Anna Gabińska

Z drogi śledzie! Ludzie, którzy zmieniają dolnośląskie wsie na lepsze

Z drogi śledzie! Ludzie, którzy zmieniają dolnośląskie wsie na lepsze Fot. fot. Janusz Wójtowicz
Anna Gabińska

Nieogolony, w kufajce i gumofilcach, podpierający się widłami, bo z lekka wczorajszy. Albo zaharowana kobieta w chustce na głowie, z zaciętym wyrazem ust, no istna Wścieklicowa. Tak kiedyś wyglądał gospodarz wioski. A teraz? Sami popatrzcie.

Ją poprosiły o kandydowanie na sołtysa koleżanki z klubu seniorów, on postanowił zawalczyć o dobre imię po aferze z poprzednim gospodarzem wsi. Oboje biorą udział w plebiscycie Gazety Wrocławskiej „Sołtys i Sołectwo Roku 2017”. - Zachęcamy do głosowania mieszkańców, krewnych i znajomych z całej Polski, bo jak sołtys czy sołectwo wygra, to o wsi usłyszy powiat, a może i województwo - mówią. Powiat jeleniogórski może usłyszeć o Mysłakowicach, a wrocławski - o Miłoszycach w gminie Jelcz-Laskowice. A co tam się dzieje?

Całusy sołtysa

- Zmieniamy nasza miejscowość, bo w wielu miejscach czas się zatrzymał na latach 60., a nawet 50. ubiegłego stulecia - mówi Krystyna Śliwka. Drugi rok jest na emeryturze i pierwszą kadencję sołtysuje w dużych, bo liczących 4,5 tysiąca mieszkańców, Mysłakowicach. - Nic sama bym nie wskórała, ale mam fantastyczną radę sołecką: Danusię, Helenę, Marysię, Anię, Alinę i Jurka. Jurek jest rodzynkiem, kobiet u nas więcej, więc pewnie dlatego określają nas Wszędobylskie. Ale jesteśmy z tego dumne - zapewnia pani sołtys.

Przyjmuje nas w domu wynajmowanym przez jedną z dwóch córek w Szczepanowie pod Środą Śląską. Druga córka mieszka we Wrocławiu - jest fryzjerką. - Zostałam tu zaproszona na tydzień, żeby dopilnować wnuka, bo idzie do pierwszej klasy, a to wielkie wydarzenie, córka zaś zdaje ważne egzaminy. Będzie notariuszem - opowiada dumna mama.

Krystyna Śliwka bardziej wygląda na elegancką businesswoman niż zapracowaną mieszkankę wsi. Nic dziwnego. Jako kierownik usług różnych w firmie Impel zarządzała 260 osobami: od Dzierżoniowa po Bogatynię. - W 2010 roku dostałam propozycję od Grzegorza Dzika założenia oddziału Impela w Jeleniej Górze i musiałam zdecydować się w jednej chwili, czy w to wchodzę. Zwykle decyzje podejmuję natychmiast. Nie wszystkie są dobre, ale tej nie żałowałam - opowiada pani sołtys i przyznaje, że dużo nauczyła się na kursach zarządzania ludźmi. - To były szkolenia, gdzie naprawdę uczyli, jak wydobyć z pracownika to, co najlepsze, a nie, że najważniejsze to cash i cyferki - zaznacza.

Nie można powiedzieć, że jest urodzoną mysłakowiczanką, bo w dzieciństwie mieszkała w Miłkowie, w sąsiedniej gminie Pod-górzyn, ale w Mysłakowicach poszła do pracy. Została tkaczką w zakładach włókiennictwa Orzeł. Potem prowadziła kiosk. Była też sprzedawczynią w GS-ie. - Za PRL-u, w okresie kartkowym. Co za paranoja! - denerwuje się Krystyna Śliwka. - Rano starsze panie kupowały, co się dało, a gdy po południu przychodziły po pracy matki z dziećmi, już nie było niczego. Próbowałam im pomóc, bo wiem, co to znaczy, gdy w domu się nie przelewa. Rodzice mnie i brata uczyli, że jak jest jedna bułka czy jabłko, to nie ma co się zastanawiać, kto ma zjeść. Dzieli się na cztery - tłumaczy.

