Małgorzata Moczulska

Czy lekarz zawinił? Na werdykt czekają latami

- Mieliśmy z mężem cudowne dziecko, a przez lekarzy został nam po nim grób na cmentarzu - nie kryje żalu pani Justyna z Polanicy Fot. Małgorzata Moczulska - Mieliśmy z mężem cudowne dziecko, a przez lekarzy został nam po nim grób na cmentarzu - nie kryje żalu pani Justyna z Polanicy
Małgorzata Moczulska

Od śmierci 18-miesięcznej Oli z Polanicy-Zdroju minęło 3,5 roku, a winnych tej tragedii wciąż nie ma. Kłodzka prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie błędu medycznego, czeka bowiem na opinię biegłych. Mają oni m.in. odpowiedzieć na pytanie, czy gdyby dzieckiem zajęto się w Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy-Zdroju od razu, a nie najpierw go odesłano do domu, a potem skierowano do placówki w Kłodzku, dziewczynka dziś by żyła. Pewne jest, że matka była tam z dzieckiem po pomoc dwukrotnie!

- Nigdy nie wybaczę lekarzom! Powinni Oli pomóc. To ich praca. Co to za szpital, który odsyła dziecko z tak wysoką temperaturą?! - płacze Justyna Witoń i dodaje: - Mieliśmy z mężem cudowne dziecko, a został nam po nim grób na cmentarzu...

Nie jest jedyną Dolnoślązaczką, która zbyt długo czeka na sprawiedliwość.

Mecenas Justyna Flankowska z Wrocławia, specjalizująca się w sprawach błędów lekarskich, nie ma wątpliwości, że to właśnie czas oczekiwania na opinię biegłych jest wąskim gardłem, które sprawia, że na wyrok czeka się latami. Za przykład podaje sprawę z Wołowa, w której lekarze zignorowali konflikt serologiczny ciężarnej kobiety i nie wykonali jej podstawowych badań, przez co dziecko zaraz po urodzeniu zmarło.

- Tylko jeden zakład medycyny sądowej w Polsce, w Białymstoku, zgodził się nam taką opinię napisać. Czekaliśmy na nią ponad półtora roku - mówi pani mecenas. Dodaje, że opinia była dla lekarzy druzgocąca. Biegli jednoznacznie wskazali, że lekarze nie wykonali ciężarnej podstawowych badań i zignorowali badanie krwi, w którym o konflikcie serologicznym napisano.

Z danych Prokuratury Krajowej w 2016 roku w prokuraturach w całym kraju toczyło się prawie 5 tysięcy postępowań w sprawie błędów medycznych. W tym samym czasie ponad sto spraw zakończono skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko medykom.

Tak duża liczba spraw jest głównym powodem coraz dłuższego oczekiwania na opinie.

- Liczba biegłych nie rośnie bowiem proporcjonalnie, a dodatkowo lekarze wcale nie garną się do tego zawodu - mówi wprost dr Jakub Trnka z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Mała Aleksandra z Polanicy-Zdroju zmarła w marcu 2016 roku, mimo że jej mama szukała pomocy w oddalonym od jej domu o 500 metrów szpitalu dwukrotnie. Pierwszy raz w piątek rano, kiedy dziecko było markotne i miało podwyższoną temperaturę.

- Lekarz mnie nawet nie przyjął. Na korytarzu obejrzał Oleńkę i powiedział, że on mi nie pomoże, bo nie jest pediatrą - opowiada pani Justyna. Wróciła więc z córką do domu. Na szczęście Ola poczuła się lepiej, ale w sobotę rano znów była rozpalona i zwymiotowała. Kiedy do tego doszła biegunka, pani Justyna ponownie poszła z dzieckiem do szpitala. Opowiada, że po 40 minutach siedzenia w poczekalni lekarz osłuchał córkę i zmierzył jej temperaturę. Okazało się, że Ola ma ponad 41 stopni gorączki. - Powiedział, że temperatura go martwi i dlatego daje mi skierowanie na oddział pediatryczny do szpitala w Kłodzku - relacjonuje kobieta.

Twierdzi, że poprosiła o wezwanie karetki, ale usłyszała, że szpital nie jest od tego, by taki transport zapewniać. Zadzwoniła więc do męża do pracy, by ten zorganizował auto i czekała. Niestety pół godziny później dziewczynka straciła przytomność, a wezwane na miejsce pogotowie nie zdążyło jej uratować.

Prokuratura jeszcze w kwietniu wszczęła śledztwo. Przesłuchano świadków, zabezpieczono dokumentację medyczną. Ustalono, że powodem śmierci Oli było odwodnienie spowodowane infekcją wirusową.

Jan Sałacki, prokurator rejonowy w Kłodzku, tłumaczy, że postępowanie trwa tak długo, bo zlecona obecnie opinia jest już drugą w tej sprawie. - Wnioski z pierwszej, na którą czekaliśmy półtora roku, były dla nas nie do zaakceptowania. Nie zgodziliśmy się, że nie doszło do błędu lekarzy i czekamy na to, co w tej sprawie powie inny zespół biegłych. Od tego uzależniamy dalsze decyzje. Opinia ma być sporządzona do końca marca przyszłego roku - mówi Sałacki.

Mecenas Justyna Flankowska z Wrocławia, która specjalizuje się w sprawach błędów lekarskich, nie ma wątpliwości, że czas oczekiwania na opinię jest zbyt długi. Przyznaje jednak, że prokuratury i sądy są coraz lepiej przygotowane do prowadzenia spraw lekarskich i coraz częściej sięgają po opinie w ośrodkach prywatnych. A mamy już kilka takich w kraju i są one nadzieją na rozładowanie długich kolejek po ekspertyzy. - Mają one jeden podstawowy atut. Nie muszą tak, jak zakłady medycyny sądowej, opierać się tylko na zatrudnionych w instytucie biegłych, którzy najczęściej są obarczeni nawałem pracy. Mogą zlecać takie opinie na zewnątrz, co znacznie skraca czas - mówi.

Dr Jakub Trnka z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zauważa, że lekarze nie garną się do zawodu biegłego. - W środowisku lekarskim nieprzychylnie patrzy się na lekarzy, którzy „oceniają” innych lekarzy. Bycie biegłym wiąże się też z ogromną odpowiedzialnością i stresem, a nie idą za tym pieniądze. Stawki nie wzrosły bowiem od wielu lat i lekarzom tak po ludzku to się nie opłaca - mówi.

Rozwiązanie widzi w pomyśle Ministerstwa Sprawiedliwości, by zespoły biegłych powstały przy Naczelnych Izbach Lekarskich. Konsultacje na ten temat trwają.

To niejedyne rozwiązanie związane z przewlekłością spraw lekarskich. W ubiegłym roku w prokuraturach zaczęto tworzyć wyspecjalizowane w sprawach błędów lekarskich wydziały. W Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu taki zespół nie powstał, ale jak tłumaczy rzeczniczka Anna Zimoląg, sprawy medyczne są tu prowadzone. Zajmują się nimi prokuratorzy m.in. wydziału sądowego.

Małgorzata Moczulska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.