Kosmitą tygodnia na pewno Antoni Macierewicz, ale Rafał Dutkiewicz blisko lidera

Czytaj dalej
Arkadiusz Franas

Kosmitą tygodnia na pewno Antoni Macierewicz, ale Rafał Dutkiewicz blisko lidera

Arkadiusz Franas

Ja wiem, że wakacje, urlopy i Państwo głównie interesują się prognozą pogody, bo aura w tym roku jeszcze bardziej nas drażni niż wszyscy posłowie, senatorowie i radni razem wzięci. I pewnie z tego też powodu może nie zauważyli Szanowni, że w bardzo dziwnych okolicznościach przyrody gmina Wrocław, pod przewodnictwem Rafała Dutkiewicza, wyzbywa się akcji piłkarskiego Śląska Wrocław. I nie jest to tylko informacja dla kibiców, ale myślę, że także dla wyborców, a może i jeszcze kogoś…

Kilka faktów, które mocno zastanawiają. Jakiś czas temu ogłoszono przetarg na doradcę, który pomoże wyzbyć się tych akcji. Wygrała firma od dawna zajmująca się różnymi sprawami tego klubu i miała o wiele lepszą wiedzę o sytuacji niż inni ewentualni startujący w przetargu. I gdy wielu wydawało się to mocno dziwne, oględnie mówiąc, we Wrocławiu uznano, że wszystko jest OK.

Potem radni miejscy zgodzili się udzielić prezydentowi pozwolenie na dokładanie z budżetu miasta do Śląska tyle, ile uzna za słuszne. Bez żadnej kwoty górnej, dolnej, ot tak, po prostu. Niech mają i grają. Że wojewoda nie zajął się tą sprawą, to aż dziw. Przecież tu już powinny wkroczyć te różne trzyliterowe służby. Prezydent miasta, jako władza wykonawcza, dostał nieograniczoną możliwość dysponowania budżetem! Takie rzeczy to tylko we Wrocławiu i kiedyś w średniowiecznej feudalnej Europie. I żeby było ciekawiej, szukano inwestora, ale cały czas budowano dla niego drużynę, kupując różnych zawodników. Ciut to to dziwne, bo jakoś sobie nie wyobrażam, abym wydał miliony na firmę, której personel ustala mi ktoś inny. Zwolennicy spiskowych teorii zaczęli pytać: a może wiedzą dla kogo to robią?

A potem był przetarg, który wygrało konsorcjum firm firmowane przez pewnego wrocławskiego biznesmena. OK, ale pan biznesmen zna się na pieniądzach i chce zarabiać m.in. także na stadionie. Tylko że on może zarobić, ale sam nie da rady utrzymać tego megaboiska. No to pan prezydent, jak ten władca wszechmocny, rzekł: pan zarabia, ja panu dopłacę. I każdego roku do stadionu dopłacać ma 1,5 mln złotych. Ja wiem, brak mi fachowej wiedzy, uczelni ekonomicznej nie kończyłem. Ostatnio moja funkcja finansowa to skarbnik w II A w Szkole Podstawowej im. Bolesława Chrobrego, ale dostałem świadectwo ukończenia klasy bez manka. Mimo braku kwalifikacji jakoś to mi się, za przeproszeniem, kupy nie trzyma. A Państwu? Mam wrażenie, że to chyba jeszcze nie koniec tej historii. CDN. Oby…

A gdy tak myślałem, że w mijającym tygodniu spać mi nie da „tylko” sprawa Śląska, uaktywnił się mistrz politycznych egzorcyzmów, wielki mag transcendentnego parlamentaryzmu Antoni Macierewicz. Szef MON-u odniósł się do skandowania nazwiska Lecha Wałęsy przez przeciwników PiS-u i słynnych miesięcznic, którzy zebrali się na warszawskim placu Zamkowym w dniu marszu pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, ale jeszcze przed tym marszem. Macierewicz orzekł, że pierwszy lider Solidarności to „jeden z najgroźniejszych i najbardziej szkodliwych agentów bezpieki” i że „To nazwisko jest symbolem zdrady”. Nie wiem, czy był tym Bolkiem czy nie, a jeżeli tak, to jak pracowitym. Wiadomo, że w tamtych czasach wszyscy jakoś współpracowali. Nawet Jarosław Kaczyński ma maturę i dyplom magistra zdobyte w Polsce Ludowej, więc na jakieś ustępstwa szedł. Różne opinie o Wałęsie słyszałem, ale na Bonda to mi nigdy nie wyglądał. I jakoś trudno mi cały czas uwierzyć, by bezpieka sama doprowadziła do upadku PRL. I proszę zobaczyć, upałów nie ma, a jakie rzeczy we Wrocławiu i w Polsce się dzieją. Więc wcale się nie zdziwię, jak zamarzy się Państwu jakiś drobny azyl polityczny w Chorwacji, na Krecie czy choćby w Łebie.

Arkadiusz Franas

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.