Martyna Guba: Mężczyźni chcą czuć, że my, kobiety, stoimy po ich stronie

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Anita Czupryn

Martyna Guba: Mężczyźni chcą czuć, że my, kobiety, stoimy po ich stronie

Anita Czupryn

Bywa, że na „Męskiej ruletce” mężczyźni opowiadają o swoich codziennych konfliktach: „Żona poprosiła, abym wyciągnął pranie z pralki, a potem się wkurzyła, że go nie powiesiłem. Przecież nic nie mówiła, żeby powiesić”. Te pozornie śmieszne historie ukazują głębsze potrzeby mężczyzn – mówi Martyna Guba, trenerka, coach, autorka rozwojowych warsztatów dla mężczyzn.

Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus, więc porozumienie między nami nie jest możliwe – to często powtarzany slogan. Jakie jest Pani zdanie?

Martyna Guba: Mężczyźni chcą czuć, że my, kobiety, stoimy po ich stronie
Inga Łukasiuk Martyna Guba: nauczycielka, przewodniczka, mentorka, coach. Ponad 20 lat doświadczenia w biznesie, rozwoju zawodowym i osobistym. Przedsiębiorczyni. Utytułowana i wyróżniona wieloma nagrodami Trener Biznesu i rozwoju osobistego. Więcej:www.martynaguba.com

Jako ekspertka komunikacji, jestem przekonana, że z każdym można się porozumieć, choć – przyznaję – czasem to może być wyzwanie. Warto mieć świadomość tego, że każdy z nas ma swoje własne „słownictwo”, które należy uwzględnić, niezależnie od płci czy innych różnic. Bliskie mi jest powiedzenie „Słuchaj uchem a nie brzuchem”. Dla mnie to klucz do udanej komunikacji, który zawsze się sprawdza. To umiejętność słuchania drugiej osoby z prawdziwą ciekawością, koncentracja na tym, co druga osoba mówi, zadawanie pytań. Myślę, że dużym problemem jest to, że często nie słuchamy naprawdę, ale poprzez własne dialogi wewnętrzne, EGO, próbujemy dopasować to, co słyszymy, do naszych własnych definicji.

Ma Pani sposób na to, jak rozpocząć taką komunikację z mężczyzną?

Na początek zawsze polecam uśmiech. Dla mnie uśmiech jest początkiem rozmowy, on od razu pokazuje moje zainteresowanie i otwartość na to, co druga osoba ma do powiedzenia. Bez względu na temat rozmowy, liczy się uważność, koncentracja i zaangażowanie. To sprawi, że komunikacja przebiegnie pomyślnie. Istotnym jest, aby nasz rozmówca nie czuł się oceniany, krytykowany ani pouczany. To pozwala mu być sobą i czuć się bezpiecznie. Wtedy istnieje duża szansa, że on też będzie bardziej otwarty i gotowy, by pokazać prawdziwego siebie.

Ale to jest idealna sytuacja, a przecież między mężczyznami a kobietami trwa nieustanna wojna - usłyszałam kiedyś od muzyka i poety Macieja Zembatego.

Moje obserwacje z pracy z mężczyznami wskazują, że istnieje pewien rodzaj konfliktu, choć nazwanie go „wojną” może być przesadą. Ten konflikt wynika przede wszystkim z ogromnych oczekiwań, które obie strony mają wobec siebie; z nagromadzonych pretensji dotyczących tego, jak „powinno być” i jakie zachowania są właściwe. Główną rolę odgrywają tu nasze projekcje i ograniczające przekonania. Mężczyźni często mają niezaktualizowany obraz kobiety, bazujący na wspomnieniach z dzieciństwa, na przykład na tym, jaką pamiętają swoją matkę. To właśnie te nieaktualne przekonania wpływają na konflikty. Mężczyźni czasem - w imię utrzymania „ świętego” spokoju – podejmują działania, które są sprzeczne z ich własnymi pragnieniami i wartościami- jednym słowem poświęcają się w imię Miłości czy chcą za wszelką cenę coś udowodnić (sobie czy innym). To w końcu prowadzi do narastania emocji i konfliktów wewnętrznych i jest to jedna z najczęstszych przyczyn konfliktów a nawet rozstań.

Co z rywalizacją między mężczyznami a kobietami?

