Jerzy Stuhr

Okiem Jerzego Stuhra. O tym, jak się wzajemnie wychowujemy

Okiem Jerzego Stuhra. O tym, jak się wzajemnie wychowujemy
Jerzy Stuhr

Gdy zajmował się pan realizacją filmów, to zawsze posądzano pana o dydaktyzm. Ukryty czy jawny, ale bycie profesorem, wychowawcą studentów nasuwało zawsze podejrzenie istnienia naturalnej potrzeby wychowywania przez sztukę. Czy teraz też tak jest, gdy „rzeczywistość skrzeczy” nieprzerwanie i w dydaktyczne wskazówki już chyba nikt nie wierzy?

Taka skłonność ponoć pozostaje w człowieku na zawsze, więc nie jest źle. Zaczęłem oglądam taki serial amerykański na HBO - „Euforia”. Po pierwszym odcinku zrezygnowałem. To było o młodzieży.

Bo nie mogłem znieść, że im wulgarniej, tym modniej. Młode dziewczyny i chłopcy poniżają siebie nawzajem, a robią to tak, że wyzwiska i epitety tracą nawet swoją… leksykalną siłę. Językowo stają się ograniczone. Nawet to, że się opluwają, od „ku. ..w” i „zboczeńców”.

I przypomniała mi się nasza obecna „sytuacja leksykalna”, nasze nieszczęsne przemiany języka polskiego. Od pewnego czasu rzeczywiście nie mogę tego zrozumieć: dlaczego kreować się na ordynarność? Bo to jest kreowanie! Ja nie wierzę, że wszyscy członkowie tamtego ugrupowania są tak ordynarni.

Pozostało jeszcze 79% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Jerzy Stuhr

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.