Sołtysem została, bo o kandydowanie poprosiły ją koleżanki-seniorki. - Moja poprzedniczka, Marysia Szorkin, zrezygnowała. Ja już nie pracowałam, ale zawsze lubiłam ludzi. Nieraz się przekonałam, że komuś pomóc, to czasem tyle zachodu, co małym paluszkiem ruszyć. W środy od godz. 11 w siedzibie Zwitych, związku Emerytów i Rencistów, przy Gminnym Ośrodku Kultury czekam na każdego, kto chce wpłacić podatek, ale też tych, którzy mają problem do rozwiązania - zapewnia. Ją i radę sołecką nazywają Wszędobylskimi, bo wszędzie ich pełno.

Zrobiły sobie (pan Jurek też) kamizelki z napisem „Sołtys” i „Rada Sołecka”, i krążą po Mysłakowicach, by zobaczyć, kto na lewo zasila rzekę ściekami.

Grasują też po urzędzie gminy w sprawie remontu studzienek kanalizacyjnych czy drogi z dziurami na przejeździe kolejowym, co jest w zarządzie PKP.

- Ale to drobnica - macha ręką pani sołtys. - Ważniejsze są większe cele.

Budżet funduszu sołeckiego na rok 2017 wynosił 31 tys. zł. Na 2018 będzie 36 tys. zł. - To nie tak dużo. Mysłakowice mają 4,5 tysiąca mieszkańców - przypomina pani sołtys, ale przyznaje, że już udało się odnowić okolicę dworca PKP. I wylicza: - Wymieniliśmy ławki, które pamiętały lata 50., ułożyliśmy kostkę brukową, mamy cztery klomby. Same kopałyśmy. Pomagało nam dwóch panów z Jeleniej Góry i harcerze z Mysłakowic i Łomnicy. Były całusy sołtysa i wspólne zdjęcia, ale trochę było przykro, że zabrakło panów do pomocy. Następnym razem wynajmiemy firmę - zapowiada szefowa Wszędobylskich.

Na co Krystyna Śliwka proponowałaby radzie sołeckiej wydać 3 tys. zł, nagrodę główną w wojewódzkim finale plebiscytu „Sołtys Roku 2017”? - Choćby na supergar do bigosu, żeby na te nasze różne festyny mieć sprzęt, jaki jest nam naprawdę potrzebny - mówi.

Jeśli nie wygra i tak supergar zostanie zorganizowany wcześniej czy później. - Na festyn majowy, podczas którego zbieraliśmy pieniądze dla chorej na mukowiscydozę dwuletniej dziewczynki, udało mi się pozyskać 82 sponsorów. Umiem rozmawiać z ludźmi - uśmiecha się pani sołtys.

DJ Robi zabawę w całej gminie robi

- Najpierw chciałem odzyskać dobre imię, a teraz zależy mi, by rozpromować Miłoszyce w całym powiecie wrocławskim - tłumaczy nam Robert Jadczak, który ma za sobą półtorej kadencji sołtysowania. Jest również radnym Jelcza-Laskowic. Najchętniej spotkałby się po fajrancie, ale na szczęście ma wyrozumiałego szefa, więc może zrobić sobie przerwę i spotkać się z nami w Długołęce.

- Pracuję jako kierowca, rozwożę towar firmy Remar, lidera w produkcji wszelkich opakowań z tektury - tłumaczy.

Ale to nie jest jedyne zajęcie Roberta Jadczaka. Ma zajęte właściwie wszystkie weekendy, bo inna praca jest jego prawdziwym hobby. - Sam miałem z 14 lat, jak poprowadziłem osiemnastkę dla znajomych znajomych - wspomina. - To była połowa lat 90., grałem dużo kawałków Fun Factory i wielki ówczesny przebój Coco Jambo. Czarny Ciągnik? Nie, Blendersi go wypuścili później, w 96.

Od 2006 roku zajmuje się DJ-owaniem zawodowo, bo pod własną firmą. Organizuje duże projekty akustyczne: wesela, dożynki, festyny, eventy wszelakie. - Robię największy w gminie festyn. W tym roku w Miłoszycach bawiło się 5 tysięcy ludzi! Jest czas na disco-polo, więc zaprosiłem Milano i Power Play.