Rywalizacja może istnieć między płciami, ale nie sądzę, że kobiety dążą do „rządzenia światem”, co tak często nam się zarzuca. To wielokrotnie wynika z nieporozumień dotyczących definicji takich pojęć jak „władza” czy „niezależność”. Ważne jest, aby podczas komunikacji sprawdzać, co ktoś dokładnie rozumie pod tymi pojęciami. Nieporozumienia te wynikają często z nieuświadomionego lęku, niskiej samooceny zarówno po stronie kobiet jak i mężczyzn, ale przede wszystkim braku świadomości swoich potrzeb. Dlatego dla mnie najważniejsze jest to co sami myślimy o sobie, w co wierzymy na swój temat, Wierzę, że to bezpośrednio przekłada się na to jak wygląda nasze życie, jak wyglądają nasze relacje, kariera, codzienność, związek. Warto to zaktualizować, przyjrzeć się temu uważnie kierując soczewki do wewnątrz a nie na zewnątrz. Tam są wszystkie odpowiedzi. Świat zewnętrzny jest tylko odbiciem naszych myśli, przekonań i uczuć. Jeśli ludzie mają negatywne myślenie o sobie to często wkładają maski, aby zademonstrować, że się jest w super mocy, często krzywdząc innych przez dewaluowanie drugiej osoby, ocenianie jej…

… czy przez poniżanie. Nieraz byłam świadkiem, kiedy mężczyźni lekceważąco mówili: „Moja żona kilka godzin spędziła na zakupach”, a kobiety z porozumiewawczym uśmieszkiem: „Dla mojego męża mecz jest najważniejszy”. Czy świat męski i żeński jest inaczej zbudowany czy różnice polegają tylko na innym postrzeganiu tych światów?

Jestem zwolenniczką tego, aby łączyć, nie dzielić; by koncentrować się na jedności. Patrzę na człowieka, niezależnie od płci, jak na energetyczną istotę i zaraz wyjaśnię, co mam na myśli. Stworzyliśmy pewne przekonania na temat tego, jak mężczyźni i kobiety powinni zachowywać się, i często te przekonania są krzywdzące lub niewłaściwe. Tymczasem wielu mężczyzn posiada dużą ilość tzw. „kobiecej” energii, co oznacza, że są emocjonalni, intuicyjni, wrażliwi i otwarci. Nie zawsze są skoncentrowani na działaniu czy rywalizacji, ale wolą, aby to kobieta była liderem w pewnych dziedzinach. Z drugiej strony, wiele kobiet posiada w przewadze „męską” energię, co oznacza, że lubią działać, decydować, organizować, przewodzić, wpływać na sytuacje. Jeśli nie zrozumie się tych różnic w energetyce, można popełniać błędy w interpretacji zachowań, oczekiwać od innych czy od samych siebie stawania się kimś innym a to prowadzi do życia w kłamstwie. Powinniśmy przestać zakładać, że mężczyźni są emocjonalnie bardziej zimni czy pozbawieni empatii a kobiety bardziej ekspresyjne. To przekonanie jest przestarzałe. Kiedy zrozumiemy, że każdy z nas ma różne proporcje tych energii, łatwiej nam będzie łączyć te dwa światy.

Jest Pani autorką programu „Męska Ruletka”. Mężczyźni lubią ryzyko? I czy w „męskiej ruletce” odnajdą się ci, którzy mają w sobie energię kobiecą?

Wychodzę z założenia, że mężczyźni uwielbiają ryzyko, zresztą czuję to podczas warsztatów z nimi. Mężczyźni dobrze się czują w rywalizacji, stają do wyzwań, lubią się konfrontować. Lubią dawać rady. Chcą być ekspertami, szybko rozwiązywać problemy, znajdować antidotum na różnego rodzaju wyzwania i są gotowi natychmiast przekazać rozwiązanie. Boli cię głowa? To weź tabletkę. Oczywiście, ma to swoje zalety, ponieważ szybko przestaje boleć, ale ma także wady, ponieważ często unikamy konfrontacji z emocjami, które zostają stłumione przez tę „tabletkę”. Zatem w programie „Męska ruletka” zajmujemy się tymi emocjami, które zostały przykryte, świadomie zlekceważone a mężczyźni zamiast zrozumienia i nazwania tego co czują uciekali w działanie. „Męska Ruletka” pokazuje, że mężczyźni lubią taki świat. Lubią konfrontację, potrzebują męskiej adrenaliny, potrzebuję innych mężczyzn, ich perspektywy, różnych punktów widzenia, ale też potrzebują męskiej przynależności- „stada wilków „. Ten program pokazuje jak bardzo w dzisiejszych czasach mężczyźni zapominają, jak ważny jest „Ego Time”. Kiedy zwracam na to uwagę, pytają: „A co to jest?”

Pozwoli Pani, że ja też zapytam: a co to jest?

