Ojciec pił i bił? Alimenty i tak zapłacisz

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Małgorzata Moczulska

Ojciec pił i bił? Alimenty i tak zapłacisz

Małgorzata Moczulska

Ojciec przypomniał o sobie i pozwał mnie o alimenty, kiedy mnie udało się o piekle, jakie mi zgotował, zapomnieć. Płacę je, choć wiem, że nie zasłużył na moją pomoc - mówi Anna. Płaci nie tylko ona. Na rodziców płacą już setki Dolnoślązaków...

Każdego roku dolnośląskie sądy rozpatrują blisko sto spraw, w których rodzice pozywają swoje dzieci o alimenty. Najczęściej dzieci, którymi wcześniej się nie interesowali, bo ważniejsza była dla nich zabawa lub alkohol. Dla sądu nie musi mieć jednak znaczenia, czy ojciec pił i bił, a to czy dorosłe dziecko stać na to, był łożyło na rodzica, który dziś choruje i żyje w niedostatku. Dlatego wśród tych, którzy płacą są dzieci alkoholików, samotnych matek, zdarza się że i wychowankowie domów dziecka.

- Mój tato przypomniał mi o sobie, kiedy ja zdążyłam o piekle, jakie mi zgotował zapomnieć. Dokładnie 21 lat po tym, kiedy uciekłam z domu i 21 lat po tym, jak widziałam go po raz ostatni. Nie przyszedł z wizytą. Nie! Wysłał posłannika. Konkretnie listonosza, którzy przyniósł mi polecony z sądu. Wtedy dowiedziałam się, że mój „kochany” tato złożył przeciwko mnie pozew o alimenty - opowiada Anna.

W jej głosie miesza się ironia i złość. Jest zdenerwowana. Ma 42 lata, dwójkę dzieci i małą firmę usługową, którą prowadzi z mężem. Od początku naszej rozmowy kilka razy podkreśla, że wszystko co w życiu osiągnęła, zawdzięcza sobie. Tylko sobie!

- Jestem szczęśliwą kobietą i matką. Mam normalny dom, trochę wbrew logice oraz losowi, bo przez całe dzieciństwo i młodość wmawiano mi, że jestem beznadziejna, a od ojca słyszałam głównie wyzwiska. Mama, kiedy jeszcze byłam małym dzieckiem, próbowała to łagodzić i „trzymać w kupie”, ale w końcu się poddała. Też zaczęła pić. Zmarła kilka dni po moich piętnastych urodzinach - mówi kobieta. Nie chce opowiadać o swoim życiu w rodzinnym domu, bo te wspomnienia wciąż ją bardzo bolą.

- Kiedy tylko skończyłam 18 lat, wyprowadziłam się, a raczej uciekłam. Wyjechałam do Wrocławia, by być daleko od tego koszmaru, by ojciec nie ciągnął mnie nadal za sobą w dół. Wiedziałam, że jak z nim zostanę, to źle skończę. Miałam dość ciągłych awantur, pijaństwa, demolek i uciekania z domu, by zejść mu z oczu, by go nie prowokować, gdy wróci pijany - wspomina.

We Wrocławiu zamieszkała u siostry mamy. Znalazła pracę. Poszła do wieczorowego liceum. Mijały lata. Nie jeździła w rodzinne strony. Słyszała jedynie od koleżanki ze szkolnej ławki, z którą utrzymywała kontakt, że ojciec nadal pije, a gospodarstwa, które prowadził, praktycznie nie ma. Ziemię wyprzedał. Podobnie jak maszyny rolnicze.

- Ciocia zapisała mi mieszkanie. Zmarła dwa lata po moim ślubie z Jackiem. Sprzedaliśmy je i zainwestowaliśmy w firmę. Udało nam się! - mówi. Pierwszy raz na jej twarzy pojawia się uśmiech.

Nie jestem taka jak on i dlatego mu pomagam

- Ale ojciec oczywiście musiał wszystko zepsuć jak zawsze! - dodaje głośno.

Z sądowego pozwu pani Anna dowiedziała się, że od dwóch lat jej ojciec choruje oraz żyje w niedostatku, bo jedynym źródłem jego utrzymania jest emerytura z KRUS-u w wysokości 880 złotych. Do pozwu dołączone były rachunki za leki oraz wyliczenia, z których wynikało, że nie starcza mu na podstawowe potrzeby. Zażądał od niej alimentów w wysokości 600 złotych miesięcznie.

- Doskonale wiedział, że mam firmę i dwójkę dzieci, choć swoich wnuków na oczy nie widział. Zainteresował się nami, kiedy ktoś mu podpowiedział, że może od nas wyciągnąć pieniądze. Szkoda, że nie pamiętał, kiedy przepijał pieniądze z własnego gospodarstwa - denerwuje się kobieta.

