Kiedyś tutaj winnice rozciągały się na stoku wygasłego wulkanu

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski

Kiedyś tutaj winnice rozciągały się na stoku wygasłego wulkanu

Dariusz Chajewski

Przejeżdżamy przez okazałą bramę i nagle znajdujemy się w innym świecie, odgrodzonym nie tyle ogrodzeniem, co... klimatem. Z jednej strony to zamiar byłych właścicieli, którzy stworzyli ten zespół pałacowo- -parkowy. Z drugiej to dzieło jego obecnego właściciela, Zbigniewa Czmudy, który użytkowany przez wiele lat przez PGR i później zrujnowany obiekt zamienił w perełkę.

Gdy dziesięć lat temu z nim rozmawialiśmy, trudno było uwierzyć, że plany lublinianina nie są zwykłą mrzonką. Podobnie głowami kręcili potomkowie ostatnich niemieckich właścicieli. Pałac Wiechlice jest dziś uznawany za jeden z najlepszych w kraju ośrodków spa. No dobrze, a co z tym winem?- To był oczywiście przypadek - wspomina. - Bodźcem do założenia winnicy było znalezienie mapy z XVIII wieku, na której zaznaczona była winnica, nie dalej niż kilometr od zespołu pałacowego. Znajdowała się ona na niewielkim stoku wygasłego wulkanu.

Wartość dodana

Od pomysłu do przemysłu droga nie była daleka, chociaż, jak mówi sam Czmuda, do tego, aby mówić o winnicy, droga jest jeszcze daleka. W każdym razie założona została w 2009 roku i ma powierzchnię hektara. Uprawia się tutaj takie odmiany, jak: rondo, regent, cabernet cortis, johaniter, solaris.
- W moim przypadku winnica to jest jakby wartość dodana, drogie hobby, jak ja to mówię - dodaje Zbigniew Czmuda. - Czyli to na razie winnica hobbystyczna, na której się uczymy i która kosztuje wiele pracy, zabiegów, gdyż popełniamy mnóstwo błędów. Ale krok po kroku coraz lepiej to nam wychodzi.
ZOBACZ KONIECZNIE - SERWIS POLSKA TOSKANIA

Jak w Toskanii

Nie nam oceniać smak trunku z Wiechlic i sprawdzanie, czy przez gospodarza nie przemawia fałszywa skromność. Aż nie pasuje do zadbanej i imponującej piwnicy, która już wkrótce stanie się miejscem, w którym goście będą mogli raczyć się także lubuskim winem. Wart polecenia jest spacer po zadbanym parku, wokół pałacu, kryty basen i mnóstwo urządzeń mających poprawić sprawność i urodę pozwalają się zrelaksować. Na dodatek pałac słynie z kuchni, do której lokalne wina są cenionym dodatkiem. I jeszcze - a jakże - toskański akcent. Oto na skraju parku stoi dom ogrodnika, zbudowany w 1855 roku według projektu architekta Thomasa. Jest wzorowana na willach toskańskich.

W 2012 r. wiechlicki pałac otrzymał tytuł Lubuskiej Perły Turystycznej.

Za dwa pokolenia

- Czy jestem winiarzem? - odpowiada pytaniem na pytanie Czmuda. - Jeśli nawet to bardzo, bardzo początkującym. Dopiero za dwa pokolenia, moi następcy będą mogli tak o sobie powiedzieć.
W 2012 r. wiechlicki pałac otrzymał tytuł Lubuskiej Perły Turystycznej. Dziś oferuje gościom 11 apartamentów w części pałacowej, 36 pokoi w oficynie, restaurację, salę balowo-konferencyjną, centrum spa & wellness, kryty basen, golf driving range i tor łuczniczy, boisko do siatkówki plażowej, plac zabaw, wypożyczalnię rowerów i sprzętu sportowego, wielohektarowy park z ponad 200-letnim drzewostanem, winnicą i stawem rybnym...

Szynka z komina

Szynka wędzona z komina. Tradycja wędzenia w kominach przyszła w okolice Wiechlic wraz z mieszkańcami Prus. Zgłosił ją właściciel wiechlickiego pałacu Zbigniew Czmuda. Szynka z komina wędzona była dwufazowo. Pierwsze wędzenie to wędzenie gorącym dymem, po wcześniejszym podsuszeniu, w temperaturze 40-60C. Używało się w tym celu dymu od średniego do gęstego, przy małym dostępie powietrza. W tej fazie szynka zostawała przesycona składnikami dymu. Drugie wędzenie to wędzenie zimne, odbywało się w temperaturze 16-22 C...

Złoto Francuzów

a A może poszukamy skarbów? Wiele działo się w okolicy podczas wojen napoleońskich. Inge Lehmann-Böhm w kronice wsi Nowa Kopernia przytoczyła m.in. taki fragment:„…Tegoż dnia podjęto działania mające na celu ukrycie kasy wojennej. Część zakopano na obszarze majątku Wiechlice, a część przy młynie w Henrykowie…”. Nie wiadomo jednak, skąd autorka zaczerpnęła te informacje. Prawdopodobnie jest to tylko rodzime podanie, legenda, ale...

Na szlak drogowskazów

Kamienne drogowskazy pochodzą najczęściej z XIX wieku i przez wiele lat nie dostrzegano ich wartości historycznej. Najprawdopodobniej były fundowane przez właścicieli. Wśród nich był Heinrich Neumann, dla którego stały się swego rodzaju pasją. Jego kamienie oznaczały również tereny łowieckie czy też były ustawiane ku czci bohaterów, a później członków rodziny. Odnotowywały również ważne wydarzenia. Chociażby jeden z najstarszych - kamień napoleoński. Został ustawiony w 1813 roku, gdy Rosjanie wycofywali się z Rosji. Stoi przy drodze A 12, za Szprotawką.

Park kamieni

Regionaliści kilka lat temu utworzyli Szprotawski Park Kamiennych Drogowskazów na tak zwanej małej Pętli Wiechlickiej. To trasa krajoznawcza o długości ok. 10 km. Została w 2012 roku zaprojektowana przez Macieja Borynę i zatwierdzona przez Towarzystwo Bory Dolnośląskie. Jej trasa wiedzie spod pałacu Wiechlice, gdzie znajduje się największa liczba zabytkowych drogowskazów, i przecina rzekę Szprotawę w kierunku zalesionej Góry Wiechlickiej. Po drodze mijamy kolejne drogowskazy oraz zabytkowy, zniszczony cmentarz w Cieciszowie. Dalej szlak wiedzie w stronę Leszna Dolnego. Odcinek południowy pętli prowadzi przez Bory Dolnośląskie obok poradzieckiego magazynu broni jądrowej, schronu dowodzenia i lotniska wojskowego, wracając do pałacu Wiechlice. Trasą można poruszać się wyłącznie pieszo i na rowerach. Pokonanie jej rowerem, bez zwiedzania przydrożnych atrakcji, zajmuje około godziny.
ZOBACZ KONIECZNIE - SERWIS POLSKA TOSKANIA

ZOBACZ FILM - WINNICA W WIECHLICACH

Dariusz Chajewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.