Męska Ruletka to męski czas bez tabu, czas tylko dla siebie. Czas, w którym nie gra się żadnej roli, nie przybiera żadnej z masek. Gdzie jest prawda, naga prawda, która wywołuje wiele emocji, do których nie ma się odwagi czy przestrzeni przyznać się na co dzień. No, bo jak przyznać przed kumplem, co mu siedzi na sercu, z czym ma problem? Przecież w oczach swojego przyjaciela czy partnerki musi „wypaść” jak najlepiej, stąd najbezpieczniej skryć emocje. Bywa, że podczas warsztatów mężczyźni płaczą, tak wiele emocji jest wyzwalanych. Najtrudniej jest im zdecydować się i przyjść na moje warsztaty. Niektórzy myślą „A cóż tam kobieta może wiedzieć o mężczyznach, o męskości” i często przychodzą z przekory. Ale kiedy już przyjdą – to zostają, bo „Męska Ruletka jest przestrzenią, w której dostają bardzo dużo wolności. Nazywam to laboratorium prawdy i emocji. „Tu wszystko możesz, ale nic nie musisz”. To jest przestrzeń, w której to ty decydujesz.

Po co przychodzą na „Męską Ruletkę”? Jakie cele chcą osiągnąć? I czy zawsze mają jasno określony cel?

Przede wszystkim przychodzą po to, aby nauczyć się zarządzać swoimi emocjami. Często czują, że emocje ich przytłaczają i obawiają się, że mogą zrobić sobie krzywdę lub swoim bliskim. Przychodzą, aby stawać się lepszymi ojcami, partnerami i aby zrozumieć, dlaczego mają trudności w budowaniu relacji. Chcą nauczyć się lepszej komunikacji i dowiedzieć się więcej o sobie. „Męska Ruletka” to przestrzeń, w której pomagam im zdjąć maski, dając akceptację i wolność do tego, aby sami decydowali, czy chcą się otworzyć, czy nie. Na warsztatach wchodzę w różne role; jestem i moderatorem i coachem, przyjaciółką, a zarazem osobą, o której wiedzą, że swoje biznesy budowała w „męskim świecie” i to im też imponuje. Jestem doradcą i ekspertem w tym, jak osiągnąć sukces. Mężczyźni, którzy przystępują do mojego programu, są w różnym wieku, a dzięki zasadzie lustra – bo mogą się przejrzeć w oczach innych mężczyzn – dokonują się w nich ogromne metamorfozy. „Męska Ruletka” ma kilka poziomów, w zależności od tego, na ile mężczyzna jest gotowy, na danym poziomie bierze dla siebie to co najlepsze, czego potrzebuje.

Jak sprawić, aby mężczyźni zechcieli rozmawiać o swoich emocjach i doświadczeniach, skoro sami mówią, że nie lubią się „babrać w podrobach” i „wywalać wnętrzności”?

Ważne jest, aby zbudować bezpieczną przestrzeń. Na takich warsztatach jestem precyzyjna, konkretna, szybka i asertywna, potrafię dopasować swoją lingwistykę do grupy, ale też jestem ciepła, miła, empatyczna i bardzo dbam o to, żeby na naszych zajęciach było bezpiecznie. Jak jeden zaczyna drugiego oceniać, a czasami zaczynają na siebie krzyczeć, to ja jestem od tego, żeby to nazwać i pokazać, że w inny sposób też można wyrazić emocje. Przede wszystkim tworzymy kontrakt: nie ma oceny, nie ma presji, nie ma pouczeń. Wolność jest dla mężczyzn bardzo ważna. Zajęcia pokazują, że mężczyźni są bardzo empatyczni, choć sami twierdzą często, że tak nie jest. Ale kiedy odkrywają, że mogą sobie pozwolić na emocje, mogą sobie pozwolić na łzy, bo ja ich nie skrytykuję, nie ocenę, to na każde następne zajęcia przychodzi ich więcej. Kiedyś takie programy prowadziłam raz w miesiącu, więc prosili, aby były częściej. Podążając za ich potrzebą przeformułowałam ten program i spotkania odbywają się raz w tygodniu.

Wspomniała pani o transformacjach - na czym one polegają? Jakie zmiany dotykają mężczyzn po „Męskiej ruletce” i jak zmienia się później ich życie?

