Magdalena Niemyjska: Mam poczucie, że coś zmieniam na lepsze

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Anna Piątkowska

Magdalena Niemyjska: Mam poczucie, że coś zmieniam na lepsze

Anna Piątkowska

Najpierw słychać: „Przyj! Przyj!”, a już po chwili różowy bobasek przytula się do piersi mamy - tak jest w filmach. W życiu cud narodzin wygląda różnie, ale zawsze jest to ból, czysta fizjologia, strach - o tym kobiety nierzadko dowiadują się dopiero na sali porodowej. Kiedyś wiedzę o tym, jak wygląda poród, co zrobić, by mniej bolało, kobiety przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie, służąc wsparciem i pomocą. Dziś, gdy do życia coraz częściej wybieramy miejsce odległe od domu, wsparciem i pomocą w służy doula. Magdalena Niemyjska, doula z 13-letnim stażem, mama piątki dzieci, mówi, że choć porody są bardzo różne, dla niej móc w nich uczestniczyć, to zawsze wielkie wyróżnienie i dar.

Kim jest doula?
Kobieta, która wspiera - to najprostsza definicja, w której zawiera się to, kim jest doula. Cała reszta to dodatek zależny od okoliczności, potrzeb i sytuacji, w jakiej znajduje się klientka lub klienci douli.

Doula wspiera tylko podczas porodu?
Nie, z każda kobietą lub parą definiujemy potrzeby i zakres wsparcia, czasami jest ono potrzebne tylko podczas porodu, czasami na długo przed porodem, a zdarza się, że o kresie połogu. Czasem doula jest potrzebna, by pomóc kobiecie lub parze przygotować się do porodu, pomóc znaleźć miejsce porodu, napisać plan.

To zakres podobny do szkół rodzenia, czym różni się pomoc douli od szkoły rodzenia?
Rzeczywiście część z tych tematów pokrywa się z tym, czego można się nauczyć w szkole rodzenia, natomiast nie każda para chce uczestniczyć w szkole rodzenia - z różnych względów, np. ze względu na intymność tych wydarzeń, niektóre pary przygotowują się do porodu domowego, a szkoła rodzenia może być niewystarczająca albo nie odpowiadać na te potrzeby, które para ma. Czasem, przy kolejnej ciąży, już po przejściu przez szkołę rodzenia, kobieta wie, że potrzebuje czegoś innego. Opieka douli w porównaniu do szkoły rodzenia jest bardziej indywidualna, natomiast ja pracuję również w szkole rodzenia, więc jedno z drugim się nie wyklucza. Poza tym wsparcie douli może stanowić pewnego rodzaju ciągłość, ponieważ jako doula mogę towarzyszyć przy porodzie.

Możesz, czyli nie zawsze jesteś przy porodzie?
Często zdarza się, że współpraca obejmuje jakieś konkretny zakres i nie ma w nim samego porodu - to ja za każdym razem odpowiadam na indywidualne potrzeby konkretnej pary. Zdarzało się tak, że para przychodzi od progu już zaznaczając, że chcą, żebym była przy porodzie, ale w trakcie współpracy oni tak się wzmacniają, rozpoznają swoje potrzeby, że ja staję się zbędna. Dla mnie to za każdym razem wspaniały moment, kiedy oni znajdują taką wolność, odwagę i poczucie, że są wystarczający, że ich siły i przygotowanie pozwolą im przejść przez to wydarzenie, jakim jest poród, tak jak tego chcą. Zdarza się też odwrotnie. Ktoś zupełnie nie czuje potrzeby skorzystania z takiej usługi a w trakcie zajęć szkoły rodzenia jednak stwierdza, że to jest to czego szuka.

Przed porodem kobieta ma szkołę rodzenia i wielu chętnych do towarzyszenia jej, a przynajmniej wsparcia, ale po porodzie często jest zostawiona sama sobie - z huśtawką hormonów, dzieckiem, którego potrzeb nie umie jeszcze rozpoznawać, w połogu - to moment, który często jest krytyczny. Możesz być wówczas pomocna?
Kobiety często nawet nie zostają same, ale to co się wydarza w tym okresie po porodzie - i w moim odczuciu jest to trudne - to dużo sprzecznych ze sobą rad i informacji zamiast empatycznego wsparcia i obecności. Te sprzeczne komunikaty budują napięcie i lęk, że jestem mamą od dwóch dni i mam wybrać tak, żeby było dobrze dla mojego dziecka. Ten nadmiar informacji i lęk w połączeniu z koktajlem hormonalnym i zmęczeniem sprawiają, że kobieta zamiast cieszyć się pierwszymi chwilami macierzyństwa, bardzo często żyje w dużym napięciu i stresie, a to dodatkowo generuje kolejne trudności, np. z karmieniem czy rozpoznaniem potrzeb dziecka. Kiedy jestem proszona o wsparcie w takiej sytuacji, zawsze najpierw pytam kobietę: a jak ty myślisz, jak ty czujesz. Większość kobiet, kiedy się zatrzyma ten pęd i emocje, najczęściej wie, co jest najlepsze dla ich dziecka. Często właśnie moje wsparcie na tym etapie polega na takiej pomocy, żeby kobiety bardziej zaczęły słuchać siebie, swojej mądrości i intuicji niż realizować te wszystkie rady, które dostają z zewnątrz. Nie zawsze też te rady są pomocne. Jeśli problem czy trudność wymagają specjalisty, staram się kierować do takich specjalistów, którzy patrzą holistycznie, zwracają uwagę nie tylko na to, czy nie ma nawału pokarmu, ale też na to, jak czuje się kobieta, na ile jest sobie w stanie poradzić w danej sytuacji. Najczęściej pomoc poporodowa polega na wsparciu mamy czy rodziców w wejściu w nową rolę, czasem to wsparcie laktacyjne, pielęgnacyjne, psychologiczne.

