Magdalena Michalska

Praca z głową w chmurach, czyli przestworza jej nie straszne!

Praca z głową w chmurach, czyli przestworza jej nie straszne!
Magdalena Michalska

Pani Kamila Zagórska, została stewardessą, bo nie wyobrażała sobie pracy za biurkiem. W ciągu zaledwie trzech lat odwiedziła dwadzieścia państw świata i nawiązała wiele przyjaźni.

Jak to się stało, że dziewczyna urodzona pod Białym Borem „wyfrunęła” ze swej małej ojczyzny?

To chyba kwestia przeznaczenia. Byłam bardzo niespokojnym dzieckiem, które ciągle walczyło z nudą i szukało sobie innych zajęć niż szkoła i domowe obowiązki. Trochę tańczyłam, jeździłam konno, pobierałam lekcje fortepianu. Jednym słowem jako nastolatka szukałam pomysłu na siebie i swoje przyszłe życie. Jednocześnie czułam, że tradycyjny schemat, każący ukończyć jakieś studia, założyć rodzinę i podjąć stateczną pracę od siódmej do piętnastej, przez pięć dni w tygodniu, nie da mi szczęścia.

Sądzę, że wiele dziewczyn marzy o takiej pracy. Co musiała Pani zrobić, żeby ją zdobyć?

Powiedziałabym, że przede wszystkim odważyć się i spróbować. Tuż po ukończeniu licencjatu z anglistyki, wahałam się czy podejmować dalsze studia. To ciągle nie było to czego szukałam, a czas uciekał… Żyłam od wakacji do wakacji, bo tylko wówczas czułam się wolna i mój wewnętrzny niepokój jakby malał. Gdy usłyszałam o rekrutacji w liniach Ryanair - doznałam olśnienia. Na rozmowę kwalifikacyjną, która odbyła się w warszawskim biurze, poszłam dobrze przygotowana, ale też z dużą wiarą w sukces. Przyszli pracodawcy zwracali uwagę na biegłą znajomość języka, dyspozycyjność i ogólną prezencję. Na szczęście moja strategia podziałała i zaproponowano mi pracę.

Jak wyglądało szkolenie przyszłej stewardessy?

Trwało dwa miesiące i obejmowało procedury bezpieczeństwa, ewakuacji, medyczne, obsługę pasażerów oraz tzw. grooming, czyli profesjonalny makijaż i sposób odgrywania roli „modela”. Jak widomo nosząc uniform lotniczy stajemy się w końcu żywą reklamą swojego pracodawcy i mamy zawsze prezentować się pięknie. Na końcowym etapie odbyliśmy szereg egzaminów - co ciekawe jeden z nich to test umiejętności pływania polegający na przepłynięciu długości basenu holując nieprzytomnego kolegę.

W związku ze swoją pracą odwiedza Pani naprawdę wiele miejsc, gdzie podobało się Pani najbardziej?

Chyba nie będę bardzo oryginalna, bo moje serce skradła południowa Francja. Łagodny klimat, bogactwo przyrody, wspaniałe jedzenie, zabytki, a wokoło uśmiechnięci ludzie. Czego chcieć więcej?

Czy praca stewardessy, to tak naprawdę całoroczny urlop?

Kto by tak nie chciał?! Niestety na zwiedzanie i rozrywki w danym miejscu mamy mniej niż 24 godziny. Poza tym nawet najciekawsza praca ma swoje ciemne strony. Należą do nich: ciągłe wystawienie na zmiany pogody i ciśnienia, które owocuje częstymi infekcjami, praca w międzynarodowym zespole, co niestety wiąże się, z nie tak rzadkimi nieporozumieniami na tle kulturowym oraz stres wynikający z zarządzania czasem i zachowania niektórych pasażerów… To wszystko wpływa na samopoczucie i stan zdrowia, którego nie widać na słonecznym zdjęciu z Paryża!

Czy kiedykolwiek w swojej karierze miała Pani sytuację mrożącą krew w żyłach? Turbulencje lub pożar na pokładzie?