Dla mnie najważniejsze jest to, że oni zaczynają się konfrontować i nazywać swoje potrzeby i emocje; że „Męska ruletka” je wyzwala. Wielu mężczyzn, którzy przychodzą na warsztaty, przeżywają ból po rozstaniu z kobietą. Zamiast imprezować, szukać nowych znajomości z kobietami, biorą udział w konstruktywnych zajęciach radzenia sobie z tym bólem, biorą za to odpowiedzialność, nabywają pokory, wychodzą z roli ofiary. Dzięki czemu później, w kolejnej relacji, mają już szansę zbudować ją na innych fundamentach. Stają się lepszymi partnerami, wzrasta ich poczucie własnej wartości, budzi się odwaga i prawdziwa męskość. W istocie „Męska Ruletka” powstała z inicjatywy kobiet, z którymi pracowałam na warsztatach. To one poprosiły: „Zrób zajęcia dla naszych mężów, dla naszych partnerów”. Feedback, jaki następnie dostawałam, brzmiał: „Mój mąż mnie słucha”, „Mój mąż bardziej mnie kocha”, „On mnie bardziej rozumie”, „On się inaczej ze mną komunikuje”, „On pyta o moje potrzeby, rozumie je”.

Można więc powiedzieć, że po Pani warsztatach mężczyźni lepiej rozumieją kobiety, kobiecy punkt widzenia?

I tak, i nie. Widzę, że oni chcą kochać nas – kobiety, ale przychodzą, żeby zrozumieć siebie; chcą być lepszymi ludźmi. Feedback, jaki otrzymuję, dotyczy tego, jak warsztaty wpływają na ich relacje z kobietami. Kobiety mówią, że są bardziej kochane, że mają mniej oczekiwań, że są bardziej akceptowane, że mężczyzna mówi im: „Dobrze, że jesteś”. To dostrzegają kobiety. Mówią, że konflikty przestają istnieć, ponieważ ten mężczyzna inaczej się komunikuje, słucha, zaczyna rozumieć, dopytywać, mniej ocenia. Dostałam też i taki feedback, że mężczyzna, który zdradzał, przestał ulegać pokusom, stał się przywódcą dla swojej rodziny, lepszym mężem i człowiekiem. Temat zdrady jest obecny na warsztatach, pokazuje, że nie jest to dobra droga, że zdrada krzywdzi przede wszystkim ich samych.
Wielokrotnie słyszałam i to od samych facetów, że oni są „łowcami”, że „mężczyzna potrzebuje wyzwań”, że „woli gonić króliczka”.
Z mojej perspektywy i na podstawie doświadczeń mężczyzn uczestniczących w moich warsztatach i sesjach coachingowych, zauważam, że wielu mężczyzn czuje się obecnie zagubionych. W dzisiejszych czasach, kobiety mocno zaangażowały się w rozwijanie swoich umiejętności, w rozwój osobisty, co sprawiło, że niektórzy mężczyźni pozostali „w tyle”. To dla nich stanowi swoiste wyzwanie. Często okazuje się, że to, co kryją za maską społeczną, nie odzwierciedla ich prawdziwej wrażliwości. Dla wielu mężczyzn wyzwaniem jest zrozumienie, że maski te nie są ich prawdziwym "ja". Innym wyzwaniem jest poprawa komunikacji. Często mężczyźni przychodzą na moje warsztaty z dużymi oczekiwaniami, wyniesionymi z przeszłości, na przykład oczekiwaniami na podobne (albo skrajnie odwrotne) relacje, jakie mieli z matką czy babcią. Moją rolą jest zachęcanie ich do tego, by odkryli to czego potrzebują- bez porównań, założeń, projekcji – tworząc własny, indywidualny obraz relacji. W tym celu wykorzystuję wiele skutecznych narzędzi.

Jakie to narzędzia?

Jednym z nich jest ciekawość, zarówno ich, jak i moja. To dzięki niej oni czują się ważni i rozumieją, że moje intencje są dobre. Kolejnym narzędziem, które wykorzystuję, jest metoda, która pozwala na odkrywanie siebie i budowanie relacji ze sobą –to POINTS OF YOU®. W ramach tej metody korzystam z kart z obrazami i słowami, które pomagają mężczyznom zauważyć i zrozumieć swoje uczucia i myśli w sposób bardziej obiektywny. To metoda, która działa na poziomie podświadomości. Za jej pomocą mężczyźni potrafią łączyć różne elementy swojego życia w sposób twórczy i nieoczywisty. To działanie na poziomie podświadomości pozwala im odkrywać nowe możliwości, zrozumieć, jakie są ich indywidualne wyzwania, a także proponować alternatywne sposoby ich rozwiązywania. Wszystkie te narzędzia działają jako trampolina do odkrywania siebie, zaspokajania indywidualnych potrzeb i przekształcania wyzwań w możliwości rozwoju.

