Prokuratura wszczęła śledztwo ws. pożyczek Filipa Susia. Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego w końcu zabrało głos

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Szozda
Łukasz Cieśla

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. pożyczek Filipa Susia. Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego w końcu zabrało głos

Łukasz Cieśla

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. działalności Filipa Susia, który miał się przedstawiać jako przyszły ambasador RP w Afryce i pożyczał spore sumy pieniędzy od znajomych przedsiębiorców. Jego wierzyciele podkreślają, że Suś uwiarygadniał się m.in. poprzez działalność w poznańskim Towarzystwie im. Hipolita Cegielskiego oraz wieloma zdjęciami z politykami i kościelnymi hierarchami. Po naszych pierwszych publikacjach zareagowało Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego. W swoim oświadczeniu twierdzi, że „nie zezwala na łączenie działalności towarzystwa z jakąkolwiek działalnością zarówno członków zarządu, jak i pozostałych osób działających w ramach towarzystwa”.

W lutym opublikowaliśmy dwa artykuły dotyczące działalności poznaniaka Filipa Susia. Pożyczał spore sumy pieniędzy od znajomych przedsiębiorców. Miał im mówić, że został nominowany na ambasadora RP w Afryce, prosił o pożyczki na inwestycje w afrykańskie pomarańcze i złoto. Niektórzy liczyli na zyski, inni wierzyciele wskazują, że po prostu pożyczyli pieniądze znajomemu, do którego mieli olbrzymie zaufanie. Suś miał im także opowiadać, że ukończył doktorat i jest wykładowcą akademickim. Tymczasem polskie MSZ zaprzecza, by Suś był kandydatem na ambasadora. A profesor, będący rzekomym promotorem doktoratu, powiedział nam, że Filip Suś nie napisał pod jego kierunkiem takiej pracy.

Czytaj też: Pożyczki Filipa Susia: "jedni dają się nabrać na wnuczka. My daliśmy się wkręcić na ambasadora". Co mówią wierzyciele Filipa Susia?

Trzech wierzycieli skierowało zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że Filip Suś ich oszukał. Pożyczał i nie oddawał pieniędzy wskazując po pewnym czasie, że w Sudanie wybuchła rewolucja, która pokrzyżowała jego plany biznesowe. Wierzyciele mówili nam również, że okazało się, że Filip Suś nie posiada prawie żadnego majątku i nie ma z czego spłacić pożyczek. Według ich szacunków, poznaniak ma długi sięgające co najmniej 2,5 miliona złotych, a wierzycieli jest znacznie więcej, tylko nie wszyscy się ujawnili.

- Wskutek zawiadomienia trzech osób wszczęliśmy śledztwo. Prowadzone jest ono pod kątem oszustwa i doprowadzenia tych osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznych rozmiarów

– mówi nam prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Na nasze wcześniejsze publikacje zareagowało właśnie Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego. Zdaniem wierzycieli Filipa Susia, w swojej działalności często powoływał się on na towarzystwo i fakt, że jest jego wiceprezydentem. Na przykład miał mówić przedsiębiorcom o możliwości załatwienia im nagród przyznawanych przez THC. Poza tym różne imprezy i spotkania towarzystwa były okazją do fotografowania się przez Filipa Susia ze znanymi politykami i ludźmi Kościoła. Fotografie zamieszczał potem na swoim profilu na Facebooku. Z kolei jesienią 2019 roku prezydent THC Marian Król, występując jako „Wielki Mistrz”, wręczył Susiowi Krzyż Oficerski Królewskiego Orderu Św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Uroczystość odbyła się w poznańskiej katedrze w okresie, gdy Suś miał już kłopoty z wierzycielami.

Czytaj również: Filip Suś nie oddał pieniędzy, ale czuje się ofiarą swoich wierzycieli. Zawiadomił policję, że go szantażują i grożą

Osoby znające szczegóły sprawy mówiły nam, że władze THC oraz prezydent Marian Król już od kilku miesięcy wiedziały o kłopotach Filipa Susia, ale nie było żadnej reakcji. W lutym chcieliśmy o tym porozmawiać z prezydentem towarzystwa, Marianem Królem, ale nie był zainteresowany. Rozłączył się.

W piątek 28 lutego towarzystwo wydało oświadczenie. Stwierdziło w nim, że „nie zezwala na łączenie działalności towarzystwa z jakąkolwiek działalnością zarówno członków zarządu, jak i pozostałych osób działających w ramach towarzystwa”. W oświadczeniu czytamy również, że Filip Suś w grudniu 2019 roku z własnej inicjatywy zawiesił swoją działalność w towarzystwie „argumentując swój wniosek troską o Towarzystwo i nienarażanie Towarzystwa na jakiekolwiek negatywne konsekwencje w związku z jego problemami gospodarczymi. Nie ma więc przyzwolenia na zarzucanie Towarzystwu im. Hipolita Cegielskiego jakiegokolwiek związku z rzekomą działalnością przestępczą kogokolwiek, czy to w sposób bezpośredni, czy pośredni”.

Jednocześnie władze towarzystwa zaznaczyły, że w żaden sposób nie wypowiadają się na temat zasadności artykułów w „Głosie Wielkopolskim”.

- To oświadczenie jest nie tylko spóźnione, ale wygląda na próbę rozmycia sprawy. Towarzystwo nie odcięło się od Filipa Susia i nie skrytykowało jego działalności. Dopiero teraz, po artykule, usunęło jego zdjęcie ze swojej strony internetowej. Filip Suś w naszej ocenie nie prowadził działalności biznesowej lecz wykorzystał nasze zaufanie i naciągał na pożyczki wiedząc, że nie ma z czego ich spłacić - mówi jeden z jego wierzycieli.

Po przeczytaniu oświadczenia, chcieliśmy porozmawiać z prezydentem towarzystwa Marianem Królem i zapytać m.in. czy rzeczywiście nie należy łączyć towarzystwa z działalnością członków jego zarządu. Marian Król, podobnie jak w lutym, nie był zainteresowany rozmową. Powiedział, że wszystko można wyczytać w oświadczeniu, a poza tym „to nie jest jego sprawa”. Król dodał, że nie będzie rozmawiać, nie odpowie na żadne pytanie i się rozłączył.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.