czy fryzjera w kurorcie. Ba, nawet publiczne plaże i punkty będą dostępne wyłącznie dla tych, którzy mogą okazać aktualne wyniki testów.

Eksperci są również pewni, że – z uwagi na brak stuprocentowej precyzji testów - letni wypoczynek podlegał będzie tym samym zasadom bezpieczeństwa, które powszechnie stosujemy od roku (dystansowanie, dezynfekcja, obowiązkowe maseczki – zapewne tylko atestowane). Krakowscy hotelarze i restauratorzy od miesięcy sygnalizują, że zainwestowali duże pieniądze w reorganizację swych obiektów i wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa, więc są w stanie funkcjonować w reżimie covidowym nawet wtedy, gdy koronawirus mocno odpuści.

Po drugie: paszporty szczepień

Źródłem otuchy i nadziei dla sponiewieranych przez pandemię branży turystycznej, hotelarskiej i gastronomicznej jest także to, co dzieje się w Izraelu. To jedyne jak na razie państwo świata, które tak szybko zbliża się do osiągnięcia tzw. odporności populacyjnej (stadnej). Dzięki błyskawicznie uruchomionej i niezwykle sprawnej akcji szczepień (i zapewnieniu przez państwo odpowiedniej liczby dawek) do 7 marca udało się zaszczepić 5 mln z ponad 9 mln Izraelczyków. Ponad 3,5 mln z nich otrzymało już drugą dawkę szczepionki. Jak wynika z badań, zapewnia to prawie całkowitą odporność na zakażenie koronawirusem (w grupie zaszczepionych poziom zachorowań spadł o ponad 94 proc.) i w stu procentach zabezpiecza przed śmiercią na covid lub ciężkim przebiegiem choroby.

Władze Izraela zapewniają, że do końca kwietnia uda się zaszczepić wszystkich obywateli. To pozwala szykować się do luzowania obostrzeń, otwarcia handlu (sklepy i bazary), a także cześć turystyki, w tym hoteli. W wielu miejscach przebywać będą mogli jednak wyłącznie zaszczepieni dwiema dawkami oraz ci, którzy już przeszli Covid i nie zarażają. Zasady takie obowiązywać mają m.in. na koncertach, w kinach, teatrach oraz w zamkniętych obiektach sportowych (baseny, siłownie, kluby fitness…).

Wszyscy nie spełniający warunków, którzy złamią te zakazy i skorzystają z usług np. siłowni, zapłacą drakońskie kary. W kontroli przestrzegania nowych regulacji pomóc ma m.in. specjalna aplikacja zawierająca z jednej strony informacje o tym, gdzie kto może się dostać, jak i potwierdzenia, że dawny obywatel jest ozdrowieńcem, został zaszczepiony i/lub przeszedł określone testy. Owe certyfikaty (w formie kodów kreskowych) stanowić będą rodzaj przepustki do miejsc i obiektów objętych ograniczonym dostępem.

Zdaniem rządu, zasady te nie wzbudzą oporu, albowiem – z uwagi na błyskawiczne tempo szczepień – jeszcze w marcu zdecydowana większość Izraelczyków (w tym 100 procent z tzw. grup ryzyka) spełniać będzie wymienione warunki. Większy problem stanowić mogą turyści, ale wszystko wskazuje na to, że ich przyjazd do Jerozolimy, Tel Awiwu i innych izraelskich miejscowości będzie możliwy po spełnieniu tych samych warunków, jakie już obowiązują Izraelczyków. Słowem: wstęp będą mieli wyłącznie zaszczepieni oraz ozdrowieńcy dysponujący certyfikatami aktualnych testów. Jest niemal pewne, że władze będą wymagały testów wykonanych i świadectw zweryfikowanych przez zaufane ośrodki/instytucje.

Izraelczycy są swego rodzaju królikami doświadczalnymi. Takimi, na które patrzy cały świat: w zasadzie każdy kraj rozważa lub planuje wprowadzenie podobnych rozwiązań. Organizacje turystyczne i zrzeszenia przewoźników lotniczych (jak IATA) od wielu miesięcy zwracają uwagę, że systemy obejmujące pojedyncze państwa nie mają żadnego sensu z punktu widzenia turystyki międzynarodowej; dlatego trwają intensywne prace nad uniwersalnymi „paszportami zdrowotnymi”, zawierającymi aktualne i wiarygodne informacje o szczepieniach i testach danej osoby, które można z łatwością odczytać na każdym lotnisku, dworcu autobusowym i kolejowym, w hotelu i restauracji, na bramce do muzeum czy wejściu na plażę/basen itp.

