Na dzień dobry. Między starą miłością a nową nadzieją. No i kto pójdzie boso

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Arkadiusz Franas

Na dzień dobry. Między starą miłością a nową nadzieją. No i kto pójdzie boso

Arkadiusz Franas

Dzieje się we Wrocławiu - słyszę z różnych stron opinie o poruszeniu w światku politycznym. To ja od razu odpowiem: niewiele się dzieje, wręcz słabo. Ale gdy słabo, to wystarczy, że jak ktoś coś tylko powie, to jakby rewolucję wszczynał. A zaczęlo się od te-go, że pragnący w jakikolwiek sposób powrócić do życia publicznego były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, przypomniał o zamiarze powołania Stowarzyszenia Nowa nadzie-ja. Tu aż się ciśnie na usta dyg-resja z Kubusia Puchatka, którą prezydent Dutkiewicz wiele razy sam przypominał: „Miałem zamiar zmienić koszulkę, ale zmieniłem zamiar”. Pierwsze sygnały o tym stowarzyszeniu pojawiły się na początku tego roku i miałem wrażenie, że ich zadaniem było wysondowanie, czy ktoś zechce zaprosić byłego prezydenta Wrocławia do swojego grona. Ale wbrew oczekiwaniom samego zainteresowanego i jego najwierniejszych popleczników, nikt się nie odezwał. Nie chcę powiedzieć, że były prezydent Wrocławia nie ma nic do zaoferowania, ale prawda jest brutalna. Kilkakrotnie nie skorzystał z zaproszenia do dużej polityki, licząc na bardziej lukratywne propozycje, to teraz okazało się, że różne środowiska poradziły sobie bez niego. Wróciła więc „Nowa nadzieja” choć ze starymi kompanami, którzy chyba żadnej nadziei na nic lepszego nie dają. Głównie dlatego, że owo stowarzyszenie ma opierać się na działaczach wrocławskiej Nowoczesnej, którzy z niejednego politycznego pie-ca chleb jedli i nic konkretnego nie mają do zaoferowania, jak i do tej pory nie mieli, a jedynie chcą przetrwać na scenie politycznej, czyli mieć szansę na dobrą robotę. A więc ani nowa, ani to nadzieja. W zapowiedziach słychać, że ma to być m.in. inne spojrzenie na samorząd. Ale problem w tym, że tych „nowych” spojrzeń już trochę jest. Po pierwsze, Bezpartyjni Samorządowcy, którzy kiedyś rozstali się z Rafałem Dutkiewiczem (lub RD rozstał się z nimi - miesza mi się już to) i zaraz potem osiągnęli sukces. A że boli to byłego prezydenta, świadczy jego ostatnia wypowiedź dla Radia Wrocław, gdy zapytany o ewentulną współpracę z liderem BS Cezarym Przybylskim odrzekł: „Jeśli pan marszałek poprosi mnie o spotkanie, to ja go najpierw poproszę, żeby zrewidował swoje postępowanie, a potem zobaczy-my”. Czyli, że marszałek niczym cesarz Henryk IV, który wypowiedział posłuszeństwo papieżowi, a potem doszedł do wniosku, że mu to się nie op-łaca, powiniem wdziać worek pokutny i boso udać się do nabliższej Kannosy, by błagać o wybaczenie, jak ów cesarz papieża niecałe 1000 lat temu? Marszałkowi, w przeciwieńst-wie do Henryka IV, to wypowiedzenie posłuszeństwa jednak się opłaciło i obecnie w tej polityce ma więcej do powiedzenia niż Rafał Dutkiewicz. Dutkiewicz, którego nie zaproszono też do Gdańska, gdzie powstało Stowarzyszenie Samorządy dla Polski. Tam rej wodził już następca i wybraniec byłego prezydenta Wrocławia Jacek Sutryk. I tu rodzi się pytanie kolejne: jak „Nowa nadzieja” zachowa się wobec polityki wrocławskiego ratusza? Tajemnicą poliszynela jest, że choć to Dutkiewicz namaścił Sutryka, to miłości w tej relacji już od dawna nie ma. Owszem, są i zwolennicy takiej teorii, że to tak dla zmyłki. Ale czyli co? Sutryk pahasał dwa lata, ale szef już wraca? Wątpię. Trzeba też pamiętać, że Nowoczesna jest w koalicji z Sutrykiem, a kilku pracowników ratusza nadal bardzo blisko współpracuje z Dutkiewiczem, więc kto wróg, kto przyjaciel... A i obaj panowie wiążą jakieś nadzieje, licząc na zaproszenie do grona liderów, z Nową Solidarnością Rafała Trzaskowskiego, który chwilowo zamiast polityką zajmuje się hydrauliką. Poplątane to jak węże z kończynami w słynnej rzeźbie Grupa Laokoona. Tak że wydaje mi się, że na prawdziwą nową nadzieję to my jeszcze trochę poczekamy.

Arkadiusz Franas

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.