Karolina Hruszowiec

Tam żyliśmy skromnie, tutaj warunki były inne. Ale tam została nasza młodość i serca

Zdjęcie ilustracyjne Fot. fotopolska.eu Zdjęcie ilustracyjne
Karolina Hruszowiec

Z Józefówki do wrocławskiego Brochowa przyjechaliśmy latem 1945 roku. Po trzech tygodniach czekania na stacji zdecydowano, że wszystkich nas skierują do wsi Wirki w gminie Marcinowice w powiecie świdnickim. Ale pamięcią wciąż wracam do swoich kresów.

Dzisiaj jestem 90-letnią osobą. Urodziłam się w 1925 roku, w Józefówce w Tarnopolskiem. Najbliższym miasteczkiem była Kozowa. Ukończyłam cztery klasy szkoły podstawowej, dalsza nauka była w mieście Brzeżany, trzeba było za nią płacić. Moja wioska była rolnicza, każdy miał parę morgów pola i na tych morgach musiała utrzymać się cała rodzina. Było nas ośmioro rodzeństwa oraz mama i tato. Żyło się biednie i skromnie.

Wieś składała z chałup pokrytych słomą, rzadko było coś lepszego. Obok siebie żyły rodziny ukraińskie i polskie. Polacy świętowali święta prawosławne, Ukraińcy nasze. Mieszkańcy miejscowości rozmawiali ze sobą i po ukraińsku, i po polsku.

W 1939 wybuchła II wojna światowa. W połowie września wkroczyła Armia Czerwona i ustaliła swój porządek. Nadszedł rok 1940, na mocy rozkazu Stalina zaczęła się deportacja Polaków do Kazachstanu i na Syberię. W 1941 roku nasze ziemie znów znalazły się pod okupacją niemiecką aż do 1944 roku, kiedy to Armia Czerwona odnosiła sukcesy i Niemcy zaczęli się cofać.

W 1943 r. powstała ukraińska armia, która przy aprobacie Niemców rozpoczyna rzeź ludności polskiej. Wiele razy uciekaliśmy do Kozowej, gdzie było bezpieczniej. Ci, którzy przeżyli, musieli mieszkać w ziemiankach, które sami wykopywali. Pamiętam to dzisiaj.

W 1943 roku wyszłam za mąż za człowieka, którego przypadkowo nie wywieziono z rodzicami i młodszym bratem na Syberię w 1940 roku. Piotr wyszedł z wagonu po wodę i pociąg odjechał. Przedzierał się do rodzinnej miejscowości kilkanaście dni.

Przyszło wyzwolenie w 1944 roku, męża wcielono do wojska II Armii. Po przejściu frontu było bezpieczniej, bo żołnierze rosyjscy wyłapywali banderowców i zamykali w więzieniach lub wywozili w głąb Rosji. Na mocy porozumienia zapadła decyzja, że Polacy z Kresów Wscho-dnich zostają przesiedleni na Ziemie Odzyskane. Każdy, kto chciał wyjechać, musiał zgłosić się do urzędu.

Nastąpił rok 1945. Pod koniec maja zostałam z rodziną załadowana do wagonu towarowego i ruszyliśmy w nieznane. Dwie moje siostry wyjechały na Łotwę w poszukiwaniu pracy, jedna została tam na stałe, druga osiadła w Moskwie, wychodząc za mąż za rosyjskiego oficera.

Jechaliśmy ponad miesiąc z dobytkiem: krowami, końmi, różnymi rzeczami. Dotarliśmy do Brochowa. Nasz pobyt trwał tam trzy tygodnie, wybuchały choroby, ja sama zachorowałam na tyfus. Mieszkaliśmy pod prowizorycznymi namiotami, trzeba było wszystkiego dobrze pilnować. Aż zdecydowano, że mieszkańcy Józefówki jadą do wsi Wirki w gminie Marcinowice w powiecie świdnickim. Dostałam parę hektarów ziemi i trzeba było to uprawiać. Mąż po wojnie został skierowany do walk z UPA w Bieszczadach. Był ranny i po wyleczeniu odesłany do domu. Razem gospodarowaliśmy na siedmiu hektarach, dochowaliśmy się córki - już nieżyjącej - i syna. Przyszła kolektywizacja. Były to trudne lata, bo nie można było mieć czegoś swojego, jedynie kawałeczek ziemi na warzywa. W 1956 roku zostało to rozwiązane i znów można było gospodarować na swoim.

Nie było lekko żyć. Wprowadzono obowiązkowe dostawy produktów rolnych i zwierząt rzeźnych. Po przepracowaniu wielu lat doczekałam się emerytury, gospodarstwo przekazałam synowi. Tutaj były lepsze warunki, domy murowane, narzędzia nowoczesne, prąd w każdym gospodarstwie. Na kresach nie było dróg utwardzonych, dom oświetlały lampy naftowe lub świece, narzędzia były prymitywne i marnej jakości. Ale pamięcią zawsze wracam do czasów młodości, którą zostawiłam na kresach.

Autorka jest uczennicą Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Stysia w Świdnicy

Karolina Hruszowiec

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.