[polecane]21357839[/polecane]

By uniknąć chaosu Komisja Europejska chce 17 marca przedstawić projekt ustawy dotyczącej unijnej wersji takiego cyfrowego paszportu zdrowotnego („cyfrowego zielonego paszportu"). Mają być w nim zapisane informacje o szczepieniach przeciwko COVID-19, samej chorobie oraz wyniki wszystkich przebytych testów. Ma to odblokować podróżowanie nie tylko po poszczególnych krajach UE, ale dosłownie po całej Europie – na co liczą zwłaszcza kraje południa Starego Kontynentu, dla których turystyka stanowi kluczową gałąź gospodarki. Straty Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch przekraczają wielokrotnie straty Polski.

Przywódcy Unii już kilka miesięcy temu wstępnie uzgodnili, że cyfrowy paszport szczepień jest Europejczykom niezbędny. Jak zapewnia KE, odpowiednie (bezpieczne) warunki techniczne do uruchomienia i funkcjonowania cyfrowego dokumentu mogą być stworzone w ciągu najbliższych trzech miesięcy, a więc jeszcze przed wakacjami.

Tymczasem eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), którzy stworzyli wytyczne do podobnego rozwiązania (wdraża je obecnie IATA), wątpią, by pozwoliło ono w tak krótkim czasie wrócić do w miarę normalnego podróżowania i wypoczynku. WHO zakłada, że pandemia potrwa jeszcze około dziesięciu miesięcy, a więc przynajmniej do końca 2021 roku - głównie dlatego, że z powodu deficytu szczepionek nie uda się wcześniej zaszczepić całej unijnej populacji. Ale także z tego powodu, że w świecie pojawiają się wciąż nowe mutacje koronawirusa, które zdają się często wymykać spod kontroli. A co, jeśli któraś z nich się upowszechni, a przy tym - okaże się całkowicie odporna na dotychczasowe szczepionki? Wtedy nawet zaszczepieni obywatele Izraela nie będą mogli czuć się bezpieczni. A to pogrzebie plany otwarcia gospodarki i marzenia o odkuciu się turystyki.

WHO stoi na stanowisku, że „nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie są bezpieczni”. I dlatego sceptycznie odnosi się do „paszportów zdrowotnych” dzielących społeczeństwa na uprzywilejowanych, mogących korzystać z wielu rzeczy, w tym podróży i wypoczynku, oraz tych, którym w zasadzie nic nie wolno. Takie podejście oznacza, że – w opinii WHO – większość obecnych obostrzeń winna być utrzymana do końca roku. Tylko że wtedy znaczna część europejskiej, w tym krakowskiej i małopolskiej turystyki, pójdzie z torbami. Tysiące firm nie przetrwa i nie będzie miało po pandemii czego otwierać, zwłaszcza że wiele załóg już się rozpierzchło i zajęło czym innym. Czyli czymś, co przynosi jakikolwiek dochód.

Po trzecie: wielka chęć podróżowania i wypoczynku (w kraju)

Rządy poszczególnych krajów wybiorą zapewne drogę pośrednią między szerokim otwarciem gospodarki, w tym turystyki „dla zaszczepionych i ozdrowieńców” (aby ratować liczne biznesy) a kontynuacją polityki lockdownów (aby ratować życie i powstrzymywać rozwój pandemii). Komisja Europejska podąży zapewne tym samym tropem. Z tym że – im bliżej wakacji, tym silniejszy będzie nacisk europejskich społeczeństw na racjonalne poluzowanie obostrzeń w podróżowaniu, hotelarstwie i gastronomii. Ludzie po prostu mają dość siedzenia w domach i jeśli tylko obecna – mocno śmiertelna - fala zakażeń opadnie, te nastroje wezmą górę.

Z ostatniego badania opinii społecznej, przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland, wynika, że 48,3 proc. Polaków planuje w tym roku wyjazd na urlop wypoczynkowy. Tylko niespełna 30 proc. nie ma tego w planach, a 22 proc. się waha.

