Krzysztof Łapiński: Niektórzy chcieliby prezydenta wypchnąć z obozu dobrej zmiany

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Anna Wojciechowska

Krzysztof Łapiński: Niektórzy chcieliby prezydenta wypchnąć z obozu dobrej zmiany

Anna Wojciechowska

Tym, którzy imputują prezydentowi zdradę, używają argumentów na wysokim C, chciałbym zalecić, żeby na spokojnie przeanalizowali sytuację i dostrzegli, że prezydent szybko przygotował własne ustawy o sądach i one są realną, prawdziwą zmianą - mówi Krzysztof Łapiński, rzecznik prezydenta, w rozmowie z Anną Wojciechowską.

Rozmawiam chyba z jednym z najbardziej nielubianych polityków PiS w samym PiS?
Tak wychodzi z Pani sondy? Tylko czy jest ona reprezentatywna? (śmiech) prawda jest taka, że mam więcej przyjaciół w obozie dobrej zmiany, niż niektórzy z tych, którzy lansują tę fałszywą tezę.

Ale dają odczuć, że traktują Pana jak zdrajcę?
Teraz, kiedy już nie jestem posłem i tylko czasami bywam w Sejmie, rzadziej mam okazję spotykać polityków PiS, ale kiedy już spotykamy się w studiach podczas wywiadów, nie wyczuwam żadnego dystansu. Może to dlatego, że są to zwykle posłowie, których znam od lat? Sygnały niechęci, jeśli już, docierają od dziennikarzy, którzy mówią, że ten jest na mnie wkurzony, a tamten mnie nie lubi. Ale nie wiem, ile w tym prawdy.

Są wkurzeni, bo podobno przyszedł Pan do Pałacu, żeby pomóc - jak mówią złośliwi - z Adriana zrobić Andrzeja.
Ma pani rację to nie tylko złośliwość, ale także kompletna bzdura. Prezydent Andrzej Duda nigdy nie przypominał postaci, o której pani mówi. Od samego początku kadencji prezydent podejmuje decyzje, które uważa za słuszne i dobre dla kraju i społeczeństwa.

Niemniej prezydent zatrudnił Pana tuż przed tym, jak ten wizerunek się zaczął zmieniać.
Nie jest tak, że ja tu pełnię jakąś złowieszczą rolę, odciągam prezydenta od obozu dobrej zmiany, co niesłusznie przypisują mi niektóre środowiska. Duże napięcie wprowadziły weta ustaw sądowych, ale mój wpływ na podjęcie przez prezydenta tych decyzji był praktycznie żaden. Prezydent jest doktorem prawa i podjął tą decyzję po dogłębnej analizie ustaw. Przecież ja nie jestem prawnikiem, a to z prawnikami prezydent się przede wszystkim konsultował.

A prezydent w ogóle jest jeszcze w obozie dobrej zmiany?
Nie mam złudzeń, że niektórzy chcieliby prezydenta wypchnąć z obozu dobrej zmiany.

Kto?
Głównie ci, którzy funkcjonują w przestrzeni wirtualnej, gdzie pojawiają się wpisy, że „prezydent zdradził” czy „prezydent nie jest z nami”. Ale takie osoby są w zdecydowanej mniejszości. Dla większości tych, którzy popierają dobrą zmianę, również zwolenników PiS, Andrzej Duda jest wciąż ich prezydentem. Prezydent jest z Polakami.

Tyle że w tym marginesie jest sam prezes Jarosław Kaczyński, bo to on publicznie postawił pytanie: czy prezydent jest z nami?
Prezydent wywodzi się z obozu dobrej zmiany, co więcej, ta dobra zmiana nie dokonałaby się, gdyby nie zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Prezydent zgodnie współpracuje z obozem rządowym. Tym, którzy imputują prezydentowi zdradę, używają argumentów na wysokim C, chciałbym zalecić, żeby na spokojnie przeanalizowali sytuację i dostrzegli, że prezydent szybko przygotował własne ustawy o sądach i one są realną, prawdziwą zmianą w wymiarze sprawiedliwości, a nie - jak sugerowano - jakąś kosmetyką.

Na razie prezydent nie przekonał do tego nawet swoich kolegów z rządu. Minister sprawiedliwości, wiceminister Jaki nadal twierdzą, że gdyby nie prezydent, zmiany by już były i nie byłoby takich kłopotów jak ostatnio z KRS.
Pamiętajmy, że obóz Zjednoczonej Prawicy składa się z trzech segmentów: Prawa i Sprawiedliwości i dwóch mniejszych ugrupowań. Zwracam uwagę, że prezydenta oskarżają głównie ci, którzy swego czasu w trudnym momencie opuścili szeregi PiS, próbowali własnej drogi politycznej, by po tym, jak się nie udało, powrócić do obozu Zjednoczonej Prawicy. I być może dlatego inaczej, przez swój pryzmat, patrzą na pewne sprawy. Jednak zasadniczy, trzon obozu dobrej zmiany, czyli Prawo i Sprawiedliwość, ale także Porozumienie - partia wicepremiera Jarosława Gowina, nie są tak radykalne w swoich ocenach.

I wierzy Pan, że minister Ziobro mówił o prezydencie to, co mówił, bez akceptacji prezesa? Nie słyszałam, żeby Jarosław Kaczyński się odcinał od tej krytyki, upominał ministra.
Pan prezes Jarosław Kaczyński publicznie ustosunkował się do decyzji prezydenta, ale uznał, że to już przeszłość i trzeba iść do przodu.

Zbigniewa Ziobrę zżerają ambicje? To one zaważyły na tym konflikcie w obozie prawicy o sądy?
Nie jestem specjalistą od ludzkich ambicji.

Sama pani premier Szydło w wywiadzie dla „Polski The Times” oceniła, że prezydent nie docenił kosztów politycznych dla PiS swoich decyzji. Politycy i sympatycy PiS denerwują się, że swoimi wetami prezydent dał tlen opozycji.
Oj, chyba jednak odebrał im tlen, bo ona ledwo zipie. Ja powiedziałbym za Zofią Romaszewską, że prezydent dał PiS raczej uspokojenie. Pewne rzeczy prezydent wziął na siebie. To nie była łatwa decyzja. Prezydent świetnie zdawał sobie sprawę, że swoją decyzją nie zyska zwolenników Platformy czy Nowoczesnej, bo dla nich zawsze będzie za mało. Jednocześnie prezydent był świadomy, że ryzykuje, że jakaś część jego wyborców, krytycznie oceni tę decyzję. Robił to w poczuciu odpowiedzialności i słuszności swojej decyzji.

Zatem prezydent zapłacił największą cenę za te weta i cały konflikt?

Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.