Obama: USA przy Europie

Czytaj dalej
Fot. Pablo Martinez Monsivais
Sylwia Arlak

Obama: USA przy Europie

Sylwia Arlak

Rządów Donalda Trumpa obawia się nie tylko spora część Amerykanów. Duży niepokój wywołują jego dotychczasowe słowa wśród sojuszników USA.

Podczas ostatniej zagranicznej podróży Baracka Obamy w charakterze prezydenta starał się on uspokoić europejskich liderów. W czasie konferencji z niemiecką kanclerz Angelą Merkel podkreślał, że liczy na to, iż prezydent elekt Donald Trump przeciwstawi się Rosji w momencie, gdy ta będzie oddalać się od wartości i norm przyjętych przez społeczność międzynarodową. Wyraził też nadzieję, że nowy prezydent nie będzie dogadywał się z Rosjanami, jeśli uzna takie rozwiązanie za opłacalne dla niego. Obama z zadowoleniem dostrzegł oddanie republikanina dla paktu północnoatlantyckiego.

Złagodzona retoryka nie pomogła. Wypowiedzi Obamy nie spodobały się na Kremlu. - Relacje rosyjsko-amerykańskie są złe. Jeśli prezydent Obama chce, aby tak zostało, to moim zdaniem nie leży to w interesie narodu amerykańskiego - skwitował szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow cytowany przez agencję Sputnik.

Słowa Obamy nie przekonały również rządu na Litwie. W wywiadzie dla BBC minister spraw zagranicznych tego kraju Linas Linkevicius ostrzegł, że Rosja może testować NATO na kilka tygodni przed tym, jak Trump oficjalnie obejmie urząd prezydenta. - Istnieje niebezpieczeństwo, że prezydent Rosji Władimir Putin wykorzysta moment pomiędzy chwilą obecną a inauguracją Trumpa w styczniu jako okazję do sprawdzenia gotowości bojowej i determinacji dyplomatycznej zachodniego sojuszu - mówił Linkevicius. Polityk przyznał, że boi się o przyszłość krajów bałtyckich i syryjskiego miasta Aleppo.

W stolicy Litwy Wilnie pojawił się mural przedstawiający Donalda Trumpa i Władimira Putina zamkniętych w gorącym uścisku. Rząd naturalnie wyraża swoje stanowisko w mniej krzykliwy sposób, dzieli jednak podstawową troskę artysty - politycy są ze sobą za blisko. - Rosja to nie supermocarstwo, to superproblem - skwitował Linkevicius. Moskwa wciąż utrzymuje, że za podsycanie napięć odpowiedzialne jest NATO, które wzmacnia wschodnią flankę i przesuwa sprzęt wojskowy w kierunku rosyjskich granic.

Sylwia Arlak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.