Przyznaje, że w pierwszym odruchu powiedziała sobie, że nie da mu nawet złotówki. Poszła do prawnika, by spytać jakie ma na to szanse. Okazało się, że niewielkie, bo sam fakt, że ojciec był złym ojcem nie musi mieć dla sądu znaczenia. Nie miała też ochoty na roztrząsanie przeszłości, ani spotkanie z nim. Wiedziała, że będzie to dla niej bardzo trudne. Już sam pozew spowodował, że zaczęła brać środki na uspokojenie. Adwokat zaproponował mediacje. Zgodziła się na 300 złotych miesięcznie. I tyle ojcu płaci…

- Nie zasłużył na moją pomoc. Nawet za nią nigdy nie podziękował… - mówi.

Zły ojciec, wyrodna matka? To trzeba jeszcze udowodnić

Takich osób jak Anna są setki. Fora internetowe aż gotują się od podobnych wpisów.

„...Mój ojciec to zły człowiek. Miał sądowo ograniczone prawa rodzicielskie, a mnie wychowywali dziadkowie. Alimentów na mnie nie płacił, a teraz chce bym ja utrzymywała jego. Pomocy!...”

„Moja matka chce mnie pozwać o alimenty. Mam rodzinę, mieszkamy za granicą. Pracujemy ciężko i legalnie. Matka nigdy się mną nie interesowała. Kiedy chciałem iść na studia, wyśmiała mnie i kazała się wyprowadzać z domu, bo jak mówiła, nie będzie trzymać pasożyta, a teraz sama wyciąga rękę po moje pieniądze. W dodatku jest hazardzistką. Nabrała jakichś kredytów, a teraz nie daje rady spłacić, ma też zaległości w płaceniu czynszu. Wygląda na to, że przyjdzie nam ją utrzymywać, a my nie mamy z czego i uważamy to za krzywdzące...”

„Mama rozwiodła się z ojcem, gdy miałam siedem lat. Nie miałam więc z nim kontaktu. Jeśli przyjeżdżał, to tylko po to, żeby zrobić mamie awanturę, zawsze pijany. Kilka razy mamę pobił. Przez niego umarła tak młodo. Kilka dni temu dziadek powiedział mi, że ojciec był u niego i odgrażał się, ze pozwie mnie o alimenty. Obawiam się, że jeśli jeszcze tego nie zrobił, to to zrobi. Jak mam się bronić?...”

Prawnicy odpowiadają, że niepozwane dzieci nie są bez szans, choć wszystko zależy od sądu.

- W przypadku alimentów dla rodziców dwie kwestie są bardzo uznaniowe - mówi mecenas Maciej Rodacki, specjalizujący się w prawie rodzinnym.

I wyjaśnia: pierwsza to niedostatek w jakim musi żyć osoba pozywająca swoje dzieci, a nie ma definicji niedostatku. Druga kwestia dotyczy faktu, że sąd może nie przyznać alimentów, jeśli byłyby one sprzeczne z zasadami życia społecznego, czyli wówczas, gdy rodzic nie sprawował należytej opieki nad dzieckiem.

- Sądy jednak nie stosują tej zasady z automatu, a więc zawsze gdy matka czy ojciec byli złymi rodzicami, pili, a nawet bili. Poza tym to trzeba udowodnić. Jeśli mamy świadków, rodzina miała niebieska kartę, w domu internowała policja, czy rodzice byli karani za znęcanie nad dzieckiem są na to duże szanse - wyjaśnia adwokat. I opowiada, że on sam miał w tym roku klientkę, od której ojciec zażądał wysokich alimentów, ale sprawę udało się wygrać.

- Kobieta udowodniła bowiem, że mężczyzna nie sprawowała nad nią żadnej opieki. Nie mieszkał z rodziną, nie utrzymywał z nią kontaktów i co ważne, sam nigdy nie płacił alimentów na dziecko. I właśnie to, że alimenty były płacone z funduszu alimentacyjnego było dla sądu najistotniejszym dowodem - dodaje mecenas Rodacki.

Konflikty rodzinne i brak jakichkolwiek więzów

Zdarza się również, że pozwy o alimenty są efektem konfliktu między rodzicami a dzieckiem. Taką sprawę rozpatrywał w ubiegłym roku sąd w Świdnicy.

Rodzice domagali się od dwójki dzieci alimentów po 500 złotych od każdego twierdząc, że ich potomstwo żyje w luksusie, a ich nie stać na wczasy. Sąd sprawę oddalił, bo wyliczył, że pozywający mają miesięcznie dochód przekraczający 4 tysiące złotych i trudno w tym przypadku mówić o życiu w niedostatku. Fakt, że dzieci były majętne, nie miał tu znaczenia. Sąd podkreślił, że niedostatek to sytuacje w której człowieka nie stać na jedzenie lub leki, a nie na urlop.

- Jedno jest pewne: o alimenty najczęściej występują rodzice, których więzi z dziećmi są słabe, często dotyczy to rodzin patologicznych. Przecież gdyby wszystko było w porządku, to dzieci same czułyby potrzebę pomocy - mówi Rodacki.

