Leszek Kalinowski

Dla niego praca była pasją i radością

Jan Muszyński przez 22 lata kierował Muzeum Ziemi Lubuskiej Fot. Mariusz Kapała Jan Muszyński przez 22 lata kierował Muzeum Ziemi Lubuskiej
Leszek Kalinowski

Był najdłużej urzędującym dyrektorem Muzeum Ziemi Lubuskiej. Dla wielu zielonogórzan po prostu Jankiem, przyjacielem, na którego pomoc i... anegdotę można było zawsze liczyć

Jan Muszyński dał się namówić wnukowi Mateuszowi na nagranie. Trzy lata temu. Płyta trafiła m.in. do sąsiadów. Powiedział: - Po mojej śmierci możecie ją wykorzystać jak chcecie...

- Janek był niesamowity. Wielki człowiek. Z wielkim sercem - podkreślają znajomi.

Jego dziadkowie i rodzice urodzili się na pograniczu, w Babimoście. Dziadek brał udział w trzech wojnach: francuskiej, duńskiej i pruskiej z Austriakami. Co o przodkach mówił w filmie historyk sztuki?

- Z tego powodu nie było atmosfery dumy. Że dziadek był taki wojowniczy - opowiadał Jan Muszyński. - Ale była taka atmosfera z tego powodu, że mój ojciec brał udział w powstaniu wielkopolskim.

Z pogranicza rodzice Jana pojechali do Gniezna.

- Tam się urodziłem (29 kwietnia 1932 roku). I urodziły się też dwie moje siostry - wspominał. - Z Gniezna w 1939 zostaliśmy wysiedleni do Piotrkowa Trybunalskiego.

Ojciec Jana - Stanisław Muszyński - był na liście największych wrogów III Rzeszy. Aresztowany cudem uniknął egzekucji. Mama - Agnieszka - z trójką dzieci dostała kwadrans na przygotowanie się do wyjazdu.

W Piotrkowie Trybunalskim mieszkali na peryferiach, w bardzo skromnych warunkach.

To właśnie w tym mieście powstało pierwsze na ziemiach polskich getto.

- Pamiętam druty. Wszędzie. Nie wolno było tam wejść. Ale równocześnie dla mnie, choć przykro o tym mówić, był to obszar niezwykle atrakcyjny - opowiadał J. Muszyński. - Z tego powodu, że my jako dzieciaki, dla których nie było żadnych ograniczeń, drutów, płotów, chodziliśmy do tego getta z cebulą, marchwią i innymi warzywami. Pamiętam, jak pewien Żyd powiedział: Jak ty byś był taki bogaty, jak jesteś biedny, to ty byś był milionerem. Ty przynieś mi cebulę, marchew, czosnek... To ja wtedy wszystko, co mam w tym sklepie, mogę ci dać. Do dziś mam album, który ma 70 lat. A dotyczy fauny świata.

Żydzi do 1942 roku zostali wymordowani. 25 tysięcy wywieziono z getta.

- To było dramatyczne wspomnienie. Pozostało w pamięci na całe życie - podkreślał Jan Muszyński.

Po wojnie wrócił do Gniezna, gdzie rozpoczął naukę w pierwszej klasie gimnazjum. Udzielał się też w harcerstwie. Jednak, gdy w 1949 roku został narzucony tej organizacji socjalistyczny model, zaczęły się prześladowania jego przeciwników, postanowił wraz z kolegami ewakuować się za granicę. Ich celem była Anglia. Dotarli do Austrii, skąd zostali cofnięci do kraju. Tutaj ich osadzono we wrocławskim więzieniu. W maju 1950 Muszyński został prawomocnie skazany na osiem miesięcy więzienia. Osadzenie i brutalne przesłuchania pozostawiły trwały ślad nie tylko w psychice młodego Janka, ale i na ciele. Ich efektem była konieczność noszenia metalowego gorsetu, odciążającego kręgosłup. A później także bolesne operacje ratujące przed wózkiem inwalidzkim.

Z pobytu w więzieniu zachowała się książeczka z rysunkami zwierząt, które wykonał Muszyński. Tworzył ją na szpitalnych plastrach...

Po wyjściu z więzienia nie miał co marzyć, o nauce w ogólniaku. Choć bardzo chciał. Dzięki pomocy znajomego profesora został uczniem technikum gastronomicznego, a następnie handlowego w Gnieźnie. Zdał maturę.

W 1952 roku rozpoczął studia z historii sztuki na uniwersytecie w Poznaniu. Mało brakowało, a by ich nie skończył. Ze względu na więzienną przeszłość i niechęć współpracy z aparatem bezpieczeństwa. Został relegowany z uczelni. W powrocie na uniwersytet pomógł mu wysoko postawiony wujek...

Podczas studiów, aby uciec od udziału w propagandowych masówkach, postanowił skupić się na innego rodzaju pracy społecznej. Został członkiem kabaretu „Żółtodziób”.

- Egzamin magisterski wypadł pod koniec czerwca 1956 roku. Zdawałem go na czwartym piętrze, gdy nagle huk... Kula przebiła dwie szyby i utknęła w suficie. Tynk posypał się na egzaminatorów - wspominał w nagraniu Jan Muszyński. - Zdenerwowany profesor szybko zakończył egzamin. Choć miałem bardzo wysoką ocenę, to z powodu tego wydarzenia, mam w indeksie tylko dostateczny a nie bardzo dobry.

Razem z przyjacielem, Stanisławem Kowalskim, był wśród protestujących.

