Filip Pobihuszka

Ostatni dzwonek na ratunek

Pani Daria miała w „Rolniczaku” praktyki  jako pedagog. - Chętnie wróciłabym tam do pracy, gdyby pojawiły się jakieś etaty - mówi. Fot. Mariusz Kapała Pani Daria miała w „Rolniczaku” praktyki jako pedagog. - Chętnie wróciłabym tam do pracy, gdyby pojawiły się jakieś etaty - mówi.
Filip Pobihuszka

Gmina w końcu stanie się właścicielem dawnego „Rolniczaka” w Nowym Miasteczku. W planach jest też generalny remont, który ma odmienić oblicze i... los, tej nieco zapomnianej szkoły.

Gmina w końcu będzie mieć budynki dawnego „Rolniczaka” na własność. Mało tego, ratusz będzie mógł kupić ogromną nieruchomość przy pl. Strzeleckim za jedyne 5 proc. wartości. Zgodę na takie rozwiązanie wyrazili radni powiatowi podczas ostatniej sesji.

- Na działce znajdują się: budynek szkoły, budynek, w którym obecnie mieści się przedszkole, budynek sali gimnastycznej, budynek kotłowni, trzy budynki gospodarcze, zbiornik wodny (przeciwpożarowy) i boisko sportowe. Teren jest utwardzony i ogrodzony. Nieruchomość jest obecnie przedmiotem użyczenia na rzecz gminy - czytamy w uzasadnieniu stosownej uchwały. Rzeczoznawca wycenił działkę na przeszło 2,5 mln zł. Po zastosowaniu 95-proc. bonifikaty, na którą zgodziła się rada powiatu, gmina będzie musiała wyłożyć „jedynie” nieco ponad 126 tys. zł.

Zadowolenia z takiego obrotu sytuacji nie kryje rządząca gminą Danuta Wojtasik. - Bardzo radnym i zarządowi dziękuję - cieszy się i deklaruje, że środki na zakup nieruchomości są już zabezpieczone w budżecie od dawna. - Do tej pory była to umowa użytkowania. W tej chwili wyraziliśmy wolę wykupu. Budynki są użytkowane, w jednym z nich jest przedszkole, w drugim sale szkolne... - wylicza pani burmistrz podkreślając, że drobne remonty, jak np. na sali gimnastycznej były prowadzone. Jednak z czymś większym ratusz wolał poczekać, aż budynki faktyczne przejdą na własność gminy.

- Jesteśmy na etapie zlecenia audytów energetycznych, przygotowujemy plan gospodarki niskoemisyjnej, część opisową robimy my, część wyliczeń firma zewnętrzna. I przygotowujemy się do rozdania środków z Regionalnego Programu Operacyjnego, do termomodernizacji - wyjaśnia D. Wojtasik. - Ten obiekt wymaga kompleksowego remontu. Mam nadzieję, że udam nam się pozyskać środki zewnętrzne, bo z gminnych nie jesteśmy w stanie przeprowadzić takich prac. A termomodernizacja i działania skierowane na gospodarkę niskoemisyjną to priorytet w rozdaniach unijnych - mówi.

Daria Olczyk, w „Rolniczaku” miała praktyki w roli pedagoga. Pracowała w zawodzie, ale w innej gminnej szkole, w Borowie Wielkim. Charakterystyczny, żółty budynek na pl. Strzeleckim określa mianem... brzydkiego. Według niej remont to konieczność. - Tu może z trzy, cztery klasy się uczyły przed wakacjami, a w klasie po dziesięć osób. Tak mi się wydaje... Dokładnie nie pamiętam, ale bardzo mało. Pamiętam, że z pięć, sześć lat temu to tu do szkoły chodziło z 300-400 osób - opowiada. - Chciałabym, żeby szkoła działała tak jak dawniej. Dzieci z wiosek miałyby blisko, nie musiałyby do Nowej Soli jeździć. A tu poziom też przecież był dobry. Nawet z Przemkowa przecież przyjeżdżali. A gdyby była praca tu na miejscu, to i ja bym się ucieszyła - mówi pani Daria.

Również Rafał Paluch uważa zmianę wizerunku szkoły za niezbędną. Nastolatek nie kryje się z faktem, że dla niego szkoła w Nowym Miasteczku nie miała nic do zaoferowania. - A co musiałoby się stać, żebyś wybrał „Rolniczaka”? - pytam. - Nie wybrałbym „Rolniczaka”... - kręci głową. - Na początku było zainteresowanie, ale w tym stanie... Moi znajomi wciąż tu chodzą, kilku przeniosło się do Nowej Soli, do „Elektryka”. Tu mało osób chodzi, na początku myślałem, że zainteresowanie będzie spore, ale okazało się, że ludzie wolą dojechać te 15 minut do Nowej Soli - mówi Rafał.

Pani Daria miała w „Rolniczaku” praktyki  jako pedagog. - Chętnie wróciłabym tam do pracy, gdyby pojawiły się jakieś etaty - mówi.
Mariusz Kapała Pani Daria miała w „Rolniczaku” praktyki jako pedagog. - Chętnie wróciłabym tam do pracy, gdyby pojawiły się jakieś etaty - mówi.

Wiele wskazuje na to, że to ostatni dzwonek na radykalne zmiany wizerunkowe dawnego „Rolniczaka”, bo jak niedawno przyznawał z rozmowie z „GL” Sławomir Kopyciel, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Nowym Miasteczku, po ostatnim naborze „szału nie ma”. - Może otworzymy jedną klasę „ogólniaka”. Do zawodówki mamy wciąż za mało chętnych. A na technikum nie ma naboru. 15 lipca rusza uzupełniający. Mniej więcej w połowie sierpnia będzie wiadomo na czym stoimy. Realnie liczę na jedną klasę od września. Początkowo myśleliśmy o trzech, ale raczej kroi się na jedną. Zobaczymy jeszcze co z tą zawodówką. Zobaczymy jak to będzie. Na razie nie tragizujemy - mówił.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.