Wspomniałaś, że kobiety najczęściej wiedzą, czego potrzebują, co czują, ale w szpitalu, podczas porodu, kobieta jest pacjentką, są procedury, standardy, w których to poczucie komfortu psychicznego i emocjonalnego nie jest priorytetem - z różnych względów.
Rzeczywiście wsparcie emocjonalne nie jest priorytetem w szpitalu czy kontakcie medycznym, wynika to z tego, że specjaliści medyczni nie mają zwyczajnie na to czasu - to błąd systemu, trudność, która wynika z ogromu pracy, jaki mają. To, oczywiście, nikogo nie tłumaczy, ale rozumiem dlaczego tak jest. Znam położne i lekarzy, którzy zwracają na to uwagę, ale często rzeczywiście kobiety wychodzą z porodówki z mętlikiem w głowie, zresztą ja, rodząc piąte dziecko, usłyszałam od położnej, żebym nie płakała i nie smuciła się, bo to zaszkodzi mojemu dziecku. I wiem, że ona chciała mnie pocieszyć...

Może twoja obecność sprawia, że kobieta w czasie porodu przestaje być tylko przypadkiem medycznym.
Moim obowiązkiem podczas towarzyszenia w porodzie nie jest skupianie się na medycznej stronie porodu, ale pewnie obecność kogoś, kto jest w stanie poprosić o coś dla kobiety, wytłumaczyć jak się czuje bywa i w tym aspekcie pomocna. Kiedy się wesprze kobietę, uspokoi ją, doda otuchy i pewności siebie to ona też łatwiej współpracuje jako pacjentka z lekarzem czy położną, łatwiej jej się skupić, jest spokojniejsza, wie, o co zapytać, wie czego chce. Często ta współpraca sprzyja więc też tej relacja pacjentka - personel medyczny. Jeśli wszystko idzie dobrze i każdy rozumie o co chodzi, to ja i personel medyczny współpracujemy ze sobą dla dobra tej kobiety.

Nie zastępujesz położnej?
Nie, to nie jest moja odpowiedzialność, chociaż moje wykształcenie obejmuje podstawową wiedzę, ponieważ nie mogę zaszkodzić, mojej wsparcie nie może być sprzeczne z wiedza medyczną - takie zasady mnie obowiązują.

Uczestniczyłaś w porodzie domowym?
Tak.

Wówczas także nie zastępujesz opieki medycznej?
Nie zajmują opieką medyczną w żadnej sytuacji. Mogę wspierać rodzącą, ale nie mogę wziąć odpowiedzialności za taki poród - nas obowiązuje taki kodeks pracy, który mówi, że nie bierzemy udziału w porodzie planowanym bez asysty medycznej. Zazwyczaj jest jedna lub dwie położne, które są pełnoprawnym opiekunem rodzącej jeśli chodzi o kwestie fizjologiczne.

W ilu porodach uczestniczyłaś?
Kiedyś liczyłam, ale już od dawna tego nie robię, ale nie uczestniczę w wielu porodach, ponieważ to jest niezwykle intensywne doświadczenie. Kiedy zostaję zaroszona do towarzyszenia w porodzie pozostaję z parą w stałym kontakcie, czuwam i czekam, choć moje wspieranie nie zaczyna się w momencie, gdy odchodzą wody czy pojawią się pierwsze skurcze, zaczyna się dużo wcześniej, ponieważ ten czas przed porodem jest okresem niepewności, wymagającym wsparcia, potem jestem przy porodzie, a potem też jestem w kontakcie z parą gotowa w każdej chwili na pomoc, zaangażowanie i poświęcenie czasu. Nie byłabym w stanie tak intensywnie poświęcić czasu większej liczbie par. Kiedyś takim limitem były dwa-trzy porody w miesiącu, dziś, gdy jestem mamą piątki dzieci i sama niedawno urodziłam, z oczywistych względów w ostatnim okresie nie towarzyszę przy porodach.

Jak długo jesteś doulą?
13 lat.