Samoloty są nowe i codziennie sprawdzane, więc sytuacja awarii w powietrzu jest raczej mało prawdopodobna. Załoga jest przeszkolona na różne ewentualności i nauczyłam się mieć do niej całkowite zaufanie. Pogoda - którą się na bieżąco monitoruje - również nie jest największym zagrożeniem. Dużo częściej zaskakują nas za to sytuacje zdrowotne pasażerów. Ludzie na pokładzie mdleją, źle się czują lub mają objawy cukrzycy. Zdarzają się też ataki padaczki czy nawet zawały serca, więc przeszkolenie medyczne bardzo się przydaje. Często mamy też problemy z osobami nadużywającymi alkoholu. Podczas szkoleń tłumaczono nam, że jeden drink na pokładzie, to jak trzy na ziemi. Niestety młodzi Brytyjczycy, podróżujący na popularne w tamtych stronach wieczory kawalerskie, zapominają kiedy powiedzieć stop. Bywa, że mam problem aby zapanować nad taką „wesołą gromadką”.

Jak pomóc pasażerom, którzy ewidentnie boją się latać?

Myślę że paradoksalnie trzeba latać jak najczęściej. Gwarantuję, że z każdym lotem strach będzie mniejszy. Nie polecam kawy, słodyczy i oglądania filmów o katastrofach lotniczych na krótko przed podróżą. Radziłabym natomiast załadować telefon relaksacyjną muzyką, zaufać załodze i spożytkować czas lotu na sen.

Chyba nie jest łatwo pogodzić taką pracę z życiem rodzinnym?

Pewnie nie, chociaż to póki co temat, w którym nie mam jeszcze osobistych doświadczeń. Odkąd przeprowadziłam się z Polski do Londynu, znacznie mniej czasu spędzam z rodzicami, a wiadomo, że bardzo za nimi tęsknię. Zawsze szaleję z radości, gdy zbliża się termin ich przyjazdu na Wyspy lub mój urlop w Białym Borze.

Jak długo można być stewardessą? Są jakieś ograniczenia wiekowe?

Muszę przyznać, że to nie jest pierwszy raz gdy ktoś zadaje mi takie pytanie, a ja naprawdę nie znam odpowiedzi! Żeby zostać przyjętym do pracy trzeba mieć nie mniej niż 21 i nie więcej niż 35 lat. Zdarzyło mi się kiedyś lecieć prywatnie do Stanów Zjednoczonych ze stewardessą, która sprawdzając ważność moich dokumentów, wykrzyknęła, że urodziłam się tego samego dnia co jej córka. Trudno więc orzec coś ostatecznie. Pewnie to kwestia indywidualnych preferencji, kondycji i możliwości poukładania życia „na ziemi”.

Co dała Pani ta praca? Jest teraz Pani osobą szczęśliwą?

Dała mi bardzo wiele, od możliwości spełnienia największych marzeń, po zupełnie przyziemne kwestie, jak środki na własne utrzymanie tuż po studiach. Poza tym poznałam mnóstwo nowych, bardzo pozytywnych ludzi, spróbowałam wielu kuchni regionalnych i zaczęłam robić zdjęcia na przyzwoitym poziomie. To również dzięki pracy i podróży do Francji, podjęłam się nauki kolejnego języka obcego. Sądzę, że gdyby nie Ryanair, lenistwo w tym względzie by zwyciężyło. No i oczywiście dzięki ogromowi zajęć zawodowych zapomniałam co to nuda!

Jakie ma Pani plany na nadchodzący urlop?

Każdej stewardessie przysługuje dwadzieścia dni płatnego urlopu. Zwykle wróciłabym po prostu do rodzinnego domu, ale w tym roku zaprosiłam rodziców na grecką wyspę Kos. Przed nam złote plaże, błękitne morze, Plac Eleftherias i starożytne ruiny Asklepion. Dla rodziców będzie to dodatkowo pierwsza podróż samolotem w życiu!a

Magdalena Michalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.