Czesław Wachnik

Gwałtowna ulewa zalała miasto

-Wystarczyło kilka minut, by ogródek został zalany - mówi Teresa Olejnik Fot. C. Wachnik -Wystarczyło kilka minut, by ogródek został zalany - mówi Teresa Olejnik
Czesław Wachnik

W środę 1 czerwca tuż po godz. 9.00 niektóre ulice Zielonej Góry zamieniły się w rwące potoki. Prezydent Janusz Kubicki przekonuje, że żadna sieć kanalizacyjna nie poradzi sobie z tak dużymi opadami deszczu.

Kiedy wczoraj tuż przed godz. 9.00 dojechaliśmy na skrzyżowanie ulicy Jędrzychowskiej z Kąpielową w Jędrzychowie, ta druga przypominała rzekę. Auta skręcające z Kąpielowej w Jędrzychowską były zalane do wysokości drzwi. Mimo to kierowcy ryzykowali jazdę. Także na Jędrzychowskiej z wielu studzienek wybijała woda. A niemal całą szerokością ulicy woda płynęła w kierunku miasta. Robert Kowal powiedział nam, że tak źle jest po każdym większym deszczu. - Tu jest jakiś spadek. Dlatego deszczówka spływa zarówno z kierunku ronda jak też ulicą Kąpielową z Nowojędrzy-chowskiej. I tak jest od wielu lat - tłumaczy pan Robert.
Idąc od Kąpielowej w kierunku ronda spotykamy Teresą Olejnik i Stefanię Lorentz. Obie panie są załamane. Pani Teresa pokazuje na swój ogród, który został całkowicie zalany.

- Tak się napracowałam, by ogród wyglądał ładnie, niedawno odremontowaliśmy dom a tu taka tragedia. Przecież woda będzie jeszcze stała przez kilka tygodni, a więc wszystko zgnije - mówi pani Teresa. Ogród sąsiadki pani Stefanii wygląda podobnie. Tuż przy płocie płynie rów, który według naszych rozmówczyń odbiera wodę z dużej części Jędrzychowa. Jednak wczoraj po ulewach, woda nie mieściła się w rowie, dlatego zalała ogródki i posesje. Zdaniem naszych rozmówczyń powodem nadmiaru wody był nie tylko obfity deszcz, ale też zbyt mała średnica kręgów pod mostkami. I dlatego woda nie mogła swobodnie przepływać i przelewała się górą. - Informowaliśmy o tym władze miasta, ale jak na razie bezskutecznie - informuje pani Teresa.

Kiedy już odjeżdżaliśmy z ulicy Kąpielowej przyjechała ekipa Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Fachowcy szybko podnieśli właz od kanalizacji deszczowej, oczyścili studzienkę i po chwili wody na ulicy było znacznie mniej. - To za duża ulewa, by taka ilość wody zmieściła się w kanalizacji. Ponadto rowy były tak przepełnione, że nie odbierały na bieżąco deszczówki - usłyszeliśmy od jednego z fachowców.

Najgorsza sytuacja była na Jędrzychowie

Kazimierz Szary poinformował nas z kolei, że około godz. 9.00 niemal nieprzejezdne były ulice Lisia, Dzika i Zamkowa. - Woda płynęła tam niemal całą szerokością jezdni - tłumaczył pan Kazimierz.

Prezes Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji Beata Jilek potwierdziła, że najgorsza sytuacja była na Jędrzychowie, w centrum miasta oraz na ulicach Lisiej i Dworcowej.

- Powodów jest kilka. Oczywiście zadecydowała wielka ulewa, ale niekiedy nie było oczyszczonych studzienek, co powodowało zatory. Ponadto np. na Jędrzychowie niektórzy lokatorzy podłączyli się do kanalizacji sanitarnej. Zapowiadamy kontrole, by to wyeliminować - zapowiada prezes. Nasza rozmówczyni dodaje też, że o drożnośc rowów jak też czystośc studzienek kanalizacyjnych odpowiada miasto.

Kiedyś przed domami mieliśmy trochę zieleni, a teraz wszystko jest wybrukowane i woda nie ma gdzie wsiąkać

Prezydent Janusz Kubicki, zapytany o powody kłopotów, po wczorajszej ulewie, odpowiedział: - Tego nie można łatwy sposób rozwiązać. Tak naprawdę musielibyśmy zainwestować dziesiątki, a nawet setki milionów złotych, by ten system udrożnić. Kiedyś analizowałam, skąd się bierze, ten problem z deszczówką? Na pewno dlatego, że wszystko betonujemy. Kiedyś przed domami mieliśmy trochę zieleni, a teraz wszystko jest wybrukowane i woda nie ma gdzie wsiąkać. Przy większych opadach sieci kanalizacyjne są niewydolne. Żadne miasto w Polsce nie ma sieci, która byłaby w stanie przyjąć taką ilość wody.

Jeśli chodzi o budownictwo, to np. błędem było wybudowanie niegdyś bloku na Łężycy. Przy takiej pogodzie jak dzisiejsza, tam na pewno wszystko „pływa”, gdyż nie jest odprowadzana woda deszczowa. Rozwiązanie tego problemu ma kosztować kilka milionów złotych. Powtarzam, modernizujemy sieć, ale z tak dużymi opadami nikt sobie nie poradzi. Ostatnio rury były udrażniane, czyściliśmy kanalizację z brudów, które tam spływają, ale na takie opady nikt nie jest przygotowany!

Czesław Wachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.