Pękła ściana kamienicy. Mieszkańcy opuścili mieszkania i czekali na pomoc

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Pękła ściana kamienicy. Mieszkańcy opuścili mieszkania i czekali na pomoc

Renata Hryniewicz

Dramatyczne chwile przeżyli w czwartek, 11 lutego mieszkańcy starej kamienicy przy ul. Jagiełły w Słubicach po tym, jak pękła ściana budynku.

Do zdarzenia doszło w czwartek około 10.00. - Byliśmy w domu, kiedy usłyszeliśmy ogromny huk. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje - opowiada nam Aneta Piechowiak, mieszkanka kamienicy. Ściana pękła zaraz pod jej kuchnią. W budynku mieszka dziewięć rodzin, w tym sześcioro dzieci. - Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby kamienica się zawaliła, a w domu byłyby dzieci - mówi pani Aneta.

Do dramatycznego pęknięcia doszło w trakcie prac remontowych, kiedy robotnicy podkopali fundamenty budynku. Mieszkańcy się ewakuowali. Przez parę godzin wszyscy stali w deszczu i patrzyli z nieskrywaną trwogą na swoje domy.

Większość mieszkańców wykupiło mieszkania w tym budynku. Dwa mieszkania są komunalne. - Mam kupę tysięcy kredytu, który wziąłem, żeby mieszkanie wykupić. I co teraz? Bank mi podaruje, jak zostanę bez domu?! - pyta Wilhelm Kowalski, mieszkaniec kamienicy.

Mieszkańcy wzięli kredyty na wykupienie mieszkań w tej kamienicy

- Na tę chwilę to nawet nie wiadomo, gdzie będziemy spali. Stoimy tu i mokniemy, nie mamy się gdzie podziać - mówi Adam Drela, sąsiad pana Wilhelma. Zapytaliśmy obecnego na miejscu zdarzenia dyrektora Zakładu Administracji Mieniem Komunalnym w Słubicach o to, co będzie dalej z tymi ludźmi. - Dysponujemy lokalami mieszkalnymi na ul. Smarzewskiego. W razie potrzeby mamy gdzie ulokować te rodziny, które będą potrzebowały pomocy. Mamy też w dyspozycji opieki społecznej lokale chronione. W razie czego mogliby tam na jakiś okres też zamieszkać - mówił nam Krzysztof Radkiewicz, szef zakładu.

Skontaktowaliśmy się z mieszkańcami ponownie po paru godzinach. Dowiedzieliśmy się, że lokatorzy jednej z klatek mogli pozostać w swoich domach. Natomiast rodziny z klatki nr 4 musiały zamieszkać w lokalach socjalnych. - Zabraliśmy podstawowe rzeczy z domu i zamieszkaliśmy w lokalu chronionym. Czujemy się tu jak w internacie. Nie można wyjść po 21.00, jest pokój, wspólna łazienka i kuchnia. To lokale dla samotnych matek z dziećmi. Maluszki biegają po korytarzu. Ale wiadomo, że na tę chwilę tak być musi. Ważne, że burmistrz zadbał o to, że nie zostaliśmy na ulicy - mówi nam Aneta Piechowiak.

Autor: Renata Hryniewicz

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.