A czym dokładnie jest metoda FRIS®?

FRIS® to nowa polska metodologia, która trafnie określa i opisuje naturalny sposób myślenia oraz działania. Diagnoza stylu FRIS® daje wgląd w naturalne predyspozycje osoby, jej strategie radzenia sobie w nowych sytuacjach, rozwiązywania problemów I podejmowania decyzji, pomagając jednocześnie najlepiej wykorzystać swój potencjał. Mężczyźni ją uwielbiają, ponieważ jest to narzędzie, które można łatwo zrozumieć i zastosować w wielu obszarach życia. Kiedy wprowadzam FRIS®, słyszę często od nich, że wreszcie coś rozumieją, że zaczynają akceptować i rozumieć siebie, swoje partnerki, dzieci czy współpracowników. To tak jakby dawano im instrukcję obsługi samego siebie i ludzi wokół nich. Jest to narzędzie, które pomaga mężczyznom zauważyć swoje mocne strony, ale też często uznać cechy, które uważali za słabość za ich ogromny atut. A te odkrycia pozwalają im unikać konfliktów i być coraz bardziej sobą – być szczęśliwszym człowiekiem. Warto dodać, że wiedza, którą dzielę się podczas warsztatów, staje się praktyczną wiedzą, którą można szybko wdrożyć w życiu codziennym.

Gdyby miała Pani namalować portret współczesnego mężczyzny, to jaki on by był? Jakie są jego marzenia i cele, w jaki sposób różni się od swojego ojca, dziadka czy pradziadka? A może ma z nimi więcej wspólnego?

Patrząc na mężczyzn z perspektywy trenera osobistego, podczas pracy z nimi zarówno w „Męskiej Ruletce” czy indywidualnych sesji coachingowych, ale też podczas budowania zespołów w organizacjach, mogę powiedzieć, że wśród dzisiejszych mężczyzn znajduję pewne wspólne cechy. Współcześni mężczyźni wydają się być oddani idei miłości. Chcą kochać i być kochani; rodzinę stawiają na piedestale. Wyraźna jest w nich delikatność i empatia, choć bardzo starają się to ukryć. Powtórzę już to, co powiedziałam wcześniej, że mężczyźni dzisiejszych czasów są często pogubieni i zranieni. Często próbują ukryć emocje, zastępując je „tabletkami przeciwbólowymi”. Mają niezaopiekowane emocjonalne rany. Bywa, że na „Męskiej ruletce” mężczyźni opowiadają o swoich codziennych konfliktach, które są wynikiem błahych sytuacji: „Żona prosiła mnie, abym wyciągnął pranie z pralki, a potem się wkurzyła, że go nie powiesiłem. Przecież nic nie mówiła o tym, żeby powiesić”. Te pozornie śmieszne historie ukazują głębsze potrzeby mężczyzn. Czasem są jak mali chłopcy, którzy pragną bycia kochani, dostrzeżeni i zaakceptowani. Mimo twardych fasad, pragną wsparcia i zrozumienia. Ale też widzę w nich ogromną gotowość do osobistego rozwoju. Są bardziej odważni w konfrontowaniu się z własnymi wyzwaniami, unikają destrukcyjnych zachowań i starają się skupić na własnych potrzebach. Męska ruletka staje się dla nich trampoliną do osobistego rozwoju, dostępną w odpowiednich i wspierających warunkach, z dala od psychoanalizy. To przestrzeń, gdzie mężczyźni sami ze sobą rozmawiają, otwierają się na różne perspektywy innych mężczyzn, znajdując mnóstwo nowych możliwości. Moja rola to im w tym towarzyszyć, tworząc bezpieczną, empatyczną przestrzeń i:” interweniując”, by pomóc im na tej drodze.

Czego życzyć mężczyznom w Dniu Chłopaka? Czego oni od nas, kobiet najbardziej potrzebują?

Chcieliby, abyśmy dawały im możliwość bycia w swojej „jaskini”, abyśmy przebaczały im ich niewinne grzeszki, do których czasem się przyznają lub boją się przyznać. Myślę, że potrzebują od nas odpuszczenia, szacunku i podziwu, którego czasami im brakuje. Łatwo jest zauważyć ich wady i wytykać im różne rzeczy, ale ważne jest, że robią dla nas dużo dobrego. Oni chcą czuć, że my, kobiety, jesteśmy za nimi, że stoimy po ich stronie, że ich szanujemy, podziwiamy i kochamy. A biorąc pod uwagę plagę rozstań, życzmy im miłości, bo ona jest najważniejsza.

Anita Czupryn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.