Na urlop wybierają się masowo zwłaszcza osoby w wieku 18-35 lat, z wyższym wykształceniem, zarabiające 6-7 tys. zł, z miast liczących 200-499 tys. ludności. Ponad jedna trzecia rodaków (głównie zamożniejsi, z dochodami ponad 9 tys. zł miesięcznie) planujących wyjazd wybiera się za granicę, dwa razy więcej chce spędzić urlop w Polsce. Wśród tych ostatnich dominują osoby w wieku 56-80 lat, z zarobkami do 3 tys. zł, z miejscowości mających 100-199 tys. ludności.

To logiczne, że relatywnie biedny turysta krajowy nie daje przedsiębiorcom z branży turystycznej (i pokrewnych/powiązanych) takich możliwości odrobienia strat, jak względnie zamożny turysta zagraniczny. Ale to zawsze coś.

Po czwarte: Kraków musi dużo zmienić

Krakowscy hotelarze czy restauratorzy biorą to wszystko pod uwagę, zdając sobie sprawę, że w wakacje 2021 roku masowy klient zagraniczny może pod Wawel nie wrócić. Jak wynika z danych krakowskiego GUS, w IV kwartale 2020 r. średni stopień wykorzystania miejsc noclegowych wynosił w Małopolsce 11,7 proc. , przy czym w Krakowie było to mniej niż 8 proc., a w niektórych rejonach województwa – mniej niż 5 proc. Kraków miał też jeden z najniższych w regionie poziomów wykorzystania pokoi – między 10 a 13 proc. (gdy Tarnów i Zakopane ponad 20 proc.). Sytuacja była zatem dokładnie odwrotna niż w 2019 r. i wcześniej. Powód jest oczywisty: ponad 95-procentowy odpływ turystów z zagranicy.

Dlatego wypracowana przez miasto wspólnie z ekspertami strategia odbudowy branży po pandemii (Polityka Zrównoważonej Turystyki w Krakowie na lata 2021-28) zakłada większą równowagę między różnymi grupami przyjezdnych a oczekiwaniami i interesami mieszkańców oraz odejście od śrubowania rekordów ilościowych. Bardziej ma się liczyć jakość turystyki i samych turystów, co oznacza m.in., że krakowski Rynku (i Śródmieście) przestanie zmierzać w kierunku skrzyżowania Disneylandu z zamtuzem i tanim brytyjskim pubem. Więcej ma tu być przestrzeni dla samych krakowian (którzy masowo się stąd powyprowadzali z przyczyn ekonomicznych, społecznych oraz estetycznych i akustycznych).

Turystyka ma się stać realną częścią polityki miejskiej (obejmującej także zarządzanie gminnym majątkiem na obszarach odwiedzanych przez przybyszy, w tym wynajem kluczowych obiektów), a celem jej rozwoju nie będzie wyłącznie zwiększenie liczby przyjazdów. Jako najbardziej perspektywiczne wskazano: sektor spotkań, kongresów i konferencji oraz turystykę kulturalną, zwłaszcza festiwalową.

Zarówno twórcy strategii, jak i działacze turystyczni, są zgodni, że Kraków ma na tyle silną i rozpoznawalną w Polsce i świecie markę, że - jeśli tylko warunki pozwolą - turyści pod Wawel wrócą. Paradoksalnie - powrót krakowian do centrum może w tym pomóc. Na dłuższą metę nikt nie chce bowiem odwiedzać opuszczonego przez rdzenną ludność skansenu, ekstremalnie zadeptanego przez masy przybyszy - i pozbawionego duszy. Pandemia stanowi nieoczekiwana szansę, by zmodyfikować kierunek rozwoju.

Na ile jednak po pandemii miasto będzie mogło przebierać w „sortach” turystów? I jak długo potrwa powrót cennego (zamożnego i korzystającego z wielu atrakcji oraz usług) turysty biznesowego, który w ostatnim roku zdołał przywyknąć do zdalnego załatwienia spraw wymagających dotąd regularnych przyjazdów pod Wawel. Czy taki klient – nawet zaszczepiony i do cna przetestowany - w ogóle wróci?

Oto pytania. Na miarę przyszłości tysięcy krakowskich firm.

Zbigniew Bartuś

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.