Starsi ludzie coraz biedniejsi. Nie stać ich na leki

Zdaniem prawnika takich spraw z roku na rok jest coraz więcej i będzie to trend rosnący, ponieważ starsi ludzie są coraz biedniejsi i znaczna ich część żyje w niedostatku.

Znajduje to odzwierciedlenie w danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Kwoty nowo przyznawanych emerytur są coraz niższe, wzrasta też liczba osób pobierających najniższe świadczenia. Jeśli rodzic mieszka samotnie to 1000, czy 1200 złotych nie jest w stanie zaspokoić jego podstawowych potrzeb. Do tego dochodzi większa świadomość prawna społeczeństwa. Jeszcze kilkanaście lat temu większość ludzi myślała, że alimenty to świadczenie, które rodzic płaci na dziecko - nie odwrotnie.

- Dużą rolę w tym edukowaniu odgrywają Ośrodki Pomocy Społecznej, które „pomagają” najuboższym seniorom. Również w ich interesie jest znalezienie dzieci podopiecznego i wystawienie im „rachunków” za tę opiekę - dodaje mecenas Maciej Rodacki.

A rachunki - jak się okazuje - bywają wysokie.

Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika że w ubiegłym roku sądy zasądzały rodzicom średnie alimenty w wysokości 600 złotych miesięcznie.

MOPS-y też wystawiają dzieciom rachunki

Krzysztof Czaja, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wałbrzychu w ostatnim czasie złożył do sądu dwa wnioski o przyznanie alimentów.

- Ustawodawca daje nam takie prawo i korzystamy z niego, choć najpierw zawsze próbujemy sprawę załatwić polubownie podpisując umowę z dzieckiem lub dziećmi, w której zobowiązują się do łożenia na rzecz swoich rodziców. Najczęściej są to kwoty od 100 do 400 złotych miesięcznie - mówi Czaja.

Takich umów wałbrzyski MOPS zawiera kilkadziesiąt rocznie. I choć, co przyznaje dyrektor Czaja, zwykle dorosłe dzieci początkowo próbują się bronić przed ich podpisaniem tłumacząc, że rodzic nigdy im nie pomagał, nie interesował się nimi jak byli mali, pił, a nawet miał ograniczoną władzę rodzicielską, to w końcu udaje się osiągnąć porozumienie. Mają bowiem świadomość, że inaczej będą musiały zmierzyć się z tym problemem w sądzie.

Konflikt między rodzeństwem

Do sądów trafiają za to sprawy dotyczące rozliczeń między rodzeństwem i tego, kto ma sprawować, bądź kto ma płacić za opiekę nad chorymi rodzicami.

Mecenas Maciej Rodacki na dowód przytacza sprawę, którą niedawno prowadził. Jego klientka miała trójkę rodzeństwa. Siostry i brat rozjechali się po kraju zaraz po usamodzielnieniu, a ona zamieszkała z mamą. Kiedy ta zachorowała, opiekowała się nią. Już wtedy nie mogła liczyć na rodzeństwo. Wszyscy byli zajęci pracą i mieli mnóstwo obowiązków. Jakoś to zniosła, ale kiedy choroba mamy postępowała i była zmuszona umieścić ją w domu opieki, powiedziała „dość”. Emerytura starszej pani nie starczała nawet na pokrycie połowy kosztów miesięcznego pobytu, a ją nie było stać, by dopłacać całą resztę. Rodzeństwo nadal nie kwapiło się do pomocy.

Kobieta wytoczyła im sprawę o alimenty.

- Sąd orzekł, że cała czwórka proporcjonalnie musi pokrywać koszty związane z pobytem mamy w ośrodku, po 450 złotych na osobę. Dowody ograniczyły się do zaświadczenia o stanie zdrowia starszej pani i rachunków za pobyt w placówce opiekuńczej - relacjonuje prawnik.

***

Anna płaci alimenty swojemu ojcu od roku. Za każdym razem choć z całych sił próbuje z tym, walczyć przypomina jej się jakaś straszna scena z dzieciństwa. Nie potrafi ojcu współczuć, nie potrafi mu wybaczyć. Choć bardzo by chciała.

- Gdzieś kiedyś przeczytałam taką mądrość, że człowiek ma obowiązek stać przy swoich bliskich i wspierać ich niezależnie od tego, ile problemów mu sprawiają. I tego się trzymam - mówi kobieta.

Jak złożyć pozew o alimenty?

Rodzic składa pozew do sądu rejonowego właściwego dla miejsca zamieszkania pozwanego, czyli dziecka. Jeśli występuje o alimenty od kilkorga dzieci, które mają różne adresy składa pozew w sądzie właściwym dla swojego miejsca zamieszkania.

W pozwie trzeba wskazać dane pozwanego napisać, czego dotyczy żądanie, uzasadnić je i poprzeć odpowiednimi dowodami: zaświadczeniem o dochodach, rachunkami za mieszkanie (czynsz, światło, telefon), podsumowaniem wydatków na leki, ewentualnie zaświadczeniem z banku o spłacie pożyczki.

Pozew jest zwolniony z opłaty sądowej.

Małgorzata Moczulska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.