Spin doktorant. Faryzeizm stosowany

Czytaj dalej
Marcin Kędryna

Spin doktorant. Faryzeizm stosowany

Marcin Kędryna

Wolność słowa to więcej niż europejska wartość. Podobnie jak brak zgody na mobbing czy molestowanie. Rodzimi obrońcy wartości europejskich często tak są zaangażowani w tę ich obronę, że nie widzą, jak sami są z nimi na bakier. Kończy się na tym, że porządki z nimi musi robić zagraniczna centrala.

1.

5 lutego 2019 roku, wczesnym popołudniem stałem między filarami Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego kontemplując przeniesiony tam zza biura przepustek, gdzie od lat stał, okrągły stół. Przy stole siedzieli, nie pamiętam jakim kluczem dobrani licealiści. Licealiści brali udział w diabelskim wynalazku, nazywanym debatą oksfordzką.

Dlaczego diabelskim? Otóż w Polsce, jak powszechnie wiadomo, debaty nie służą temu, by kogokolwiek, do czegokolwiek przekonać. Nie służą do wymiany argumentów, poglądów. W Polsce uczestnicy debaty nie zwracają się do interlokutorów, zwracają się do swoich współwyznawców, by utwierdzać ich w przekonaniu, że wyznawana przez nich prawda jest tą jedyną. A na tych, którzy wyznają prawdę inną, bądź tylko wyrażają wątpliwości - nawet splunąć nie warto. A najlepiej by było umieścić ich w jakichś miejscach odosobnienia. Najlepiej poza granicami kraju.

W debacie oksfordzkiej nie chodzi o prawdę. Chodzi o dyskusję jako taką. O dobór argumentów, sposób ich przedstawiania. Czyli o rzeczy w dzisiejszej Polsce właściwie pozbawione znaczenia.

2.

Przebiegu tamtej debaty nie pamiętam. Pamiętam wrażenie miałkości. Z punktu widzenia dziada, który z osiemdziesiątego dziewiątego coś tam pamięta, a zdecydowanie pamięta, co przez trzydzieści lat na temat osiemdziesiątego dziewiątego mówili głosiciele prawd, młodzież nie odrobiła zadania. A może odrobiła, tylko przytłoczyły ją gmach i tytuły obecnych. A może jest tak, że urodzeni dekadę z hakiem po obradach Okrągłego Stołu mają już do tych obrad zdrowy stosunek. Nie to co my. Że są jak te dzieci, z piosenki Osieckiej, co to się miały urodzić i śmiać się, że my wciąż wspominamy ten podły czas. Toutes proportions gardées - rzecz jasna.

W każdym razie z dziaderskiego punktu widzenia żadna było to debata. I to - w bardzo oględnych słowach - powiedział w jej podsumowaniu Andrzej Zybertowicz. No i wypomniał młodzieży, że nie użyła wszystkich argumentów. Na przykład nie zajęto się cytatem z Andrzeja Gwiazdy brzmiącym: podczas Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami.

No i za użycie tego cytatu Andrzej Zybertowicz, przez trzydziestu siedmiu uczestników obrad Okrągłego Stołu, został pozwany. Zażądano od niego przeprosin oraz wpłaty na cele społeczne. Zybertowicz w TVN24 przeprosił wszystkich, którzy żadnych związków z SB nie mieli. To pozywającym nie wystarczyło, domagają się, by wykupił czas antenowy po głównym wydaniu Faktów i Wiadomości i przeprosił tam oraz na pierwszych stronach ogólnopolskich gazet.

3.

Sąd postanowi, co postanowi. Andrzej Zybertowicz nie jest gwiazdą estrady, więc raczej nie może liczyć na traktowanie takie jak Beata Kozidrak. Trudno odpędzić myśl, że pozywającym chodzi o to, by Zybertowicz zbankrutował. Telewizyjny prime time i jedynki ogólnopolskich dzienników są poza zasięgiem normalnego człowieka. Sprawa skończy się prawdopodobnie w Strasburgu, gdzie tamtejszy sąd przypomni, że jedną z europejskich wartości jest prawo do wolności wypowiedzi. Zwłaszcza tej, która się wiąże jakoś z nauką. A debacie oksfordzkiej jakoś bliżej jest do nauki niż do polityki.

Wolność słowa to więcej niż europejska wartość. Podobnie jak brak zgody na mobbing czy molestowanie. Rodzimi obrońcy wartości europejskich często tak są zaangażowani w tę ich obronę, że nie widzą, jak sami są z nimi na bakier. Kończy się na tym, że porządek musi robić zagraniczna centrala.

Marcin Kędryna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.