- Pod komitetem wojewódzkim wyszedł sekretarz Wincenty Kraśko i chciał przemówić do ludzi, ale nie dało rady. Były okrzyki: Precz z partią! Chleba! - wspominał. - Dla nas było to wydarzenie nie tyle polityczne co atrakcyjne... Bo wreszcie partia przestała trzymać nas za mordę. Widzieliśmy przemarsze zdesperowanych robotników, czołgi, milicję....

Dziś po wielu zabytkach nie byłoby śladu

Jako absolwent uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, trafił za pracą do Winnego Grodu.

- Poznański czerwiec został ze mną zawleczony do Zielonej Góry. Z tym, że Zielona Góra była odcięta od jakiejkolwiek informacji. To właściwie ja opowiadałem mieszkańcom o tym, co się wydarzyło - opowiadał Jan Muszyński.

W stolicy województwa został asystentem konserwatora zabytków w wydziale kultury. Jesienią dołączył przyjaciel ze studiów, Stanisław Kowalski.

Razem z żoną i córką zamieszkali w opuszczonym Domu Ludowym w Łężycy. Do pracy było 9 kilometrów. Pieszo.

Wojewódzkim konserwatorem zabytków był Klemens Felchnerowski.

- To był człowiek o niezwykłej wiedzy i erudycji. Malarz, historyk sztuki, konserwator. Na drzwiach miał tabliczkę z różnymi tytułami i na końcu dopisał sobie technik budowlany - wspominał Jan Muszyński. - Posądzano nas, że chcemy dbać o niemieckie obiekty zabytkowe. Że mamy dobre kontakty z klerem, bo chcemy odbudowywać kościoły, ale i kamieniczki... I że to z kolei ukłon w stronę niemieckiego mieszczaństwa.

Klem umiał znaleźć argumentację. Potem jego stanowisko zajął Jan Muszyński, który miał takie samo zdanie na temat niszczenia zabytków

Dzięki obu panom udało się uratować wiele cennych zabytków. Jak wyglądałby dziś nasz region, gdyby zrealizowano wszystkie plany z listy, zawierającej 113 obiektów? Znalazł się na niej kompleks klasztorny w Paradyżu, fara w Gubinie, klasztor poaugustiański w Żaganiu, kolegiata w Głogowie czy klasztor franciszkanów we Wschowie. Udało się ocalić 79 zabytków ze 113 wskazanych do rozbiórki.

- Jako konserwator nie mogłem wyrazić na to zgody - podkreślał we wspomnieniach Jan Muszyński. - Sytuacja była bardzo trudna...

W 1962 roku został przeniesiony do Lubuskiego Towarzystwa Kultury. Powierzono mu stanowisko organizatora ośrodka badawczo-naukowego, z którego powstało Lubuskie Towarzystwo Naukowe.

Odreagowanie czasów komunizmu w... toalecie

W 1976 roku Jan Muszyński został dyrektorem Muzeum Ziemi Lubuskiej. Choć miał też propozycję pracy w Wyższej Szkole Pedagogicznej, w której wykładał 18 lat, prowadził seminaria magisterskie. Jednak to muzeum miało stać się na najbliższe lata, pierwszym miejscem zatrudnienia. Wybrał tę placówkę, bo tu mógł być bardziej samodzielny...

Instytucją kierował 22 lata. Potrafił przekonywać do swoich racji jak nikt inny. Sprawił, że wcześniejsze działy muzealne zostały przekształcone w autonomiczne zielonogórskie instytucje: Muzeum Archeologiczne Środkowego Nadodrza, Muzeum Etnograficzne w Ochli i Muzeum Wojskowe w Drzonowie. Po wyodrębnieniu samodzielnych placówek Jan Muszyński skupił się na własnej wizji Muzeum w Zielonej Górze. Stworzył nowatorską w skali kraju koncepcję wystawienniczą prezentującą w formie Galerii Autorskich twórczość wybitnych polskich artystów współczesnych. Nic więc dziwnego, że to nasze muzeum ze swymi oryginalnymi zbiorami reprezentowało Polskę w... Chinach.

Jan Muszyński znany był ze swych anegdot, opowieści i nietypowej galerii w muzealnej toalecie. Każdy chciał ją zobaczyć. Niektórzy traktowali ją jak kolejną muzealną ekspozycję. Odreagowanie czasu komunizmu. To tu znajdowały się, od podłogi po sufit, pamiątki z PRL-u i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

A witraże w muzeum? Pojawiły się także za sprawą Jana Muszyńskiego.

Dla wielu mieszkańców to nie tylko dyrektor, honorowy obywatel Zielonej Góry, ale i Krosna Odrzańskiego, zasłużony działacz, lecz przyjaciel.

- Nie znałam go tak dobrze jak inni. Ale kiedy zachorowałam na nowotwór, przyjechał do mnie. Taki odruch serca - opowiada zielonogórzanka. - Przyjechał porozmawiać ze mną, Opowiedzieć o swoim życiu, a nie było ono łatwe. Nie mogłam powstrzymać łez. Dla mnie to była terapia. Bardzo mi wtedy pomógł. Taki był...

- Mam pięcioro wnucząt i jedną prawnuczkę. W tym maratonie życia jest komu przekazać pałeczkę. Kończę i opierając się na meblach maszeruje do kuchni na herbatę - pisał.

Zapytany, czy boi się śmierci, odpowiadał pewnym głosem: - Nie boję się śmierci. Tak już być musi. Boję się, żeby Bożenka (córka) nie zamieniła się w warzywo. Żebyście się wy - wnuk, wnuczki - nie znaleźli w sytuacji, że musicie starców obsługiwać. Że muszę zburzyć wasze życie rodzinne, zawodowe... Tego najbardziej się boję. A śmierć? To normalna kolej rzeczy...

Doktora Jana Muszyńskiego pożegnaliśmy w czwartek na cmentarzu przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze.

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.