Prywatnie ma żonę Izabelę (wspaniałą - zaznacza), z którą tworzy rodzinę zastępczą dla trojga dzieci: 4,5-letniej Julii, 3-letniego Natanka i 4-miesięcznego Przemka. Mi-łoszyce to jego miejsce na ziemi. Mieszkał tu do 5. roku życia, potem przeprowadził się do Jelcza-Laskowic, ale wakacje zawsze spędzał u kuzynostwa w Miłoszycach. - W 2008 roku, gdy szukałem z żoną mieszkania, a nie stać nas było na budowę, kupiliśmy dom do remontu z 1918 roku. I do dziś remontujemy - śmieje się.

Sołtysem został w 2013 roku. Nie chciał, ale czuł, że musi. A było tak. Gdy po 19-letnim rządzeniu miejscowością został wybrany nowy sołtys, Jadczak znalazł się w nowej radzie sołeckiej. Ale nowy sołtys, choć się dobrze zapowiadał, dopuścił się defraudacji i cień położył się i na radzie. Jadczak zatem stanął do wyborów i wygrał z kontrkandy-datką jedynie 11 głosami. Nową pełną kadencję rozpoczął w 2015. Startował sam. Na wybory przyszło 140 osób, przy czym 137 zagło-sowało za nim. Trzy się wstrzymały.

- I jeszcze bardziej wziąłem się do roboty. Ale nic bym nie zdziałał, gdyby nie fantastyczna rada sołecka, cudowne koło gospodyń wiejskich i fajni działacze niezrzeszeni - wylicza zadowolony sołtys, zwany pieszczotliwie we wsi DJ Sołtysem, choć jego artystyczny pseudonim to DJ Robi.

A co on robi? - Cały szereg inwestycji przeprowadziliśmy i zorganizowaliśmy mnóstwo wydarzeń - wyciąga kartkę. (Miłoszyce w liczbach: 1700 zameldowanych mieszkańców, zamieszkuje na oko sołtysa ponad 2200, funduszu sołeckiego jest ok. 28 tys. zł). I referuje: remont ul. Głównej - raz. Plan: zrobić rondo na skrzyżowaniu Głównej i Wrocławskiej, bo ruch tam wielki, trzeba go wyhamować, a mieliśmy też wiele wypadków. Dwa: wyczyszczone trzy z czterech stawów. Czwarty punkt wpisany jest na rok 2018. Miłoszyce nazywały się kiedyś Fünfteichen, bo miały pięć stawów, ale jednego już nie ma. W przyszłym roku rozpocznie się też rozbudowa szkoły podstawowej, bo mieszkańców przybywa, a wraz z nimi i małych miłoszyczan. Ścieżka rowerowa do Jelcza i z powrotem (inną trasą). Cztery wycieczki w ciągu roku, a pierwsza z nich to rodzinna zimą do Zieleńca (sto osób do dwóch autobusów, ławostoły, winko, kiełbaski, czyli na bogato).

Sposób na trudnych mieszkańców? - Dzwoni do mnie raz artysta, że mu pociągi hałasują. I nie tai, że czeka na ekrany dźwiękochłonne, a używa wielu słów i coraz głośniej. No to pytanie uspokajające mam: jest pan tu zameldowany? Podatki płaci pan u nas?. No nie. Albo inny, że lampy nie ma u niego pod domem. I nie będzie szybko, bo najpierw zrobimy tym, co tu od Niemca mieszkają i podatki płacą do naszej gminy.

Na Krystynę Śliwkę, Roberta Jadczaka i na ponad 2500 sołtysów z Dolnego Śląska możesz głosować jeszcze w piątek 8 września do godz. 20.59. Zajrzyj na

www.gazetawroclawska.pl/soltys

i znajdź kandydata. Z każdego powiatu do finału wojewódzkiego wejdzie po trzech z największą liczbą głosów. W finale spotka się 78 sołtysów. Nagrody są dla 10.

Anna Gabińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.