Rejestr pedofilów w Polsce. Ze skazanych księży trafili do niego tylko gwałciciele

Czytaj dalej
Fot. pixabay
Maciej Czerniak

Rejestr pedofilów w Polsce. Ze skazanych księży trafili do niego tylko gwałciciele

Maciej Czerniak

W publicznym rejestrze przestępców seksualnych znajdują się tylko sprawcy największych zbrodni seksualnych, w tym ci, którzy dopuścili się gwałtu na dziecku poniżej 15 lat. Nie ma księdza Pawła K., ani b. franciszkanina Krzysztofa P.

Padają pytania o to, czy księża pedofile trafiają do rejestru przestępców seksualnych.

Brak wyników

Kiedy w rządowym rejestrze wpiszemy nazwisko Pawła K. skazanego w 2015 roku na siedem lat więzieni za dopuszczenie się 7 przestępstw, w tym 6 na tle seksualnym, brak jest wyników wyszukiwania. Pojawia się komunikat „W Rejestrze nie ma informacji o osobach, dla których są spełnione warunki zawarte w zapytaniu”.

Podobnie jest z Krzysztofem P., byłym franciszkaninem (z domy zakonnego w Pakości), który w 2009 roku usłyszał wyrok 4,5 lat pozbawienia wolności za molestowanie ministranta. Brakuje również księdza Waldemara B. z parafii Matki Bożej Fatimskiej w Bydgoszczy skazanego wyrokiem sądu w 2013 roku za molestowanie chłopca i robienie mu pornograficznych zdjęć.

zdjęcie ilustracyjne
Paweł Relikowski Ks. pedofil Paweł K. został skazany na 7 lat więzienia. W świetle prawa nie spełnia jednak wymogów do umieszczenia w rejestrze

Najbardziej drastycznym przykładem duchownego, którego nie umieszczono w rejestrze, jest Paweł K., skazany za zmuszanie do seksu oralnego, analnego i gwałt. Ksiądz pedofil został zatrzymany po raz pierwszy w 2005 roku we Wrocławiu za posiadanie pornografii dziecięcej i próbę molestowania chłopców. Wysłano go na urlop i przeniesiono - na mocy porozumienia między archidiecezją wrocławską i diecezją bydgoską - do Bydgoszczy, gdzie uczył religii w Gimnazjum nr 13.

Bo nie spełniają wymogów

Dlaczego nie znalazł się bazie przestępców seksualnych? Pytany o to wiceminister sprawiedliwości wyjaśnia: - W tym wypadku (jak cytuje Gazeta Wyborcza) sąd nie przyjął kwalifikacji art. 197 par. 3 pkt 2 kodeksu karnego, jak wskazuje gazeta, ponieważ czyn miał miejsce w okresie, w którym nie obowiązywał ten przepis.

Ten paragraf mówi o zgwałceniu osoby w wieku poniżej 15 lat. Tymczasem sąd skazując K. stwierdził, że w chwili popełnienia czynu ofiara miała powyżej 15 lat. Pozostałe czyny K. zostały zakwalifikowane prawnie jako „inne czynności seksualne”, których dopuszczenie się - w świetle ustawy o rejestrze przestępców seksualnych - nie kwalifikuje sprawcy do ujęcia w bazie ogólnodostępnej przestępców na tle seksualnym.

Rejestr osób skazanych za dopuszczenie się przestępstw na tle seksualnym istnieje od 2017 roku. Są właściwie dwie bazy danych - publiczna i z ograniczonym dostępem.

Do tej drugiej mogą zaglądać, m.in. dyrektorzy, szefowie instytucji, które zatrudniają osoby pracujące z dziećmi takich jak szkoły, przedszkola, ale tez kuratoria oświaty, osoby prowadzące zajęcia dla dzieci, organizujące im wypoczynek. I oczywiście policja.

Rządowa baza, społeczna mapa

Do rejestru publicznego dostęp ma każdy - wejście do bazy nie jest ograniczone koniecznością rejestracji. Trafiają do niego ci, którzy zostali skazani za zgwałcenie dziecka, które nie ukończyło jeszcze 15 lat, za gwałt zbiorowy albo popełniony ze szczególnym okrucieństwem.

W tym rejestrze (publicznym) znalazł się za to inny ksiądz. Mowa o skazanym już w 2018 roku Marcinie Ł., który zgwałcił 14-latkę. Duchowny usłyszał za to wyrok 5 lat więzienia i 15-letni zakaz pracy z dziećmi.

Księża z Kujaw i Pomorza (również Paweł K., który pochodzi z Wrocławia, ale pracował, m.in. jako katecheta w Bydgoszczy) skazani za wykorzystywanie seksualne dzieci znaleźli się za to na „Mapie kościelnej pedofilii w Polsce”, którą w ubiegłym roku uruchomiła fundacja „Nie lękaj się” Marka Lisińskiego. Są tam ujęci duchowni, którzy usłyszeli wyroki nie tylko za gwałt na dziecku, ale też za dopuszczenie się do „innych czynności seksualnych”.

Już samo utworzenie bazy budziło kontrowersje. - O ile stworzenie bazy informacyjnej o skazanych za przestępstwa pedofilskie do wglądu pracodawców ma sens, to jestem przeciwnikiem tworzenia spisu skazanych, do którego dostęp mieliby mieć wszyscy obywatele - komentował pomysł mec. Zbigniew Krueger z Europejskiego Stowarzyszenia Adwokatów Karnych.

Z kolei prof. Brunon Hołyst, kryminolog, zaznacza, że podobne rejestry działają w innych państwach. - Wizerunki skazanych publikuje się między innymi w Niemczech, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i USA. Uważam, że to dobry kierunek, bo walka z przestępczością seksualną była w Polsce zaniedbywana.

Nowe kary

Premier Mateusz Morawiecki i prokurator generalny Zbigniew Ziobro przedstawili pomysł rządu na walkę z pedofilią.

- Będzie możliwość orzekania kary więzienia nawet do 30 lat. Dziś jest to do 25 lat. Ale tylko 0,2-0,3 proc. przestępców otrzymuje taki wymiar kary - mówił premier.

Ponadto zgwałcenie dziecka ma nie podlegać przedawnieniu. W obecnych przepisach gwałt na osobie poniżej lat 15 po upływie 20 lat od czasu jego popełnienia przedawnia się. Natomiast jeżeli w tym czasie wszczęto postępowanie - po upływie lat 30. Jeśli w następstwie gwałtu dziecko umrze, to jego oprawca nie uniknie kary dożywotniego więzienia.

Podwyższony ma być wiek prawno-karnej ochrony dzieci z 15 do 16 lat, minimum 8 lat więzienia dla przestępcy pod którego opieką przebywało pokrzywdzone dziecko, czy wprowadzenie zakazu kontaktowania się pedofila z jego ofiarą, który sąd będzie orzekał zawsze na wniosek pokrzywdzonego.

Maciej Czerniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.