Katarzyna Kachel

Piotr Skrzynecki. Jego celem było życie. I Piotr Skrzynecki reżyserował je po mistrzowsku. I z prawdziwą przyjemnością

Brak pewności  siebie sprawiał, że Piotr nie uprawiał żadnej sztuki. Obawiał się w taki sposób wyrażać - opowiada Monika Wąs, autorka książki „Skrzynecki Fot. Fot. Archiwum Piwnicy pod Baranami Brak pewności siebie sprawiał, że Piotr nie uprawiał żadnej sztuki. Obawiał się w taki sposób wyrażać - opowiada Monika Wąs, autorka książki „Skrzynecki . Demiurg i wizjoner”
Katarzyna Kachel

Jego celem było życie. I Piotr Skrzynecki reżyserował je po mistrzowsku. I z prawdziwą przyjemnością. Mawiał: Jeśli się sami nie zabawimy, nikt nas nie zabawi

Brak pewności siebie sprawiał, że Piotr nie uprawiał żadnej sztuki. Obawiał się w taki sposób wyrażać - opowiada Monika Wąs, autorka książki „Skrzynecki . Demiurg i wizjoner”

„Nadaję się do niczego. W takim razie może do wszystkiego?”, mówił Piotr Skrzynecki. Miał kompleksy?

Kiedy poznałam Piotra Skrzyneckiego, byłam szesnastoletnią dziewczyną, która widziała w nim niezwykłego artystę; przedstawiciela krakowskiej bohemy, otoczonego powszechnym uwielbieniem. Podczas pracy nad książką i rozmów z najbliższymi mu ludźmi, wyłaniał się ten drugi Skrzynecki; czasami nieśmiały, zawstydzony i niepewny siebie. Jaki był naprawdę? Myślę, że i taki, i taki. Kompletny, z tymi wszystkimi legendami, mitami i konfabulacjami, których często sam bywał autorem. Rzadko za to mówił o swoim dzieciństwie, o wojnie, rozłące z rodzicami i ukrywaniu się. O tych trudnych czasach, które na pewno odbiły się na jego późniejszym życiu, na wyborach i przekonaniu, że nic na świecie nie ma trwałego.

Ludzie?

Przychodzą i odchodzą, czasami coś po nich pozostaje, innym razem nie. Kazimierz Madej, dziś dyrektor kabaretu Loch Camelot, wspominał, że po Skrzyneckim nigdy nie było widać, czy mu się coś podoba, czy nie. Nigdy się nie deklarował. Kiedy więc mówił, że nadaje się do niczego, czyli do wszystkiego, mogła w tym być jakaś forma autokreacji, ale też przekonanie, może nawet pewność, że choć nic materialnego po człowieku nie zostaje, ma on w sobie potencjał duchowy. Skrzynecki był na tyle silny, że potrafił to z drugiego człowieka wydobyć.

Podkreślał: mam odwagę walczyć, a nie mam odwagi posiadać. Bał się straty?

Nie miał mieszkania, nie przywiązywał wagi do przedmiotów, co czasem irytowało tych, którzy mu kupowali drogie swetry czy perfumy. W ubraniach notorycznie wypalał dziury papierosami, rzeczy gubił, a perfumy potrafił wylać na siebie prawie w całości, o ile mu się spodobały.

Ale spodnie po Hemingwayu wiózł aż z Paryża do Krakowa…

Wiózł, ale zaraz po przyjeździe wszystkie pary trafiły do saksofonisty Przemka Dyakowskiego, bo akurat najlepiej na niego pasowały. Nie przywiązywał się do rzeczy. W jednym z wywiadów mówił, że nigdy za nie nie jest nikomu wdzięczny. Raz, że uczyniłoby to z niego niewolnika, dwa: byłoby to obrzydliwe, gdyby mierzył swoją miłość do ludzi tym, czym go obdarowywali.

Miał gest, nawet wtedy, kiedy mówił „Zapraszam cię do Wierzynka do 80 złotych”.

Bo to były wszystkie pieniądze, jakie w tym momencie posiadał. Nie miał wygórowanych potrzeb. Kazimierz Madej wspominał, jak to można było ze Skrzyneckim przeżyć cały tydzień za 40 groszy, pijąc i jedząc po królewsku we wspaniałym towarzystwie.

Nagrodę Miasta Krakowa wydał w jedną noc, a było to 15 tysięcy złotych, czyli równowartość sześciu pensji.

Za te pieniądze kupił bukiety róż i wysyłał do przyjaciół. Dziś młodym ludziom takie życie i taka wolność nie mieści się w głowie. Miał swoją własną, złotą zasadę ekonomiczną, zgodnie z którą pieniądze wydane na przyjemności, szybko do niego wracały. Niezależnie, czy te, za które kupował w barze alkohol, czy te wydawane na kwiaty wręczane paniom lekkich obyczajów.

Podobno uczył się dwóch, trzech cytatów, by nimi zabłysnąć w towarzystwie. To prawda?

Podobno, aczkolwiek w innym wywiadzie po swojemu temu zaprzeczył. Jan Nowicki, jego przyjaciel, mówi o nim: twórca antytwórca, człowiek, który miał styl, nawet kiedy się z tym stylem rozmijał, artysta, który wszystko przeczytał, nic nie czytając. Trudno czasem ocenić, co w opowieści Piotra o sobie było prawdą, a co półprawdą lub zmyśleniem.

Brak pewności  siebie sprawiał, że Piotr nie uprawiał żadnej sztuki. Obawiał się w taki sposób wyrażać - opowiada Monika Wąs, autorka książki „Skrzynecki
Fot. Archiwum Piwnicy pod Baranami Jego celem było życie. I Piotr Skrzynecki reżyserował je po mistrzowsku. I z prawdziwą przyjemnością. Mawiał: Jeśli się sami nie zabawimy, nikt nas nie zabawi

Czytaj więcej:

  • Piotr Skrzynecki był królem życia?
  • Pani poznała Piotra Skrzyneckiego w liceum. Łatwo uległa Pani jego magnetyzmowi?
Pozostało jeszcze 67% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.