Gdy już zakażemy kupowania i picia, to chyba będzie u nas raj

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Janusz Michalczyk

Gdy już zakażemy kupowania i picia, to chyba będzie u nas raj

Janusz Michalczyk

Zakazuje się zakazywać - tak brzmiało jedno z haseł studenckiej rewolty w 1968 roku na Zachodzie. Zbuntowana młodzież odrzuciła wtedy uładzoną, zastygłą w mieszczańskim samozadowoleniu rzeczywistość. Młodzi chcieli być wolni i próbowali tę wolność sobie zagarnąć, sięgając śmiało po narkotyki i przeprowadzając rewolucję seksualną. Dziś są inne trendy i wolność jako taka mało kogo interesuje, chyba że władza próbuje ograniczać czyjąś osobistą przestrzeń.

Nasi politycy u steru władzy właśnie przeforsowali dwa rozwiązania, które oznaczają w praktyce zakaz handlu w niedzielę i zakaz sprzedaży alkoholu w nocy. Z uzasadnieniem trudno się spierać. Oczywiście, rozumiem potrzebę odpoczynku w przypadku pracowników marketów i galerii handlowych, a także niechęć wobec sklepów nocnych okazywaną przez ich sąsiadów, którym nocne awantury zakłócają sen.

Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Janusz Michalczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.