Ciepły bigos od serca

Czytaj dalej
Fot. Katarzyna Dworska
Katarzyna Dworska

Ciepły bigos od serca

Katarzyna Dworska

- Ludzie lubią robić dobro - mówi Sandra Pawłowska. - Ale trzeba to w nich obudzić. Po raz kolejny bydgoszczanie udowodnili, że los najuboższych nie jest im obojętny.

Opuszczony budynek na bydgoskim Bocianowie lata świetności ma za sobą. Brakuje szyb w oknach. Nie ma większości ścian, a złomiarze już dawno wynieśli wszystko, co posiadało jakąkolwiek wartość. To właśnie tam mieszka dwóch starszych mężczyzn i młoda kobieta. Cicho gra radio na baterie. Między śmieciami na prowizorycznym stoliku można zauważyć wiklinowy koszyk z igliwiem i plastikową lalką w stroju św. Mikołaja. To jedyny element, który przypomina im o tym, że nadszedł świąteczny czas. - Mieszkam tu od 15 lat - opisuje jeden z bezdomnych, którzy zajęli budynek.

W zeszłym roku też tu był i również otrzymał słoik z gorącym bigosem i zimową odzież. Rudera przy Kościuszki znalazła się na liście, którą organizatorzy akcji „Ciepło serca w słoiku” otrzymali od municypalnych.

W pierwszy dzień świąt kilkadziesiąt osób odwiedziło 28 punktów w Śródmieściu, Fordonie i na Kapuściskach. Spotkanym potrzebującym wręczali długoterminową żywność i ciepłe ubrania. Część zebranych darów pojechała do schroniska dla mężczyzn przy Fordońskiej, Centrum Pomocy dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi na Polance i do Zgromadzenia Sióstr Albertynek przy Koronowskiej.

Pomóc postanowiły również mieszkanki podbydgoskiego Władysławowa. Przywiozły sklepowy kosz wypełniony metką, dwie reklamówki chleba i kilkanaście słoików z gorącym bigosem.

- W zeszłym roku także tu byłyśmy - opowiada pani Felicja, która wraz z siostrą przygotowała dary dla bezdomnych. - Zniknął nasz kuzyn i nie wiemy co się z nim stało. Wierzymy, że jeśli potrzebuje pomocy, to znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do niego rękę.

O akcji dowiedział się także pan Stanisław. - Jeszcze niedawno sam nie miałem domu - opowiada. - Mieszkałem w Chojnicach, a teraz przeniosłem się do Bydgoszczy i wynająłem pokój. W ten sposób chcę się odwdzięczyć tym, którzy pomogli mi stanąć na nogach.

Zbiórka darów trwała od listopada. Organizatorzy poszukiwali również osób zmotoryzowanych, które pomogły w rozwiezieniu wszystkich rzeczy. Na apel Sandry Pawłowskiej i Karoliny Kwiatkowskiej odpowiedziało kilkadziesiąt osób.

„Ciepło serca w słoiku” dotarło również do Gorzowa Wielkopolskiego, a w przyszłym roku ma odbyć się w Gdyni. - Jestem pozytywnie zaskoczona, że aż tyle osób się włączyło - mówi Sandra Pawłowska, która wymyśliła projekt. - Zebraliśmy 200 słoików z bigosem oraz kilkadziesiąt worków z ubraniami i żywnością. Ludzie lubią robić dobro. Ale trzeba to w nich obudzić. To czego nie udało się rozdać, zawieźliśmy do sióstr Albertynek.

„Ciepło serca w słoiku”

Apel, który poruszył mieszkańców

Katarzyna Dworska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.