Czy przez ten okres zmienił się stosunek do osób towarzyszących kobiecie w porodzie także doul?
Na początku miałam wrażenie, że byłyśmy postrzegane trochę ja czarownice, które lada chwila zaczną odprawiać jakieś gusła - żartuję oczywiście, ale była duża nieufność i podejrzliwość wobec tego, co będziemy robić - zrozumiała dla mnie. Teraz jest różnie, dużo zależy od miejsca i tego jak w danym szpitalu wygląda kwestia słuchania pacjentki i jej potrzeb, mnie się dobrze pracuje w szpitalach, do których jeżdżę, a jeżeli jeszcze jest to położna, z którą współpracuję już któryś raz, to ta relacja sprawia, że się uzupełniamy. Dużo jest do zrobienia z obu stron, ale na pewno jest lepiej i łatwiej niż było, chociaż w czasie pandemii pojawiły się nowe trudności, z którymi mierzą się wszyscy, którzy opiekują się rodzącymi. Dodatkowym utrudnieniem jest też cała ta otoczka wokół szpitali i rodzenia, która teraz panuje, cała ta sytuacja ma duży wpływ wpływ na to, jak wygląda opieka nad kobietą, generują dużo napięcia, lęków osobistych. Nie ułatwia to bycia w którejkolwiek z ról w szpitalu.

Słyszałam różne opinie na temat wsparcia doul, nie zawsze pozytywne. Czy można jakoś sprawdzić kompetencje douli? I co właściwie trzeba zrobić, żeby zostać doulą?
Istnieje Stowarzyszenie Doula w Polsce, które zrzesza polskie doule - tam można sprawdzić to, o czym mówisz, tam też są dostępne standardy pracy, do których należy m.in. to o czym mówiłam, czyli nieuczestniczenie w porodach bez asysty. Doule muszą mieć konkretne szkolenia wymagane przez stowarzyszenie. Można sprawdzić, czy osoba, którą wybieramy do porodu ma to zaplecze merytoryczne, natomiast myślę, że to nie gwarantuje, że dostaniemy to, czego oczekujemy, ponieważ uczestniczenie w porodzie czy okresie przed lub po to bardzo osobista i intymna praca, polegająca na wsparciu kobiety w produkcji oksytocyny, nazywanej jest hormonem miłości. Ten hormon produkujemy przez całe życie w sytuacjach, gdy jesteśmy z kimś w bliskiej relacji - kiedy całujemy partnera, głaszczemy psa, kiedy widzimy się z przyjaciółką, gdy przytulamy dziecko, kobiety produkują go także w czasie porodu, to właśnie oksytocyna powoduje skurcze.
Rolą douli jest wsparcie kobiety, żeby wyprodukowała tę oksytocynę, więc trudno mi sobie wyobrazić, że jestem w stanie wesprzeć kogoś, kogo irytuje mój wygląd, zapach, sposób mówienie - na poziomie biologicznym jest to nie do wykonania. Kompetencje merytoryczne nie mają w tym aspekcie aż takiego znaczenia, a więc oprócz tego, że sprawdzimy umiejętności douli, trzeba czuć, że można jej zaufać, że nie będziemy się jej wstydzić. Poród to bardzo intymne wydarzenie, do którego kobieta dopuszcza obcą osobę, która staje się w pewnym sensie kimś bardzo bliskim w tym momencie. Wybór douli musi być więc oparty na czymś innym niż wybór lekarza, kiedy kierujemy się np. jego długoletnim doświadczeniem, opinią na forum. Czasem mniej doświadczona doula, z którą łączy nas nić porozumienie będzie lepszym wyborem niż doświadczona doula, którą polecają koleżanki - to jest zawsze bardzo indywidualny wybór.

Ty też musisz czuć tę nić porozumienia?
Dobrze jeśli też to czuję, ale ja mogę dużo wypracować empatią, umiejętnością słuchania, to są narzędzia warsztatowe, których można się nauczyć. Muszę wysłuchać i postawić się w sytuacji kobiety czy pary, z którą rodzę. Sama nie muszę się zgadzać z wyborami tych ludzi, mogę rodzić z ludźmi, na których miejscu inaczej bym wybrała, ale to jest ich życie, ich wybór i ich prawo do tych wyborów, moim zadaniem jest dać wsparcie.

Czasem mówiąc o porodzie używa się określenia cud narodzin, ale dla personelu medycznego poród jest wydarzeniem medycznym, dla kobiety - powiem za siebie, bo dla każdej z nas to może być inne doświadczenie - jako wydarzenie z pogranicza fizjologii i mistycyzmu. Dla Ciebie to pewnie też nie tylko kolejne zlecenie.
Jestem pomiędzy. Porody są bardzo różne, ale dla mnie to jest zawsze niesamowite wyróżnienie i dar, że mogę tam być, bez względu na to jak ten poród wygląda, ponieważ zawsze jest to dotknięcie cudu, czegoś niezwykłego, pełnego świętości być może właśnie dlatego, że poród to jednocześnie coś cielesno-zwierzęcego, na pograniczu życia i śmierci. Zawsze czuję ogromną wdzięczność, ale też jest to dla mnie zawsze duża mobilizacja i ogromny wysiłek.

Anna Piątkowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.